Rafał Wolski, piłkarz Lechii Gdańsk: Czas się obudzić, trener nie będzie wiecznie czekał [ROZMOWA]
Rafał Wolski, pomocnik Lechii Gdańsk, o swojej grze i formie, sentymencie do Legii oraz o sobotnim meczu (godzina 20.30) w Warszawie.
fot. Fot. Andrzej Banaś
Mecz w Warszawie przywołuje dawne wspomnienia?
Wszyscy wiedzą, że w Legii wchodziłem w seniorskie klimaty, dorastałem jako piłkarz. Miałem blisko do Warszawy i jako dziecko kibicowałem Legii. Spełniło się moje marzenie, bo chciałem zagrać w tym klubie. Fajnie wspomina sie tamte lata, ale teraz jestem w Lechii i to jest dla mnie najważniejsze.
Boli Cie to co się dzieje z Legią w ekstraklasie?
Patrząc na kadrę i możliwości, to nie zasługuje na miejsce w dole tabeli. Wiadomo jakie było zamieszanie, może był zły wybór trenera, ale mnie tam nie było, więc nie chcę oceniać. Legia ma dobrych zawodników, na pewno się podniesie i zacznie wygrywać, ale jeszcze nie w sobotnim meczu.
Kiedy Rafał Wolski zacznie grać na miarę swoich możliwości?
Ostatnie mecze nie były wybitne w moim wykonaniu. Po okresie gry w Wiśle kibice oczekują ode mnie goli i asyst. Bardzo bym chciał ucieszyć kibiców moją dobrą grą i mam nadzieję, że to nastąpi szybciej niż wszyscy myślą.
Trener Piotr Nowak mówi, że brakuje Ci chłodnej głowy. Bramkowa sytuacja z Ruchem Chorzów chyba była tego potwierdzeniem?
Coś w tym jest. Każdy chce zagrać jak najlepiej, a dwa, trzy nieudane zagrania dekoncentrują. A jak bardzo chce się pokazać i przychodzi sytuacja stuprocentowa, to właśnie brakuje tej chłodnej głowy. Rozmawiałem z trenerem i wiem co muszę poprawić. A jak się gra gorzej, to trzeba być przygotowanym na krytykę.
Nie obawiasz się, że grając słabo możesz w końcu wylądować na ławce rezerwowych?
Mamy bardzo dobry zespół i czy wyjdę w podstawowym składzie czy usiądę na ławce, to jakość drużyny będzie podobna. Czas się obudzić i pokazać z dobrej strony, bo trener nie będzie wiecznie czekał na to, że strzelę bramkę albo dobrze zagram.
Rywale grają ostro przeciwko Lechii. Co Ty na to?
Widać to po liczbie fauli ze strony rywali i jest to niepokojące. Zwłaszcza, że my mniej faulujemy, a dostajemy znacznie więcej kartek i siniaków też nam przybywa. Mamy w kraju dobrych sędziów i wierzę, że sobie z tym poradzą i zahamują to w odpowiednim momencie.
W Wiśle większość akcji przechodziło przez Ciebie, w Lechii taką rolę odgrywa Milos Krasić. Przeszkadza Ci to, że nie masz aż takiego wpływu na grę ofensywną?
Nie, bo jesteśmy dobrym zespołem. Mamy wielu zawodników, którzy sami mogą przechylić losy spotkania. To jest fajne.
Czy to nie powinno być siłą Lechii, że jak rywale przypilnują Krasicia, to Ty możesz wziąć na siebie ciężar gry?
To prawda. Jak ktoś zostanie przypilnowany, to drugi ma więcej miejsca. W innych zespołach można przykryć jednego piłkarza i gra już wygląda inaczej.
Gracie bardziej ofensywnie niż inne zespoły w ekstraklasie?
Myślę, że nie. Trener zachowuje równowagę między defensywą i ofensywą. Gramy bardziej dojrzale, może nie wygrywamy po 3:0 czy 4:0, ale dominujemy przeciwnika i zdobywamy punkty. Ważne, żeby trener wpoił w nas mentalność zwycięzców, że możemy wygrać mecz, a nawet całą ekstraklasę. Trener wie co i kiedy powiedzieć, żebyśmy czuli się lepiej i nie zamykali w sobie.
Jak się czujecie jadąc do Warszawy w roli faworyta?
Nie możemy patrzeć na miejsca w tabeli. Legia nie wygrała jeszcze u siebie, wiadomo jak się prezentowała ostatnio i to będzie bardzo trudny mecz, bo będzie chciała się odbić od dna. Nas stać na dużo i nie przestraszymy się rywala. Fajnie jak rywal gra ofensywnie i myślę, że to nam pomoże, że Legia będzie chciała nas zaatakować.
Trener Czesław Michniewicz powiedział w telewizyjnym magazynie Liga+ Extra, że piłkarze Lechii liczą głośno kolejne podania, żeby zdeprymować rywala.
Nie jest tak, że liczymy podania, ale naszą siłą jest utrzymywanie się przy piłce i dominacja na boisku. Mamy na tyle dobrych zawodników, że możemy to robić i rozgrywać piłkę.