menu

Real dopiął swego w 88. minucie i awansował do półfinału! Grające w osłabieniu Atletico nie dało rady (ZDJĘCIA)

22 kwietnia 2015, 22:35 | Grzegorz Iwanowski

Real długo męczył się w dwumeczu z Atletico, ale ostatecznie dopiął swego w końcówce rewanżu. Zwycięską bramkę dla Królewskich zdobył Javier Hernandez. Wydaje się jednak, że kluczowa okazała się czerwona karta dla Ardy Turana na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem.

Piłkarze Atletico i Realu skrzyżowali miecze w tym sezonie już po raz ósmy. Było jasne, że w tym meczu nikt nie będzie odpuszczał, że każdy zawodnik przeistoczy się w rycerza, walczącego do ostatniej kropli krwi. Wobec takiego stanu rzeczy mecz nie mógł być pięknym widowiskiem. Dominowały w nim agresywne wślizgi i fruwające łokcie, ale przecież właśnie tak zachowują się rycerze walczący na śmierć i życie. A śmierć w ćwierćfinale Ligi Mistrzów dla obu drużyn byłaby przedwczesna, bo przecież rok temu te dwie ekipy mierzyły się w wielkim finale.

Jednak już w 12. minucie jeden z rycerzy mógł znaleźć się na kolanach. Po akcji prawym skrzydłem szanse na zdobycie gola miał Javier Hernandez, lecz piłka po jego uderzeniu trafiła w boczną siatkę. Meksykanin ponownie stanął z mieczem zawieszonym nad głową przeciwnika, ale tym razem futbolówka minęła bramkę Jana Oblaka. Rywala mógł dobić również Cristiano Ronaldo, jednak Portugalczyk w sytuacji jeden na jeden posłał piłkę prosto w bramkarza.

Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy Chicharito sprawdził sens powiedzenia "do trzech razy sztuka". Po kapitalnym podaniu Isco napastnik Realu uderzył z półobrotu i choć udało mu się przerzucić Oblaka, to piłka i tak nie wpadła do siatki, mijając o kilkadziesiąt centymetrów lewy słupek bramki.

Jakieś 30 minut przed końcem meczu do roboty wzięło się Atletico. Rojiblancos zaczęli grać nieco odważniej i znacznie częściej przebywali pod polem karnym rywala i gdyby nie refleks Casillasa to Koke zapewne wpisałby się na listę strzelców w 70. minucie. Biało-czerwony rycerz się rozkręcał, ale na kwadrans przed końcem spotkania na własne życzenie stracił część swojego oręża. Stało się tak za sprawą Ardy Turana, który otrzymał drugą żółtą i w efekcie czerwoną kartkę.

Real szybko chciał wykorzystać przewagę i już w 81. minucie mógł pozbawić przeciwnika wszelkiej nadziei. Javier Hernandez po raz kolejny stanął oko w oko z Oblakiem i znów golkiper Atletico okazał się od niego lepszy. Pech? Jakieś fatum? Nic z tych rzeczy. Na trzy minuty przed upływem regulaminowego czasu gry kapitalną akcją popisał się Cristiano Ronaldo, który wystawił piłkę jak na tacy do Chicharito, a ten w końcu zdołał pokonać Jana Oblaka.

To był nokaut. Grające w osłabieniu Atletico nie było w stanie odpowiedzieć na trafienie Realu. Trzeba jednak przyznać, że było to zwycięstwo w pełni zasłużone, bo Real oddał znacznie więcej strzałów, dłużej utrzymywał się przy piłce i częściej przebywał pod polem karnym przeciwnika. Podsumowując, biało-czerwony rycerz nie zdołał tym razem oszukać przeznaczenia, jak udawało mu się to w przeszłości, i musiał uznać wyższość przeciwnika w lśniącej białej zbroi.


Polecamy