menu

Katar nie jako pierwszy kupił MŚ. Koperty krążą od lat

4 lutego 2013, 11:48 | Tomasz Biliński/Polska The Times

Jeśli raport "Katargate" stworzony przez "France Football" okaże się prawdą, to słowo "skandal" będzie za delikatne, by opisać całą sytuację. Dziennikarze francuskiego tygodnika przeprowadzili śledztwo, z którego wynika, że Katar "kupił" prawo do organizacji mistrzostw świata w 2022 r.

- To czysta spekulacja. Nie wykluczam, że podam do sądu każdego, kto będzie kwestionował moją uczciwość w tej sprawie - grzmiał po publikacji Platini. Nie zaprzeczył jednak, że wziął udział w spotkaniu, które jest kluczowym w raporcie francuskiej gazety.

"France Football": Katar kupił mundial w 2022 roku

Cofnijmy się do 23 listopada 2010 r. W Pałacu Elizejskim na kolacji spotyka się czterech dżentelmenów. Oprócz Sarkozy'ego i Platiniego są tam jeszcze Sebastien Bazin, wtedy właściciel Paris Saint-Germain, oraz książę Kataru Tamim bin Hamad al-Thani. Efektem biesiady ma być przejęcie przez szejka francuskiego klubu (do tej pory przeprowadzili transfery za ponad 250 mln euro, a w minionym okresie transferowym zakontraktowali Davida Beckhama) i stworzenie konkurencyjnego dla Canal Plus, za którym nie przepada były prezydent, kanału sportowego - beIN Sport. W zamian Platini miałby poprzeć kandydaturę małego państwa z Zatoki Perskiej do zorganizowania mundialu.

- Prezydent nigdy nie prosił mnie o poparcie dla jakiegokolwiek kraju. Wie, że jestem niezależny i decyzje podejmuję zgodnie z własnym sumieniem - przekonywał szef europejskiej federacji. Platini tłumaczy, że zawsze popierał te kraje, w których jeszcze nie odbywał się turniej. Niby tak, jednak decyzja o tym, że to Katar będzie gościł uczestników mundialu w 2022 r., od początku budziła wątpliwości. W końcu kraj, którego ludność nie przekracza 2 tys., to pustynia. Także sportowa. Tyle że bogata.

Właśnie ze względu na mających góry pieniędzy szejków powstało wiele podejrzeń. "France Football" przypomina korespondencję sekretarza generalnego FIFA Jérôme Valcke'a z ówczesnym wiceprezydentem światowej federacji Jackiem Warnerem: "Kupili mundial" - napisał w mejlu Valcke. Z kolei Warner po zwolnieniu (podobno miał pomagać bin Hammamowi w korumpowaniu działaczy piłkarskich z krajów karaibskich) zdradził, że czterej członkowie komitetu wykonawczego (z 22, na Katar głosowało 16) w zamian za poparcie kraju z Zatoki Perskiej łącznie otrzymali 20 mln dol.

To jeszcze nic. Jedno z najbardziej prestiżowych czasopism sportowych sugeruje, że szejkowie petrodolarami wpływali też na m.in. Josepa Guardiolę (były trener Barcelony, przyszły Bayernu Monachium), Zinedine'a Zidane'a (legenda francuskiej piłki nożnej) i Samuela Eto'o (były supersnajper Barcelony i Interu Mediolan, obecnie gracz Anży Machaczkała). Byli i obecni piłkarze mieli otrzymać od 11 do 25 mln dol. Inni, mniej dziś medialni, dostali nie więcej niż 10 mln dol.

W całej sprawie toczy się już śledztwo FIFA. Na czele komisji federacji piłkarskiej stanął specjalista od przestępczości finansowej ze Stanów Zjednoczonych Michael Garcia, który do pomocy wziął byłego pracownika CIA Jamesa L. Pavitta i FBI Louisa Freeha. Amerykański śledczy został zatrudniony w FIFA w lipcu poprzedniego roku. Było to konieczne, bo sytuacja z Katarem nie jest pierwszą, gdzie w grę wchodzą podejrzenia o łapówki w zamian za przychylne głosowanie.
Żeby daleko nie szukać, wystarczy przypomnieć, jak po przyznaniu organizacji mistrzostw Europy 2012 Polsce i Ukrainie swoje wiedzieli Włosi. Ich krzyki można było zrzucić na porażkę w wyścigu o ten turniej. Choć wiadome jest, że gdyby nie Hryhorij Surkis, Euro w naszym kraju by nie było. Z jakiego powodu? Oficjalnie nikt o tym nie mówi.

O wiele poważniej do oskarżenia wziął się Spyros Marangos. Skarbnik cypryjskiej federacji twierdził, że przynajmniej pięciu członków komitetu wykonawczego otrzymało łapówki. Choć mówił, że ma na to dowody, to gdy UEFA wszczęła wobec niego postępowanie, wycofał się ze swoich oskarżeń i przeprosił federację. Nie wiadomo jednak, czy z powodu zastraszania, czy faktycznie całą sytuację zmyślił. Ale faktem jest, że żadnych dowodów na potwierdzenie swojej tezy nie opublikował.

Podobnie rzecz się miała w większości turniejów z przeszłości. Co jakiś czas ktoś spekuluje, że FIFA i UEFA są skorumpowane. Problemy w tym, że nikt nie ma na to dowodów. Między innymi Niemcy chcieli ponownego wyboru gospodarza mistrzostw świata w 2022 r. Podobnie jak Anglicy przy wyborze organizatora mundialu cztery lata wcześniej. W głosowaniu MŚ 2018 r. odpadli już w pierwszej rundzie, a wybór padł na Rosję. Jak zwykle domagano się dochodzenia. Jak zwykle nic nie udało się wskórać.
- Musimy mieć dowody, by kogokolwiek o coś oskarżyć. Wtedy na pewno zostaną wszczęte odpowiednie kroki - podkreślił Sepp Blatter, który jest prezydentem FIFA od 1998 r.

- Wszystko, co działo się i nadal dzieje się w FIFA, jest upaskudzone. Nieważne, kto zajmuje jakie stanowisko, najważniejsze są pieniądze. FIFA jest jak mafia - zdradził we "France Football" Guido Tognoni, działacz szwajcarski, który odszedł ze światowej federacji w 2003 r.
Korupcja przy przyznawaniu organizacji wielkich turniejów nie pojawia się tylko w futbolu. Również Międzynarodowy Komitet Olimpijski padł jej ofiarą. O największym skandalu mówiono przy zimowych igrzyskach olimpijskich w Salt Lake City w 2002 r. Ówczesny prezydent MKOl, nieżyjący już Juan Antonio Samaranch, oraz dziesięciu członków organizacji mieli przyjmować korzyści w zamian za przyznanie imprezy Amerykanom. Sprawę szybko jednak wyciszono, a tamtejszy sąd wszystkich uniewinnił.

Tak naprawdę w FIFA, UEFA i MKOl jeszcze żaden działacz nie został skazany za przyjmowanie łapówek. Byli karani tylko dyscyplinarnie przez samą organizację, i tylko dlatego, że domagała się tego opinia publiczna. Jedyną sprawą, którą udowodniono, była ta z milionowymi łapówkami od firmy ISL w zamian za prawa do transmitowania imprez. W lipcu 2012 r. FIFA się do tego przyznała. Kozłami ofiarnymi zrobiono byłego prezydenta Joao Havelange'a oraz byłego szefa brazylijskiej federacji Ricardo Teixeirę. Pozostali na razie śpią spokojnie.

Florecistka Sylwia Gruchała zostanie szczęśliwą mamą [ZDJĘCIA]

Polska The Times