menu

Remis Wisły Puławy w Łowiczu

17 października 2011, 03:37 | Tomasz Biaduń / Kurier Lubelski

Wisła Puławy zremisowała 1:1 z Pelikanem w Łowiczu. Dla puławian był to już co prawda ósmy z rzędu mecz bez zwycięstwa w drugiej lidze, jednak tym razem nie muszą czuć się rozczarowani. Pelikan to wyżej notowana ekipa i mimo że Wisła nawet prowadziła w Łowiczu, podział punktów może być dla niej satysfakcjonujący.

Wisła Puławy wywalczyła tym razem tylko punkt
Wisła Puławy wywalczyła tym razem tylko punkt
fot. Wojtek Antosz

Trener Mariusz Sawa stanął przed meczem przed trudnym zadaniem "łatania" puławskiej defensywy. Z powodu urazów nie mogli zagrać Tomasz Bednaruk, Mikołaj Skórnicki i Łukasz Misztal, a za kartki pauzował Michał Budzyński. Szkoleniowiec zdecydował się na postawienie na dwójkę stoperów Rafała Kursę - Adama Mroza (dla Kursy był to powrót do pierwszego składu po wielu tygodniach nieobecności). Na bokach natomiast wystąpili Mateusz Gawrysiak oraz Sebastian Orzędowski. Brak Skórnickiego objawiał się przede wszystkim w walkach o górne piłki, które wiślacy przegrywali.

Ku zdziwieniu gospodarzy w 20. minucie goście uzyskali jednak prowadzenie. Dobrym odbiorem piłki popisał się Mróz. Zagrał do Gawrysiaka, który popędził prawą stroną, odegrał do Konrada Nowaka, ten do Łukasza Gizy i było 1:0. "Gizman" w końcu trafił z gry, a nie z rzutu karnego, jednak swoim golem zwycięstwa drużynie nie dał.

W 38. minucie Pelikan egzekwował rzut rożny. Obrońcy Wisły wybili piłkę, dopadł do niej Robert Łakomy i mocnym strzałem w długi róg pokonał Kamila Beszczyńskiego, wyrównując stan meczu.
Jak się później okazało, wynik nie uległ już zmianie. Wisła grała mądrze, dobrze się broniła, często stosowała pressing, a gospodarze nie mieli pomysłu na sforsowanie defensywy puławian. Kilka razy pewnie interweniował Mróz, a błędów w bramce nie popełniał Beszczyński. Golkiper Wisły miał sporo okazji do wykazania się, bo piłkarze Pelikana co chwila próbowali go zaskoczyć.

Łowiczanie mieli przewagę i chcieli za wszelką cenę przechylić szalę na swoją stronę. Walczyli do ostatnich sekund, na szczęście jednak wiślakom udało się wywieźć punkt z trudnego terenu. Co ciekawe, dla Pelikana był to dopiero drugi remis w tym sezonie. Trener Sawa dwukrotnie zadrżał podczas meczu. Paweł Jabkowski i Mróz doznali lekkich urazów, ale po chwili powrócili do gry, nie dołączając do bardzo długiej już listy kontuzjowanych w puławskim zespole. Pocieszające jest, że wkrótce kilku graczy zniknie z tej listy i powróci do gry.


Polecamy