Real Madryt - FC Barcelona LIVE! "Królewscy" znowu biją Barcę!
Ciężko zaakceptować taką porażkę - przyznaje Cesc Fabregas. - Nie ma co dramatyzować - twierdzi z kolei Jordi Roura. Zarówno pomocnik Barcelony, jak i jej tymczasowy trener mówią o tym samym spotkaniu - wtorkowym rewanżu w półfinale Pucharu Króla, w którym ich zespół został upokorzony na Camp Nou przez Real Madryt.
Rację ma tak naprawdę jeden i drugi. Trener, bo porażka, choć bolesna (1:3- tak wysoko Real nie wygrał na stadionie swojego rywala od 50 lat), niewiele tak naprawdę zmienia. Puchar akurat nie jest dla Barcy priorytetem, bo liczy się przede wszystkim Primera Division i Liga Mistrzów. Faktem jest jednak, że o ile na krajowym podwórku Katalończycy nie zawodzą i tylko jakaś katastrofa mogłaby ich pozbawić mistrzowskiego tytułu, o tyle poza Hiszpanią już tak dobrze im nie idzie. W ubiegłym tygodniu przegrali 0:2 pierwszy mecz 1/8 finału LM z AC Milan i w rewanżu (12 marca) czeka ich bardzo trudne zadanie. Tym trudniejsze, że obie porażki mają wspólny mianownik, co podkreślają sami piłkarze Barcelony. - Brakuje nam trenera - przyznaje szczerze Andres Iniesta, obalając tym samym lansowany przez ostatnie lata mit.
Zobacz także: Piłkarska sobota: Legia chce zmazać plamę, kolejne Gran Derbi, "polski" mecz w Bundeslidze
Gdy Katalończycy kroczyli od zwycięstwa do zwycięstwa za kadencji Josepa Guardioli, popularna była opinia, że grupę tak wspaniałych piłkarzy mógłby poprowadzić każdy. Teraz widać, że to jednak nie do końca prawda. Barca Guardioli była jak perfekcyjnie nakręcony zegarek. Pod kierunkiem Tito Vilanovy mechanizm trochę się rozregulował (statystycy wyliczyli, że traci więcej bramek niż w poprzednich sezonach), ale nadal funkcjonował bez większych zgrzytów.
Nawrót choroby nowotworowej u następcy Guardioli sprawił jednak, że z konieczności pierwszym trenerem został jego asystent i nie trzeba było długo czekać na efekty. Barca Roury przy-pomina swoją własną imitację. Niby piłkarze ci sami, niby każdy wie, co ma robić... Efekty są jednak coraz bardziej mizerne. Wszystko w zasadzie sprowadza się do tego, czy bijący strzeleckie rekordy Leo Messi urwie się choć raz rywalom.
Problem w tym, że ci coraz częściej to dostrzegają i zamykają Argentyńczyka w klatce, jak to barwnie ujął hiszpański dziennik "Marca". Taktyka polegająca na podwajaniu krycia i odcinaniu go od podań przyniosła sukces ekipie Jose Mourinho nie tylko w środę. Sprawdziła się już w pierwszym półfinale na Santiago Bernabeu (w zakończonym remisem 1:1 meczu Messi wypadł słabo). Z powodzeniem zastosował ją również trener Milanu Massimiliano Allegri. Efekty widzieliśmy sami. Dosadnie podsumowały je hiszpańskie media.
"Real upokorzył Barcelonę" - pisze "Marca", podkreślając, że Królewscy wygrali w pełni zasłużenie, a zespół z Katalonii wręcz ciężko było poznać. "Po niezłym początku gospodarzy Real przejął całkowicie kontrolę nad spotkaniem i z dużym spokojem czekał na swoje momenty" - czytamy w tekście.
Sporo miejsca media poświęcają również bohaterowi wieczoru. Nie tylko hiszpańskie. "Cristiano Ronaldo przeżył już wiele wspaniałych futbolowych nocy, ale tylko kilka było równie słodkich jak ta... Przewyższał Messiego pod każdym względem i zostawił kibiców na Camp Nou z rosnącą obawą co do dalszych losów Barcelony w tym sezonie" - pisze brytyjski "The Times", który nawiązuje również do zbliżającego się rewanżu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Manchesterem United (5 marca, w Madrycie było 1:1). "Co musiał czuć siedzący na trybunach sir Alex Ferguson? Na pewno dumę, że jego dawny podopieczny wciąż rozkwita jako piłkarz. Z pewnością jednak również niepokój o to, co może zrobić Ronaldo, gdy powróci we wtorek na Old Trafford".
"Cristiano zatańczył z Barceloną" - zaczyna "AS". "Wypracował i strzelił dwie bramki, rzucając całą Barcelonę do swych stóp" - dodaje.
- Udało nam się rozkręcić tu dobrą imprezę - stwierdził po meczu szczęśliwy Portugalczyk.
Co na to w Katalonii? Trener Roura uspokaja i zapewnia, że w kolejnych meczach Barcelona zagra zupełnie inaczej. Pierwszy egzamin już w sobotę, gdy po raz drugi zmierzy się z Realem. Tym razem w lidze na Santiago Bernabeu (godz. 16). Jak napisał kataloński "El Mundo Deportivo", to idealna okazja, by zrzucić z głowy cierniową koronę i poprawić nastroje w szatni przed rewanżem z AC Milan.
- Musimy się obudzić - apeluje do kolegów Xavi, który nie zagra w sobotę z powodu kontuzji. Będzie pauzował od 10 do 15 dni.