menu

Relacja z mistrzowskiej fety Legii: Ciągnie wilka do lasu (ZDJĘCIA)

3 czerwca 2013, 14:29 | Marek Koktysz

Wczorajszy wieczór pokazał, z jakim utęsknieniem Warszawa czekała na mistrzostwo Polski. Siedem lat żmudnego wyczekiwania miało wreszcie swoje wielkie, znakomite rozwiązanie. Stolica bawiła się całą noc, a Legia była dosłownie wszędzie!

Legia świętowała zdobycie mistrzostwa
fot. Tomasz Bilewicz
Legia świętowała zdobycie mistrzostwa
fot. Tomasz Bilewicz
Legia świętowała zdobycie mistrzostwa
fot. Tomasz Bilewicz
Legia świętowała zdobycie mistrzostwa
fot. Tomasz Bilewicz
Legia świętowała zdobycie mistrzostwa
fot. Tomasz Bilewicz
Legia świętowała zdobycie mistrzostwa
fot. Tomasz Bilewicz
Legia świętowała zdobycie mistrzostwa
fot. Tomasz Bilewicz
Legia świętowała zdobycie mistrzostwa
fot. Tomasz Bilewicz
Legia świętowała zdobycie mistrzostwa
fot. Tomasz Bilewicz
Legia świętowała zdobycie mistrzostwa
fot. Tomasz Bilewicz
Legia świętowała zdobycie mistrzostwa
fot. Tomasz Bilewicz
1 / 11

Przejazd otwartym autobusem i feta Legii na Agrykoli [WIDEO]

Po piorunującym zwycięstwie nad Śląskiem (5:0), kibice zgodnie czekali na stadionie, by zobaczyć koronację nowych mistrzów. Euforia była wielka, atmosfera znakomita. Wszyscy jednak zastosowali się do poleceń organizatora i nikt nie wybiegł na murawę. Na trybunach królowało oczywiście "Mistrzem Polski jest Legia". Kibiców trzymały się żarty. Kiedy Wojciech Hadaj wyczytywał nazwiska sztabu szkoleniowego, a kibice nie znali za dobrze danych osobistości, śpiewali po prostu "rehabilitant" albo "lekarz". Z kolei Marta Ostrowska doczekała się niezbyt pochlebnej owacji. Kiedy spiker wyczytał, że jest to jedyna kobieta, pełniąca funkcję kierownika drużyny w Polsce, legioniści najpierw ochoczo krzyczeli i pogwizdywali, a potem zaintonowali obraźliwą przyśpiewkę, ale szybko zamilkli.

Po koronacji, rozdaniu złotych medali i rundzie honorowej piłkarzy wokół boiska, kibice wyszli z obiektu. W większości rozstawili się na szerokości ulicy Łazienkowskiej, by zobaczyć przejazd autokaru z mistrzami Polski. Najwięcej osób skupiło się pod wiaduktem na Rozbracie. Sporo osób było także na Placu Trzech Krzyży, ale to i tak nic w porównaniu z tym, co dopiero miało nadejść.

Starówka jak magnes

Oficjalnie feta zorganizowana miała być na Agrykoli, tak też się stało. W głowach kibiców od dłuższego czasu jednak siedziała tylko jedna nazwa... Starówka. Historyczne miejsce dla Warszawy i tradycyjne miejsce świętowania legionistów. Magia tego miejsca nie może się równać z niczym innym i nawet najlepiej zorganizowana feta na Agrykoli nie dorówna obecności Króla Zygmunta (wczoraj oczywiście w szalikach Legii). Nawet Wojciech Hadaj, ogłaszając gdzie odbędzie się feta, najpierw wskazał na Starówkę. Potem po parę razy przepraszał i zapewniał, że chodzi o Agrykolę.

Pierwsi kibice, w dużej zresztą ilości, ruszyli na Stare Miasto od razu po zakończeniu koronacji, nie czekając na autokar mistrzów. Była to zresztą wielka grupa, która przemaszerowała spod stadionu na plac Zamkowy. Starówka zapełniała się błyskawicznie. Nie przesadzę, jeśli powiem, że atmosfera tam była dwa razy lepsza niż podczas Euro 2012. Kibice maszerowali przez cały Nowy Świat aż do Placu Zamkowego, śpiewając legijne piosenki. Po drodze ubierali w szaliki różne rzeczy, w tym pomnik Michała Kopernika. Każdy mógł być wczoraj gniazdowym, intonując raz po raz inne przyśpiewki. Dominowały oczywiście "Mistrzem Polski jest Legia", "Legia mistrz!" a także, skierowane do Śląska Wrocław "Gdzie twoje berło? Berło i korona? Jest na Łazienkowskiej, k... p...a!". Niezwykłą popularnością cieszyła się także bardzo młoda jeszcze przyśpiewka "Niepokonane miasto! Niepokonany klub!". Śpiewali ją dosłownie wszyscy, na różne zresztą sposoby. Doczekała się nawet przeróbki związanej z ogólnie panującą atmosferą: "Nie do przepicia miasto! Nie do przepicia klub! Tysiące fanów twych, melanżu pragnie dziś, więc zaśpiewajmy znów!".

Starówkę opanowała masa ludzi. Żeby jednak poczuć, to co wczoraj się działo, trzeba było po prostu tam być. Nie przeszli koło tego obojętnie także piłkarze, którzy pod Kolumnę również zajechali autokarem - chociaż w planach teoretycznie tego nie było.

Legia świętowała na Starówce i Agrykoli. Zobacz fetę mistrzów Polski [ZDJĘCIA, WIDEO]

Starówkowy podstęp?

Tutaj musimy dodać, że cała "starówkowa sprawa" troszkę nam zalatywała niewinnym podstępem. Nie ma szans, żeby władze miasta, klub i policja, organizując fetę na Agrykoli nie dopuszczali do siebie myśli, że ktoś uda się na Stare Miasto. Od dłuższego czasu docierały przecież do nich głosy, że większość kibiców chce świętować właśnie tam.

Pierwsze oznaki tego, że na Starówce Legia jednak kibiców chce i się spodziewa, było zawieszenie przez prezesa Leśnodorskiego i Michała Żewłakowa szalika na Kolumnie Zygmunta. Zrobiono to zresztą po cichu, kibice dowiedzieli się o tym po fakcie. Również "nieplanowany" przejazd autokarem Krakowskim Przedmieściem był wymowny.

Czy Legia nie dogadała się z władzami miasta i policją, żeby zorganizować fetę na Agrykoli w celu odetkania nieco Starówki? Gdyby jednak wszyscy mieli do wyboru tylko jedno miejsce - Starówkę, to zrobiłoby się naprawdę tłoczno i łatwiej byłoby o rozróbę. A tak, część kibiców posłuchała jednak klubu i udała się na Agrykolę. Fety na Starym Mieście uniknąć się nie dało, ale jednak był sposób na "odetkanie" jej trochę z ludzi. Policja zresztą słusznie nie przeszkadzała w świętowaniu (chyba, że była zmuszona), pozostała przygotowana w cieniu, poza widokiem kibiców, żeby ich nie prowokować. Wszystko wyglądało na zgrabnie dogadaną akcję. Nawet wypowiedzi spikera podczas meczu brzmiały jakoś dziwnie. Te przejęzyczenia, przesadnie podkreślanie miejsca, gdzie jest feta, przeciąganie momentu powiedzenia lokalizacji świętowania...

Święto rac i piwa

Środki pirotechniczne miały wczoraj swoje święto. Ciężko zliczyć, ile rac mogło zostało wystrzelonych w górę. Czerwone światła pokryły Plac Zamkowy, kiedy pojawili się na nim piłkarze Legii. Kolejne flary wybuchały raz po raz, a za nimi w powietrze leciały chóralne śpiewy i okrzyki. Legię słyszała wczoraj cała stolica.

Rekordowy utarg musiało zaliczyć wczoraj piwo Królewskie. Praktycznie każdy kibic dzierżył w rękach butelkę albo puszkę tego trunku. Policja nie próbowała nawet spisywać za spożywanie alkoholu w miejscach publicznych, bo musiałaby zatrzymać każdego. Z kolei najmniejszą popularnością cieszyło się wczoraj inne piwo - Lech.

Jedynym minusem chmielowej atmosfery było to, że niektórzy przesadzili z wlewaniem w siebie kolejnych procentów, przez co świętowali na leżąco albo sprawiali problemy. Policja zatrzymała 96 kibiców, którzy demolowali otoczenie lub szukali awantur. To jednak bardzo mały odsetek ludzi. Większość bawiła się po mistrzowsku i godnie! Nie zazdrościmy tym, którzy musieli to wszystko potem sprzątać - pewnie po Sylwestrze mieli mniej roboty.

Warszawa żyła Legią

Stolica czekała na to siedem lat. Widać, że w największym mieście w Polsce jest ogromny głód sportowych sukcesów i okazji do świętowania. Nie przesadzimy, jeśli powiemy, że Legia była wczoraj wszędzie. Abstrahując oczywiście od wszędobylskich kibiców, to herby i biało-zielono-czerwone barwy ogarnęły całe miasto. Odpowiednio podświetlony był Pałac Kultury i Nauki, a także most Poniatowskiego, który przybiera zresztą barwy Legii podczas większości meczów w Warszawie.

Legia panowała również w restauracjach. W lokalu pod Rotundą w koszulki Wojskowych ubrani byli kelnerzy. Z kolejnych barów na ul. Chmielnej dobiegał Sen o Warszawie oraz Mistrzem Polski jest Legia w wersji audio. Mojemu zdziwieniu nie było końca, kiedy wszedłem do Burger Kinga. Obsługa przywdziała białe koszulki z herbem Legii, a na szyjach szaliki. Nie muszę chyba dodawać, że lokal ten przyciągnął najwięcej kibiców.

Z kolei do domów kibice wracać mogli autobusami, które zamiast numeru, miały czarną "elkę" w kółku. Takim zresztą Ikarusem wracałem w swoje rejony i ja. Kierowca zatrzymał się pod trasą W-Z, zapytał gdzie jechać i ruszyliśmy. Nagrodzony został za to oczywiście śpiewem "I kierowca też! I kierowca też! Przyjacielem CWKS!". Zapełnione kibicami było także metro. Wszyscy bawili się, śpiewali i żartowali. Nawet ludzie, którzy nieubrani byli w barwy Legii i raczej z meczu nie wracali, nie mogli powstrzymać się od uśmiechów.

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.