menu

Real Madryt gładko pokonał Malmoe. Cristiano Ronaldo z 500. golem w karierze [ZDJĘCIA]

30 września 2015, 22:44 | Konrad Kryczka

Mimo wielu osłabień Real Madryt wywiózł z Malmoe trzy punkty. Pomógł niezawodny Cristiano Ronaldo. Jego dwa gole dały wygraną. Szczególny dla Portugalczyka był zwłaszcza pierwszy, ponieważ okazał się dla niego pięćsetnym w seniorskiej karierze

To był bez wątpienia wieczór Cristiano Ronaldo. Mecz, na który Portugalczyk czekał od jakiegoś czasu. CR7 nie zagrał co prawda fenomenalnych zawodów – widzieliśmy o wiele lepsze mecze w jego wykonaniu – ale zrobił to, czego się od niego wymaga. Trafił do siatki. I to dwukrotnie. Przed tym spotkaniem Portugalczyk miał na swoim koncie 499 bramek strzelonych w profesjonalnej karierze. Na gola numer 500 napastnik polował od 12 września. Wtedy pięć razy ustrzelił Espanyol i od tamtej pory musiał czekać na kolejne trafienie.

Nie dziwi więc, że dzisiejsze bramki tak go cieszyły. Najpierw wykorzystał podanie od Isco, pokonując w sytuacji sam na sam Johana Wilanda. Później, już w samej końcówce meczu, Portugalczykowi pozostało jedynie dostawienie nogi po zagraniu Lucasa Vazqueza z prawej strony. Ronaldo mógł zakończyć spotkanie z większą liczbą goli, ale w trzech innych sytuacjach jego uderzenia był w stanie wybronić Wiland. Wydaje się jednak, że dublet w pełni satysfakcjonuje zawodnika Realu. W końcu pozwolił mu osiągnąć trzy cele. Po pierwsze, osiągnąć, a następnie przekroczyć granicę 500 bramek w karierze. Po drugie, zostać najlepszym strzelcem w historii „Królewskich” (324 gole w 308 meczach – choć część źródeł nie zalicza mu jednego trafienia i według nich CR7 jedynie zrównał się z Raulem), po trzecie – kluczowe w kontekście drużyny – zgarnąć trzy punkty w konfrontacji z Malmoe.

Bez Ronaldo i jego trafień „Królewskim” mogłoby być bardzo ciężko, aby ugrać coś w Szwecji. Co prawda Real miał więcej okazji od rywali, ale jego zawodnicy mieli problemy z wykończeniem akcji. W poprzeczkę uderzył Dani Carvajal, tuż obok słupka strzelił Mateo Kovacić. Chorwat dość słabo wszedł w mecz, zaliczył sporo nieudanych zagrań, ale ostatecznie popisał się świetnym podaniem przy pierwszej bramce (można powiedzieć, że to asysta drugiego stopnia). I świetnie wpisywał się w to, co grali „Królewscy” – wymianę podań i kontrolowanie przebiegu meczu.

A czym odgryźli się gospodarze? Odbiorami i próbami kontrataków. Tego nie da się jednak robić porządnie, jeżeli po przechwycie popełnia się proste błędy w rozegraniu. Na niewiele zdało się również skrócenie boiska ze względu na drużynę rywali. Być może Real miał mniej miejsca, żeby się rozpędzić, ale trudno było zauważyć, żeby boisko było atutem gospodarzy. Malmoe w pierwszej połowie nie stwarzało większego zagrożenia (strzały z dystansu bez problemu łapał Navas) i dopiero w drugiej zaatakowało wyższym pressingiem, co jednak nie przyniosło efektu w postaci bramki. Najgroźniej strzelał Markus Rosenberg, uderzając głową tuż obok słupka. Z czasem gospodarzom było coraz trudniej ugryźć Real, zwłaszcza że na niespełna kwadrans przed końcem za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Yoshimar Yotún.

Więcej o LIDZE MISTRZÓW


Polecamy