Rasiak znowu blysnął, ale o nowym kontrakcie jeszcze nie rozmawiał
Bramka przeciwko Ruchowi Chorzów, asysta z Widzewem Łódź, a teraz trafienie z GKS-em Bełchatów. Grzegorz Rasiak ma swoje pięć minut w Lechii Gdańsk, ale nie wie, czy będzie w niej grać w następnym sezonie.
fot. jarmulowicz.com/Piotr Jarmułowicz
Ostatnio skutecznie udaje się wam odrabiać straty. Tak było z Ruchem, Widzewem, a teraz z Bełchatowem. Ty też masz w tym udział, bo dzisiaj strzeliłeś kolejnego gola.
Ale nikt się nie cieszy z punktu, bo chcąc usadowić się na siódmym miejscu, musimy wygrywać. Zamiast spokojnie przygotować się do starcia z Zagłębiem Lubin, będziemy rozpamiętywać podział punktów z Bełchatowem, który jest niżej w tabeli. Generalnie dzisiaj zagraliśmy dobrze, ale często brakowało ostatniego podania.
Ale w końcu ono do Ciebie dotarło. Szukałeś tej bramki przez cały mecz, prawda?
Wyszarpałem ją, zgadza się. Myślę, że spełniłem swoje zadania, walcząc, no i strzelając.
Dlaczego budzicie się dopiero w końcówkach?
Nie zgadzam się, bo początek mieliśmy niezły. Bełchatów nieprzypadkowo wiosną traci mało goli.
Po zmianie stron graliście nawet na trzech napastników. To wam służy?
Mnie owszem. Nie będę ukrywał, że lubię grać w systemie 4-4-2. Wtedy jestem częściej przy piłce, wykorzystuję też swój wzrost, pomagam drużynie.
Został tydzień do zakończenia ligi, a Tobie de facto tydzień do pokazania, że warto przedłużyć wygasający kontrakt.
Jestem z prezesem umówiony, że porozmawiamy po sezonie.
W umowie masz zapis o automatycznym przedłużeniu w przypadku rozegrania określonej liczby spotkań?
Nie chcę na ten temat rozmawiać. Powiem tylko tyle, że gra w Lechii mi odpowiada. Koledzy z szatni również.
Wysłuchał Jacek Czaplewski / Ekstraklasa.net
LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net