Reiss: Bramka bardzo mnie ucieszyła [WIDEO]
Strzelić bramkę dla „Kolejorza” i zdobyć mistrzostwo Polski – takie cele postawił sobie Piotr Reiss, wracając w sierpniu do zespołu Lecha. Pierwszy udało się zrealizować w spotkaniu z Zagłębiem, drugi to cały czas sprawa otwarta. Zobacz, co powiedział doświadczony napastnik po spotkaniu z „Miedziowymi”!
fot. x-news
Po długiej przerwie Piotr Reiss ponownie zdobywa gola dla Lecha Poznań. Jak smakowała ta bramka?
Bardzo słodko. Cieszę się, bo cały czas powtarzałem, że czekam na tę bramkę po moim powrocie do Lecha, dzisiaj się udało. Wracając do zespołu postawiłem sobie dwa cele. Po pierwsze: zdobyć bramkę, by kibice, którzy na to czekają, znów poczuli radość po golu Piotra Reissa. Drugim celem jest mistrzostwo Polski, co nadal jest sprawą otwartą. Cieszę się, że moja bramka przypieczętowała zdobycie przez nas trzech punktów, bo byliśmy w trudnym momencie. Potrafiliśmy jednak dowieźć zwycięstwo do końca. Dzisiaj jest jeden z moich najszczęśliwszych dni, ale myślę, że jeszcze bardziej szczęśliwy będę drugiego czerwca, gdy będziemy świętować tytuł mistrzowski.
Gdyby nie kontuzja Kaspera Hamalainena pojawiłby się Pan dzisiaj na boisku?
Trudno powiedzieć, zawsze mecz się różnie układa. Ja już liczyłem na szansę w Gliwicach, gdy Aleks dostał żółtą kartkę. My piłkarze musimy być zawsze gotowi, nigdy nie wiadomo, co wydarzy się na boisko i który z nas wejdzie. Dlatego zawsze musimy być skoncentrowani, na początku trudno było mi się przyzwyczaić do tej roli, bo przez te wszystkie lata najczęściej wychodziłem w pierwszym składzie. Ale już się z nią oswoiłem, wiem, jak przygotować się na te kilka czy kilkanaście minut.
Dzisiaj nie było to łatwe spotkanie. Zagłębie zagrało dosyć odważnie, niewiele zespołów gra tu tak otwartą piłkę.
Zagłębie jest bardzo dobrym zespołem. Pamiętajmy, że oni rozpoczynali sezon bodaj z trzema ujemnymi punktami. To bardzo twardo grająca drużyna, wysoko powiesili nam dzisiaj poprzeczkę. Na początku spotkania dostaliśmy zimny prysznic, bo już w piątej minucie straciliśmy gola. Do tej pory często nie potrafiliśmy wygrywać w meczach, w których pierwsi tracimy bramkę. Dzisiaj pokazaliśmy, że mamy świetną atmosferę w zespole, potrafiliśmy się zebrać i odnieść zwycięstwo w bardzo trudnym spotkaniu. Takie mecze będą się zdarzać, ale trzeba je wygrywać. Dzisiaj nam się to udało.
Przed wami kolejny niełatwy mecz: z Jagiellonią w Białymstoku.
Dzisiaj i jutro będziemy pewnie cieszyć się ze zwycięstwa nad Zagłębiem Lubin, a pewnie od środy będziemy już pracować nad kolejnym przeciwnikiem, czyli Jagiellonią. Żeby zdobyć mistrzostwo, musimy wygrywać wszystko do końca. Wiemy, że mamy czteropunktową stratę do Legii i żeby ją odrobić nie możemy sobie pozwolić na chwilę dekoncentracji. Podobnie, jak w ostatnich spotkaniach wyjazdowych, musimy grać swoją skuteczną piłkę i mam nadzieję, że przywieziemy z Białegostoku trzy punkty.
W walce o mistrzostwo pozostały już tylko dwie drużyny: Lech i Legia. Mecz między tymi zespołami będzie kluczowy w kontekście tytułu?
Myślę, że bardziej kluczowe będzie te sześć innych spotkań, które pozostały do końca sezonu. Presja jest ogromna, zarówno jeżeli chodzi o Legię, jak i o nas. Każdy czeka na potknięcie rywala, które przecież może nastąpić w każdym z tych meczów. Co do pojedynku z Legią – mam nadzieję, że będzie to bardzo dobre widowisko, bo spotkają się dwa zespoły, które w tym sezonie są najlepsze i znacząco odskoczyły reszcie stawki. Stąd też mam nadzieję, że będzie to fajny mecz dla kibiców, ale kluczowe będą te pozostałe.
Za sprawą wypowiedzi trenera Rumaka sporo ostatnio mówiło się o tym, że często gracie spotkania po Legii. Czy rzeczywiście jakoś wam to przeszkadza?
Zawsze jest presja, niezależnie od tego, czy gramy po Legii, czy przed nią. Ja staram się podchodzić do tego spokojnie, statystyki pokazują, że jak gramy po Legii to wygrywamy. Niech więc tak zostanie. My nie ustalamy grafiku naszych spotkań, aczkolwiek wiadomo, że dla piłkarza lepiej jest grać na początku weekendu niż na końcu, kiedy ten weekend strasznie się dłuży. A tak można chociaż niedzielę spędzić spokojnie z rodziną.
W klasyfikacji strzelców Ekstraklasy wszechczasów dogonił Pan Henryka Reymana i Andrzeja Szarmacha. Dość uznane nazwiska.
Na to raczej nie patrzę. Chciałem przede wszystkim zdobyć bramkę, a że udało mi się to uczynić, to dzisiaj chyba jestem najstarszym zawodnikiem, który zdobył gola w Ekstraklasie. Dlatego w jakiś sposób wpisuje się w historię piłki. Na statystyki szczególnie nie patrzę, wiem, że to jest moja 109. bramka w Ekstraklasie i chyba 136. dla Lecha we wszystkich oficjalnych spotkaniach. Ale przede wszystkim jestem bardzo szczęśliwy, że w końcu udało mi się strzelić, bo zawiodłem w meczu z Bełchatowem. Być może dzisiaj była to moja ostatnia szansa i cieszę się, że tym razem nie zawiodłem ani trenera, ani zespołu.
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.