Robert Podoliński, nowy trener Cracovii: Tiki-taki to ja kupuję córkom
Trener Robert Podoliński zamieni ławkę Dolcanu na ławkę Cracovii, ale zanim to się stanie, poprowadzi jeszcze zespół z Ząbek w wyjazdowym meczu I ligi z Chojniczanką. - Miałem możliwość być w Cracovii z Arturem Płatkiem, teraz dostaję drugą szansę, mam nadzieję, że uda mi się zakotwiczyć na dłużej - mówi nowy szkoleniowiec "Pasów".
Kiedy się pojawiła propozycja z Cracovii?
Podchwytliwe pytanie... Działo się to po zwolnieniu trenera Stawowego. My wtedy jeszcze z Dolcanem walczyliśmy o ekstraklasę, w związku z tym z działaczami Cracovii czekaliśmy na to, co się wydarzy. Byliśmy w kontakcie, ale po meczu z Kolejarzem Stróże, który przegraliśmy, skonkretyzowaliśmy rozmowy z Cracovią.
Gdyby Pan awansował z Dolca-nem, zostałby Pan w Ząbkach?
Tak. Tak umawiałem się z władzami klubu.
To Pana drugie podejście do Cracovii. Pierwsze było krótkie i w innej roli - drugiego trenera.
Miałem możliwość być w Cracovii z Arturem Płatkiem, teraz dostaję drugą szansę, mam nadzieję, że uda mi się zakotwiczyć na dłużej.
Miło Pan wspomina tamten krótki okres?
Bardzo miło. To był mój pierwszy kontakt z ekstraklasą, nowe wyzwania, więcej obowiązków. Nie mam prawa wspominać go inaczej, mimo tego zwolnienia.
Stoi Pan przed nie lada wyzwaniem, bo to dla Pana pierwsza samodzielna praca w ekstraklasie.
Ogromne wyzwanie to klub, którego kibice mają spore oczekiwania. Obawa oczywiście jest, bo mówi się, że tylko głupi nie czuje strachu. Fajny dreszczyk emocji, ale z drugiej strony myślę, że będzie OK.
A jakie zadanie postawiono przed Panem? W minionym sezonie trener Stawowy podkreślał, że walczy o pierwszą ósemkę, by się spokojnie utrzymać. A Pan o co będzie grał?
Bardzo podobnie. Myślę, że pierwsza ósemka będzie fajnym wynikiem, to jest celem. Kolejnym jest, zgodnie z polityką klubu, szukanie młodych, zdolnych piłkarzy i wkomponowywanie ich do pierwszego zespołu. Fajny plan i pomysł.
Czy ma Pan wpływ na to, z kim Cracovia przedłuży kontrakt?
Rozmowy się toczą, myślę, że w ciągu dwóch dni lista piłkarzy którzy zostaną, będzie znana. Jestem w stałym kontakcie z dyrektorem Burlikowskim.
Czy Pan przyprowadza ze sobą do Krakowa sztab szkoleniowy z Dolcanu?
Potrzeba kilku dni, by to wszystko ustalić.
Razem z Panem mają przyjść piłkarze: Dariusz Zjawiński i Grzegorz Piesio. To prawda?
Warto dać trochę czasu na sfinalizowanie rozmów. Zaczekajmy chwilę, mam nadzieję, że efekt będzie.
Jest Pan znany z gry ustawieniem 3-5-2. Będzie Pan forsował tę taktykę w Cracovii?
Nie wyolbrzymiałbym roli systemu, do wszystkiego muszą dopasować się piłkarze. Jeśli zawodnik twierdzi, że w danym systemie nie potrafi grać, to jego miejsce nie jest na boisku. Moją rolą jest dostosowanie sposobu grania do materiału, jakim będę dysponował.
Czy ta Cracovia Stawowego z jesieni podobała się Panu?
Cracovia to był jedyny zespół w naszej lidze z rozpoznawalnym systemem grania. Można to było krytykować, mogło się to komuś nie podobać, ale trzeba oddać trenerowi, którego cenię, że potrafił swoją pieczątkę na tym zespole odbić. Jednak pracę trenerów weryfikują wyniki. Możemy się spierać co do taktyki, piękna gry, ale kibice żądają zwycięstw. W jakim stylu? Przy zwycięstwie filozofię się dorobi. To nas determinuje. Dobry trener to taki, który wygrywa.
Czy Panu jest blisko do tiki-taki, czy to będzie inny styl?
Tiki-taki to ja kupuję córkom...
Zaproponuje Pan coś innego?
Potrzeba trochę czasu na poznanie piłkarzy. Moją rolą jest dopasować sposób gry do piłkarzy, sprawić, byśmy wygrywali.
Nie miał Pan oporów, by przyjść do klubu, którym rządzi trudny we współpracy prezes? Przekonał się o tym choćby niedawno trener Stawowy, gdy Janusz Filipiak ostro skrytykował go w mediach.
Dziwne pytanie. Miałbym się obawiać człowieka, który dał mi szansę pracy w ekstraklasie? Jestem wdzięczny profesorowi, że docenił akurat mnie.
Czy będzie dużo nowych zawodników?
Musimy poznać listę piłkarzy, którzy chcą zostać. Ustalimy z dyrektorem, na kogo jest zapotrzebowanie. Chcielibyśmy, by było jak najwięcej piłkarzy polskich, młodych, zdolnych.
Nie obcokrajowców?
Mnie się podoba taka idea, nie ma lepszej okazji do rewolucji niż kryzys na rynku. Trzeba się rozglądać bacznie wokół siebie, bo tylko to może wywindować polską piłkę w górę.