Robert Kądzior: Syn jest bliższy sercu
Damian znakomicie odnalazł się w Zabrzu i wraz z Górnikiem odnosi sukcesy. Ale mecz z Jagą będzie bardzo trudny - mówi Robert Kądzior.
fot. Marzena Bugała Azarko
Ojciec zawodnika zabrzan i reprezentanta kraju, a w przeszłości piłkarz Jagi, z niecierpliwością oczekuje jutrzejszego meczu na szczycie 17. kolejki i uważa, że trudno wskazać faworyta.
Atut własnego boiska wskazuje na Górnika, bo w Zabrzu jeszcze nikt w tym sezonie nie wygrał. Ale nie czyni to z gospodarzy pewniaka do wygranej. Wystarczy spojrzeć na imponujący bilans Jagiellonii na wyjazdach - ocenia Robert Kądzior. - Białostocki zespół jest bardzo niewygodnym przeciwnikiem, zapewne nastawi się na kontrę, a zabrzanie tego nie lubią. Wystarczy przypomnieć, jakie problemy mieli z Koroną Kielce, czy Arką Gdynia - dodaje.
Wiadomo za to, komu nasz rozmówca będzie kibicować.
Jagiellonia jest mi bliska, bo przecież jestem rodowitym białostoczaninem. Ale jeszcze bliższy jest Damian, bo to przecież mój syn. Będę trzymał kciuki może nie tyle za Górnika, co za niego - mówi 47-letni trener, pracujący obecnie w MOSP Białystok.
Górnik jest rewelacją obecnego sezonu. Klub bez wielkich nazwisk, po awansie z I ligi przebojem wdarł się do czołówki.
Myślę, że duży wpływ na to miała końcówka poprzednich rozgrywek. Kiedy wydawało się, że z awansu nic nie będzie, Górnik finiszował w sposób imponujący. To zbudowało atmosferę w zespole i wokół niego - mówi ojciec reprezentanta Polski. - Latem pozyskano kilku piłkarzy takich jak Damian - młodych, zdolnych i głodnych sukcesu, którzy bardzo pasowali do drużyny. No i efekty są znakomite - zaznacz Robert Kądzior.
Ojciec pomocnika najbliższego rywala Jagi podkreśla wspaniałą atmosferę na trybunach.
Nie chodzi tylko o imponująca frekwencję w Zabrzu. W Górniku gra dużo zawodników z tamtych okolic i na trybunach przychodzą ich rodziny, przyjaciele, znajomi. Przypominają się stare czasy, kiedy tylu miejscowych grało też w Jagiellonii - opisuje nasz rozmówca.
Jakiego meczu można się jutro spodziewać?
Zaciętego, takiego, jaki w lipcu w Białymstoku. Wtedy Jaga wygrała 2:1, ale karny w doliczonym czasie gry był według mnie z kapelusza. Teraz też wynik do końca może być sprawa otwartą - kończy Robert Kądzior.
[xlink]d6e9bc58-7368-e4c7-38f5-7c911ef044eb,466a608e-4cae-dd54-a876-629b5fa72914[/xlink]