Salzburg skromnie pokonał Malmoe. Gol-kuriozum i polski akcent w końcówce
Piłkarze Red Bull Salzburg wygrali na własnym boisku w meczu 4. rundy eliminacji Ligi Mistrzów z Malmoe FF 2:1. Szwedzi zdobyli kontaktowego gola w doliczonym czasie gry po błędzie bramkarza. Kilka minut w drużynie ze Szwecji rozegrał w tym spotkaniu 20-letni Paweł Cibicki.
Pojedynek Red Bull Salzburg z Malmoe FF miał być jak zderzenie Sprite'a z pragnieniem. Austriacy mieli zdemolować mistrza Szwecji, tak jak demolowali kolejnych rywali w austriackiej Bundeslidze. Jednak tym razem wydawało się, że puszka napoju gazowanego o smaku cytrynowo-limonkowym nie wystarczy by zaspokoić pragnienie. Owszem, salzburczycy szybko mogli zdobyć gola, głównie po strzałach z dystansu, ale to rywale jako pierwsi stworzyli sobie stuprocentową sytuację. I to jaką! Piłka wędrowała w polu karnym od nogi do nogi w zawrotnym tempie a zaskoczeni Austriacy zupełnie nie wiedzieli co się wokół nich dzieje, kiedy futbolówka trafiła do znajdującego się na piątym metrze Markusa Rosenberga. Doświadczony zawodnik miał fantastyczną szansę, lecz nie potrafił z bliskiej odległości pokonać Petera Gulacsi. To był przełomowy moment meczu, bo gdyby padł gol spotkanie mogło się potoczyć zupełnie inaczej.
Tymczasem dwie minuty później sprite zaczął wreszcie gasić pragnienie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkarze Red Bulla ostrzeliwali bramkę Robina Olsena, Soriano trafił nawet w słupek i kiedy wydawało się, że nic z tej akcji nie wyniknie, Franz Schiemer posłał piłkę do siatki.
Bramka dla gospodarzy nie zmieniła obrazu meczu. Podopieczni trenera Huttera wciąż atakowali i mogli a nawet powinni prowadzić wyżej po pierwszych 45 minutach. O włos od zdobycia gola był Jonatan Soriano, który strzałem z rzutu wolnego w 30. minucie trafił w poprzeczkę oraz... Jonatan Soriano, którego uderzenie z woleja trafiło w słupek. I tak wyglądało to spotkanie, Soriano, Soriano i jeszcze raz Soriano. To hiszpański napastnik był głównym bohaterem tego spotkania. Trzeba jednak przyznać, że zadania nie utrudniał mu zbytnio obrońca Malmoe − Ricardinho, który miał problem z orientacją w przestrzeni. Brazylijczyk notorycznie łamał linię spalonego, często gubił krycie, a w pewnym momencie po przyjęciu piłki nie wiedział gdzie ona jest, co dla bezstronnego kibica mogło być nawet zabawne.
Niecałe dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy na ustach kibiców znów było nazwisko Jonatana Soriano. Były zawodnik Barcelony w 54. minucie wykonywał rzut wolny z niebezpiecznej odległości, a kiedy ten piłkarz strzela wolne, to bramkarz musi się mieć na baczności. Olsen może i był na baczności, ale tym razem to nie pomogło, po bezpośrednim strzale Hiszpana ze stałego fragmentu gry piłka wylądowała w siatce.
Wynik 2:0 satysfakcjonował gospodarzy, ale to nie oznacza, że czuli się oni nasyceni. Red Bull wciąż szukał okazji do kolejnej bramki, lecz to dawało Malmoe szanse na przeprowadzenie zabójczej kontry. Taka miała miejsce w 70. minucie. Markus Rosenberg po szybkiej akcji dostał piłkę na piątym metrze od bramki Petera Gulacsi i strzelił prosto w niego. Ta kontra mogła być zabójcza, ale byłemu piłkarzowi Ajaksu Amsterdam zabrakło instynktu killera, a jak się nie wykorzystuje takich akcji to o awansie do kolejnej rundy można tylko pomarzyć. Jednak kilka chwil później przykład z Rosenberga wziął Kampl. 24-letni reprezentant Słowenii dostał znakomite podanie od Mane, po czym wbiegł w pole karne i kiedy wydawało się, ze już minie bramkarza, strzelił prosto w niego. To była stuprocentowa... Nie, to była "milionprocentowa" sytuacja.
Malmoe nie potrafiło wykorzystać sytuacji, które sobie stworzyło, ale kiedy wypracowali ją obrońcy Salzburga, w końcu się udało. To był już doliczony czas gry, kiedy jeden ze szwedzkich piłkarzy posłał długą piłkę w pole karne. Ta zmierzała prosto w ręce Gulacsiego, ale ten zupełnie nie zrozumiał się z kolegą z drużyny w efekcie piłka spadła tuż pod nogi Erika Forsberga, który z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki. I kto teraz jest pragnieniem? Czyżby miała powtórzyć się sytuacja z poprzedniej rundy, kiedy to Szwedzi wyrzucili za burtę Spartę Praga? Przekonamy się po meczu rewanżowym, który na pewno będzie niezwykle emocjonujący.
− Cały Salzburg - prowadź 2-0 i strać bramkę w ostatniej minucie. Po co sobie ułatwiać życie, jak można je komplikować? − pisał na Twitterze Łukasz Godlewski.