menu

Podsumowanie 15. kolejki La Liga: Bezbłędny Real odjeżdża rywalom (WIDEO)

17 grudnia 2014, 23:44 | Jakub Seweryn, Adam Wielgosiński

Real Madryt staje się coraz wyraźniejszym faworytem do zdobycia mistrzostwa Hiszpanii w sezonie 2014/15. Królewscy, tuż przed wyjazdem na Klubowe Mistrzostwa Świata, zdołali odskoczyć swoim najgroźniejszym rywalom na tyle, że już teraz wiedzą, iż w nowy rok wejdą w roli lidera rozgrywek. Zapraszamy do podsumowania z 15. serii spotkań w Primera Division.

Mecze 15. kolejki La Liga:

Almeria – Real Madryt 1:4 (Verza 39’ – Isco 34’, Bale 42’, C.Ronaldo 81’, 88’)

Zmagania 15. kolejki La Liga otwierało starcie Almerii z Realem Madryt. "Królewscy" grali w piątek, ponieważ w tym tygodniu polecieli na Klubowe Mistrzostwa Świata. Pierwsze minuty to wymiana ciosów, jednak bliższy otwarcia wynik był Real Madryt, za sprawą uderzenia Toniego Kroosa, po którym piłka odbiła się po obrońcy Almerii i wylądowała na poprzeczce. Co nie udało się Niemcowi, udało się Isco, który zszedł z lewej flanki do środka i "rogalem" pokonał Rubena. Pięc minut później był remis za sprawą precyzyjnego trafienia Verzy. Odpowiedź gospodarzy była równie szybka co kolejne wyjście na prowadzenie Realu za sprawą trafienia Garetha Bale'a. Wynik 2-1 do przerwy był rezultatem sprawiedliwym. Obie ekipy miały swoje okazje, jednak oczywiście to Real wykreował sobie ich więcej.

Po przerwie Real od razu mógł strzelić trzeciego gola, jednak po rajdzie przez pół boiska Bale'owi zabrakło sił na dobre wykończenie szarży. Kilka minut później Cristiano próbował w żenujący sposób wymusić rzut karny, jednak arbiter nie dał się nabrać na jego sztuczkę. Chwilę później z kolei Almeria dostała "11", jednak Iker Casillas wykgał starcie z Verzą. Jak mówi porzekadło, niewykorzystane sytuacje się mszczą. W końcówce meczu dwa gole dołożył Cristiano Ronaldo i to do Madrytu pojechały trzy punkty. "Los Blancos" absolutnie zasłużyli na komplet "oczek". W drugiej części gry zdominowali rywalizację i poza rzutem karnym Almeria nie miała okazji do strzelenia gola numer dwa.

Getafe - FC Barcelona 0:0

Po zwycięstwie Realu Barcelona musiała wygrać swoje spotkanie, by nie stracić dystansu dwóch punktów straty do odwiecznego rywala. Barcelona atakowała gospodarzy, jednak nie były to sytuacje klarowne. W pierwszej połowie Barcy nie został podyktowanie rzut karny za zagranie ręką w polu karnym obrońcy Getafe. Co ciekawe, z akcji tej wyniknęła groźna kontra, jednak Angel Lafita nie zachował do końca zimnej krwi. Ogólnie rzecz biorąc, pierwsza część gry to niesamowita kopanina, jednak należy oddać należny respekt gospodarzom, który grali bardzo zorganizowanie w obronie.

Po przerwie z rzutu wolnego gola mógł strzelić Leo Messi, ale trafił w poprzeczkę. Chwila w szatni dobrze zrobiła przyjezdnym, ponieważ stwarzali oni sobie więcej okazji strzeleckich, jednak dobrze w bramce Getafe spisywał się Guaita. Ekipa z Coliseum Alfoszo Perez nastawiła się na obronę swojej bramki, jednak dosłownie w ostatnich sekundach meczu mieli szansę na wyjście na prowadzenie. Alvaro znalazł się w sytuacji "sam na sam" z Bravo, jednak Barcelonę przed możliwą utratą gola uratował końcowy gwizdek arbitra.

Valencia - Rayo Vallecano 3:0 (Feghouli 13', 34', Piatti 36')

W ostatnich czterech meczach Valencia ani razu nie zdobyła kompletu punktów, zatem sobotni mecz z Rayo był dobrą okazją do przerwania passy. "Nietoperze" od razu rzucili się do ataku i szybko strzelili gola na 1-0. Feghouli idealnie wpasował się w dośrodkowanie Barragana i trafił głową do siatki. Rayo jak zawsze dużo operowało piłką, jednak najlepszą okazję mieli po stracie piłki Diego Alvesa w okolicach pola karnego Valencii, jednak nie wykorzystali tego błędu. Po ponad pół godzinie gry było 2-0. Do siatki z najbliższej odległości znowu trafił Feghouli. Dwie minuty później malutki Pablo Piatti wykonał super rajd i podwyższył na 3-0.

W drugiej części gry to Rayo przeważało, jeśli weźmiemy pod uwagę groźne okazje bramkowe. Zero z tyłu Valencia zawdzięcza dobrej grze na linii Diego Alvesa, który kilkukrotnie musiał pokazać pełnię umiejętności. W 71. minucie Andre Gomes wyleciał z boiska z ostry faul, jednak nie zmieniło to ani wyniku, ani obrazu gry. Ekipa z Vallecas próbowała kreować sytuacje strzeleckie, jednak niewiele z tego wychodziło.

Cordoba - Levante 0:0

Przed meczem z czystym sumieniem można było powiedzieć, że to będzie najgorszy mecz tej kolejki. I był. Mecz mogło oglądać się całkiem nieźle tylko dlatego, że obie ekipy dosyć często dochodziły do sytuacji bramkowych, jednak większość strzałów, szczególnie tych Cordoby, były blokowane przez defensorów. Najlepszą okazję miał Ivanschitz, który dostał idealne dośrodkowanie na głowę w okolice siódmego metra, jednak trafił wprost w bramkarza. W końcówce meczu to Cordoba przycisnęła rywali z Walencji, jednakże ich strzały, choć celne, nie były na tyle precyzyjne i silne, gdyż bez większych problemów wyłapywał je Marino.

Malaga - Celta Vigo 1:0 (Samuel 21')

Od czasu, kiedy Celta pokonała Barcelonę, minęło ponad półtorej miesiąca. Od tego też czasu ekipa z Galicji nie jest w stanie trafić do siatki rywala. Pierwsze minuty należały do gości. Ba, nawet udało im się wpakować piłkę do siatki, jednak przy przyjęciu piłki zawodnik Celty pomagał sobie ręką. Z kolei pierwsza akcja Malagi zakończyła się golem. Fenomenalna gra zespołowa, szybka wymiana podań, dośrodkowanie i mistrzowska główka Samuela otworzyła nam wynik meczu. Po tym trafieniu Malaga zaczęła przeważać, oddawała strzały i była całkiem blisko zdobycia gola, jak chociażby po strzale Santa Cruza z lewej nogi, jednak tym razem dobrze spisywał się Alvarez.

Druga połowa należała jednak do Celty. Malagę stać było na jedną dobra sytuację, ale to goście trzykrotnie stanęli przed szansą wyrównania stanu gry. Raz znowu trafili do siatki i znowu arbiter gola nie uznał, tym razem przez pozycję spaloną. Następne okazje to jednak popis nieskuteczności napastników. Nieskuteczność ta była widoczna w poprzednich meczach i właśnie dlatego Nolito zaczął spotkanie na ławce rezerwowych. Kto wie, być może wystawienie byłego gracza Barcy B dałoby chociażby punkt na Estadio La Rosaleda.

Espanyol Barcelona – Granada 2:1 (Caicedo 34’, Stuani 90’ – El Arabi 61’)

W tej kolejce na niedzielne samo południe przypadło spotkanie Espanyolu z niemogącą wygrać od jedenastu kolejek Granadą. W pierwszej połowie stroną przeważającą na Power8 Stadium byli goście, ale paradoksalnie do przerwy schodzili z jednobramkowym deficytem. Po tym, jak Kiko Casilla efektownie obronił strzał Pitiego (z dystansu) i El Arabiego (głową), w 34. minucie gry po dośrodkowaniu z prawego skrzydła Lucasa Vazqueza piłka tak niefortunnie dla gości zatrzymała się na piątym metrze przed bramką Roberto, że wbicie jej do siatki przez Felipe Caicedo było już tylko formalnością. Tuż przed przerwą mógł być już remis, ale Piti przegrał kolejny pojedynek z bardzo dobrze dysponowanym Casillą.

Druga część gry rozpoczęła się od pięknego strzału z 15 metrów Sergio Garcii, który wylądował na spojeniu słupka z poprzeczką bramki Granady, a jak często w futbolu bywa, po chwili zamiast 2:0 zrobiło się 1:1, bowiem sprytne rozegranie autu zakończyło się bramką El Arabiego. W ostatnich 30 minutach tego spotkania obie drużyny miały swoje szanse na rozstrzygnięcie wyniku na swoją korzyść i gdy wszystko wskazywało na to, że górą z pojedynków z napastnikami wyjdą ostatecznie obaj bramkarze, to już w doliczonym czasie gry popularnym ‘Papużkom’ udało się zadać decydujący cios. Grającą w dziesiątkę po drugiej żółtej kartce dla Juana Carlosa Granadę pogrążył Christian Stuani, który po idealnym dośrodkowaniu najlepszego na boisku Lucasa Vazqueza uderzeniem z powietrza zapewnił Espanyolowi cenne trzy punkty.

Sevilla – Eibar 0:0

Jako że planowane za tydzień spotkanie Sevilli z Realem Madryt zostało przełożone, dla podopiecznych Unaia Emery’ego starcie domowe z beniaminkiem Eibar było ostatnim meczem w roku 2014. Dlatego też zespół z Andaluzji chciał sprawić swoim kibicom miły prezent na święta, jednak tym razem oczekiwania nie zbiegły się z rzeczywistością i prawdę mówiąc, gospodarzom nie udało się zdominować znacznie niżej notowanego rywala. W pierwszej połowie to nawet goście byli bliżej wyjścia na prowadzenie, jednak bardzo czujny w bramce Sevilli był Beto, który obronił groźne strzały Andera Capy, Dereka Boatenga oraz Federico Piovaccariego. Gospodarze byli w stanie odpowiedzieć tylko uderzeniem Evera Banegi, którego Xabi Irureta nie mógł przepuścić do bramki Eibar. Tuż po przerwie znakomitej sytuacji nie wykorzystał grający na własną prośbę pomimo kontuzji kostki Grzegorz Krychowiak, który po rzucie rożnym został przed samą bramką beniaminka zablokowany przez Bovedę. Zaskakująca przeciętna tego dnia Sevilla najwięcej zagrożenia stwarzała właśnie po stałych fragmentach gry. Po jednym z nich padła także jedyna bramka tego meczu. Nie została ona jednak uznana, bowiem po uderzeniu Stephane’a Mbii uwagę bramkarza Eibar wyraźnie absorbował będący na spalonym Carlos Bacca. W drugiej części gry przewaga zespołu Emery’ego nie podlegała dyskusji, jednak dobrze zorganizowana defensywa beniaminka nie dała się złamać i mecz zakończył się ostatecznie bezbramkowym remisem.

Atletico Madryt – Villarreal 0:1 (Vietto 85’)

To była znakomita kolejka dla Realu Madryt. Królewscy sami w piątek pokonali Almerię, w sobotę punkty z Getafe straciła Barcelona, a dzień później zaskakującej porażki na własnym boisku doznało Atletico, które nie sprostało Villarreal. W pierwszej, bardzo brzydkiej połowie, kibice zobaczyli więcej żółtych kartek i fauli, aniżeli sytuacji bramkowych z obu stron. Mimo to, tuż przed przerwą goście mogli otrzymać rzut karny za zagranie piłkę ręką przez Gabiego, co jednak umknęło uwadze arbitra. Sędzia Perez Montero tego dnia mylił się jednak w obie strony, bowiem po zmianie stron nie uznał prawidłowej bramki głową Mario Mandzukicia, dopatrując się faulu Chorwata na Mario Gasparze. Im bliżej końca tego meczu, tym bardziej piłkarze Atletico walili głową w mur, próbując strzelić zwycięskiego gola, podczas gdy goście wyprowadzali coraz to groźniejsze kontrataki. I to właśnie po jednym z nich, na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry, Luciano Vietto wygrał pojedynek z Miguelem Moyą, zdobywając tym samym zwycięskiego gola dla Żółtej Łodzi Podwodnej. Co ciekawe, dla Atletico jest to pierwsza ligowa porażka u siebie od 12 maja 2013 roku, gdy Los Colchoneros nie sprostali na własnym obiekcie Barcelonie.

Real Sociedad – Athletic Bilbao 1:1 (Vela 3’ – De Marcos 61’)

Hitem tej serii spotkań w Hiszpanii było z pewnością starcie na Estadio Anoeta. Wielkie derby Kraju Basków były tym razem jednak starciem dwóch największych rozczarowań tego sezonu, bowiem zarówno Real Sociedad, jak i Athletic Bilbao zanotowały bardzo słaby początek i dopiero teraz starają się przedostać do górnej połowy tabeli. Spotkanie dwóch odwiecznych rywali rozpoczęło się wspaniale dla gospodarzy, bowiem już w trzeciej minucie gry celną główką popisał się Carlos Vela i Txuri – Urdin byli na prowadzeniu. Piłkarze Davida Moyesa w pierwszej połowie byli stroną zdecydowanie lepszą, w dużej mierze za sprawą świetnie dysponowanego Veli, który co chwila dawał się we znaki obronie Los Leones. Po przerwie jednak gospodarze wyraźnie nie potrafili złapać swojego rytmu gry, a do głosu doszedł Athletic. Równo z upływem godziny gry gościom udało się doprowadzić do remisu, gdy po bardzo ładnym podaniu Markela Susaety efektownym strzałem z powietrza Zubikaraia pokonał Oscar de Marcos. W końcówce Real Sociedad otrzymał szansę na cenne derbowe zwycięstwo, bowiem przez ostatnie dziesięć minut gospodarze grali w przewadze jednego zawodnika po czerwonej kartce dla Aymerica Laporte’a. Najbliżej przechylenia szali zwycięstwa na korzyść swojej drużyny był rezerwowy Sergio Canales, który z rzutu wolnego pocelował tylko w poprzeczkę bramki przeciwnika. Derby Kraju Basków ostatecznie zakończyły się remisem, co sprawia, że najlepszą drużyną z tego regionu w La Liga pozostaje… beniaminek Eibar.

Deportivo La Coruna – Elche 1:0 (Farina 22’)

Na koniec tej serii spotkań zostało spotkanie w La Coruni, gdzie zmierzyły się dwie najgorsze drużyny tego sezonu, czyli Deportivo oraz Elche z Przemysławem Tytoniem w bramce. Spotkanie rozgrywało się w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych, bowiem na murawie El Riazor było niezwykle dużo wody. Początek tego pojedynku był wyrównany i obie drużyny nie wykorzystały kilku dobrych okazji bramkowych, aż w 22. minucie bezpańską piłkę w polu karnym Elche przejął Luis Farina i cudownym technicznym strzałem umieścił ją w okienku bramki bezradnego Tytonia. Wynik 1:0 utrzymał się do przerwy, a tuż po wznowieniu gry gospodarze mogli przypieczętować swój triumf, jednak dwiema bardzo dobrymi interwencjami popisał się Przemysław Tytoń, a oprócz tego potężny strzał z dystansu Jose Rodrigueza wylądował na poprzeczce. W związku z tym, w końcówce zespół Victora Fernandeza musiał drżeć o korzystny wynik, gdyż do głosu doszli goście. Swoją drużynę przed stratą punktów uratował jednak bramkarz Depor, Fabricio, który fantastycznie obronił próby Jonathasa, Fajra oraz Nigueza, dzięki czemu trzy punkty pozostały na El Riazor, a swoją posadę zdołał zachować szkoleniowiec beniaminka, Victor Fernandez. Nie wiadomo za to, jaka przyszłość czeka Frana Escribę, którego Elche zamyka obecnie tabelę Primera Division. Oprócz Przemysława Tytonia, ostatnie 25 minut w zespole Deportivo rozegrał także Cezary Wilk.

Statystyki kolejki:

Strzelono 16 goli
Pokazano 66 żółtych i 3 czerwone kartki
Na trybunach zasiadło 213 tysięcy widzów (21,3 tys. na mecz)

Jedenastka kolejki: Fabricio (Deportivo) – Carvajal (Real M.), Albentosa (Eibar), Pepe (Real M.), Velazquez (Getafe) – Susaeta (Athletic), Bruno (Villarreal), Lucas Vazquez (Espanyol) - Feghouli (Valencia), Vela (R. Sociedad), Vietto (Villarreal)

Rezerwowi: Casilla (Espanyol), De Marcos (Athletic), Naldo (Getafe), Piatti (Valencia), Samuel (Malaga), Czeryszew (Villarreal), C. Ronaldo (Real M.)

Piłkarz kolejki: Lucas Vazquez (Espanyol)

Wypożyczony z Realu Madryt zawodnik rozegrał znakomite zawody przeciwko Granadzie. Śmigał po skrzydle aż miło, a na dodatek zanotował dwie asysty przy obu bramkach dla Papużek.

Gol kolejki: trafienie Verzy w meczu z Realem Madryt

Pomocnik Almerii popisał się przepięknym uderzeniem z pierwszej piłki, które pomimo dużej odległości i tak wpadło do siatki bezradnego Ikera Casillasa.

Pozytywne wyróżnienie kolejki: Getafe

Na uwagę zasługuje nie tylko wynik, ale przede wszystkim sposób gry ekipy z Kastylii. Trener Contra znakomicie ustawił swoich podopiecznych w defensywie, co dało efekty w postaci punktu.

Negatywne wyróżnienie kolejki: FC Barcelona

Cóż, o to miano Katalończycy walczyli z Atletico, które uległo Villarreal, jednak większa niespodzianką jest remis Barcy. Drużyna Luis Enrique po raz kolejny nie radzi sobie z rywalem, który kurczowo broni swojej bramki, co staje się jej poważnym problemem.

Tabela La Liga po 15. kolejce [pełna tabela] :

1. Real Madryt 39 punktów, bramki 55-13
2. Barcelona 35, 36-7
3. Atletico 32, 27-13
4. Sevilla 30, 25-17
5. Valencia 28, 28-13
(…)
16. Deportivo 13, 13-24
17. Granada 12, 9-25
18. Cordoba 11, 11-22
19. Almeria 10, 12-24
20. Elche 10, 12-30

Terminarz 16. kolejki (19-21.12) [pełen terminarz] :

Celta – Almeria (piątek, godzina 20:45)
Barcelona – Cordoba (sobota, 16)
Levante – R. Sociedad (sb, 18)
Eibar – Valencia (sb, 20)
Rayo – Espanyol (sb, 22)
Villarreal – Deportivo (niedziela, 12)
Granada – Getafe (nd, 17)
Elche – Malaga (nd, 19)
Athletic – Atletico (nd, 21)

Mecz Real Madryt – Sevilla został przełożony ze względu na udział Królewskich w Klubowych Mistrzostwach Świata

Klasyfikacja strzelców:

C. Ronaldo (Real M.) – 25 goli
Messi (Barcelona) – 13
Neymar (Barcelona) – 11
Bacca (Sevilla) - 10
Benzema (Real M.) - 8

Skróty 15. kolejki La Liga:

Śledź autorów na Twitterze - Kuba Seweryn i Adam Wielgosiński


Polecamy