Cristiano Ronaldo nie strzelił karnego, ale "Królewscy" i tak wygrali z Realem Sociedad [RELACJA, ZDJĘCIA]
Real Madryt wygrał na własnym stadionie z Realem Sociedad 3:1. Dwie bramki dla "Królewskich" strzelił Cristiano Ronaldo. Portugalczyk mógł zanotować nawet hat-tricka, ale w pierwszej połowie nie wykorzystał rzutu karnego.
W pierwszych minutach meczu Real miał dwie doskonałe sytuacje do zdobycia gola. Za pierwszym razem na bramkę Jeronimo Rulliego uderzał Pepe, a za drugim Argentyńczyka na raty próbowali pokonać Cristiano Ronaldo i Karim Benzema. Jednak Rulli tego dnia był jak kot, który zawsze spada na cztery łapy i za każdym razem w jakiś sposób udawało mu się bronić strzały piłkarzy "Królewskich". Kilka chwil później Real mógł znaleźć się w bardzo trudnej sytuacji. Agirretxe poradził sobie w polu karnym z Nacho i stanął oko w oko z Keylorem Navasem. Kostarykanin zażegnał jednak niebezpieczeństwo, bezpardonowo wchodząc w nogi napastnika Realu Sociedad. Faulu nie było, gdyż Navas trafił w piłkę, zanim uderzył kolanem w piszczel najlepszego snajpera ekipy z San Sebastian, ale Agirretxe nie mógł kontynuować gry i chwilę później musiał opuścić boisko.
Dziesięć minut po tym wydarzeniu mogło sprawdzić się przysłowie "do trzech razy sztuka", choć trzeba uczciwie przyznać, że trzecia dogodna sytuacja bramkowa dla gospodarzy była prezentem od sędziego. Po dośrodkowaniu z prawego skrzydła Karim Benzema upadł w polu karnym i sędzia zdecydował się podyktować rzut karny. Co on tam mógł zobaczyć? Niewiadomo. Wiadomo natomiast, że Cristiano Ronaldo gola nie strzelił, posyłając piłkę z jedenastu metrów wysoko ponad bramką.
Skoro nie sprawdziło się przysłowie "do trzech razy sztuka", to może tym razem potwierdzi się powiedzenie o dziewięciu kocich żywotach, którymi miał dysponować Jeronimo Rulli. Ale nic z tych rzeczy. Kot został przedwcześnie zastrzelony przez sędziego, który podyktował kolejny rzut karny, tym razem za zagranie ręką Yuriego w polu karnym. Na pierwszy rzut oka decyzja wydaje się być oczywista, bo ręka była ewidentna, ale czy przepisy nie mówią o tym, że musi zostać wykonany świadomy ruch ręką w kierunku piłki? Yuri nic takiego nie zrobił, po zagraniu Bale'a piłka odbiła się od kolana obrońcy Realu Sociedad, a później uderzyła go w wyciągniętą w górę rękę. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze znów podszedł Cristiano Ronaldo i tym razem Jeronimo Rulli nie miał nic do powiedzenia przy jego mocnym uderzeniu w lewy róg.
Real prowadził, ale trzeba pamiętać o tym, że Sociedad wcale nie ograniczył się do postawienia autobusu w bramce. Pomimo faktu, że od 18. minuty na boisku nie było już Imanola Agirretxe, a w 45. minucie z powodu urazu boisko musiał opuścić Sergio Canales, podopieczni trenera Eusebio Sacristana mieli swoje szanse. Jeszcze przed bramką Ronaldo groźny strzał głową oddał Yuri i piłka minęła słupek bramki Keylora Navasa zaledwie o jakieś kilkadziesiąt centymetrów. To był wyraźny znak, że goście wcale nie będą tutaj myśleć o tym, żeby stracić jak najmniej bramek. Oni chcieli doprowadzić do wyrównania, a potem pomyśleć o czymś więcej.
Wystarczyły dwie minuty drugiej połowy, by wynik uległ zmianie. Błyskawiczną akcję Sociedadu zakończył kapitalnym strzałem zza pola karnego Bruma i jak się potocznie mówi, piłka zdjęła pajęczynę z bramki strzeżonej przez Keylora Navasa.
Real ruszył do ataku i Jeronimo Rulli znów miał kilka okazji by zademonstrować swoje nieprzeciętne umiejętności. Jednak w 68. minucie Argentyńczyk był bezradny. Marcelo dośrodkował piłkę z rzutu rożnego w okolice szesnastego metra od bramki Sociedadu, gdzie był Cristiano Ronaldo. Portugalczyk musiał się nieco cofnąć by do niej dojść, ale nie przeszkodziło mu to w oddaniu kapitalnego i niezwykle precyzyjnego strzału z powietrza, który zaskoczył wszystkich. Najbardziej zaskoczony był Rulli, który był nieco zasłonięty i zapewne zobaczył piłkę dopiero w momencie, kiedy ta lądowała w prawym rogu jego bramki.
"Królewscy" prowadzili tylko jedną bramką, więc końcówka zapowiadała się szalenie emocjonująco. Jednak podopieczni trenera znaleźli rozwiązanie - strzelili kolejną bramkę. Na pięć minut przed końcem Gareth Bale obsłużył znakomitym podaniem Lucasa Vazqueza, a ten bez problemu poradził sobie z Jeronimo Rullim. I na tym się skończyło. Real Madryt wygrał 3:1 i przynajmniej do meczu Atletico z Rayo będzie znajdował się na pierwszym miejscu w tabeli Primera Division.