Rafał Nahorny dla Ekstraklasa.net: Cech może dać mistrzostwo Arsenalowi
- Transfer Petra Cecha może być kluczowy w kontekście walki o mistrzostwo. Po niedzielnym spotkaniu o Tarczę Wspólnoty, decyzja o sprzedaży czeskiego golkipera odbija się Abramowiczowi czkawką – twierdzi Rafał Nahorny, ekspert nc+ od angielskiej piłki, w przedsezonowej rozmowie z dziennikarzem Ekstraklasa.net.
fot. facebook/petrcech
Poprzedni sezon mógł nieco zawieźć postronnych kibiców, bowiem drużyna Jose Mourinho od samego początku szła w kierunku mistrzostwa jak taran i nikt nie był w stanie jej dogonić. Czy w nadchodzącej kampanii ktoś jest w stanie doścignąć Chelsea?
Jestem przekonany, że tak. Chelsea nie jest wcale jedynym i zdecydowanym faworytem do zdobycia mistrzowskiego tytułu, bo wystarczy prześledzić ostatnich kilka sezonów i można zobaczyć, że już od jakiegoś czasu nikomu nie udało się obronić tytułu. Wynik spotkania o Tarczę Wspólnoty, choć nie należy wyciągać z niego daleko idących wniosków to jednak sugeruje, że ten Arsenal, nawet pozbawiony tak ważnej postaci jak Alexis Sanchez, jest w stanie zagrozić obecnemu mistrzowi Anglii. Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że Arsenal jakoś szczególnie się nie wzmocnił, ale ja nie zgadzam się z taką opinią, bo kapitalnym transferem jest sprowadzenie Petra Cecha, co Chelsea odczuła już w niedzielne popołudnie. Podejrzewam, że po Roman Abramowicz mocno żałuje sprzedaży tak dobrego piłkarza do rywala zza miedzy, a Jose Mourinho przez długi czas próbował go przekonywać, by nie puszczał czeskiego bramkarza tam, gdzie ten sobie życzy. Oczywiście nie skreślam Chelsea z listy kandydatów do tytułu, bo i The Blues grali ze sporym osłabieniem, zabrakło przecież Diego Costy, a Radamel Falcao wciąż jest daleki od formy, którą prezentował chociażby w Hiszpanii. Nie wolno nam też zapominać o dwóch klubach z Manchesteru i nie wykluczam, że do walki o mistrzostwo może się włączyć Liverpool, ale to wcale nie jest tak oczywiste, bo dla Brendana Rodgersa najważniejsza będzie walka o powrót do Ligi Mistrzów.
Który transfer uważa Pan za najważniejszy w kontekście walki o mistrzostwo?
Tutaj będę zmuszony się powtórzyć, bowiem wymienię Petra Cecha, który może mieć kolosalne znaczenie w kontekście walki o trofea. Wystarczy tylko przypomnieć, że Chelsea mając tego piłkarza między słupkami zdobyła 12 różnych trofeów, w tym Ligę Mistrzów, czy Ligę Europy. Też zgodzę się z wypowiedziami Arsene'a Wengera, który wprost mówi, że z wieloma bramkarzami pracował, ale Cech to jest zupełnie inna jakość, który daje pewność całej drużynie, a to wpływa w znaczny sposób na wyniki zespołu. Po dwóch zdobytych z rzędu Pucharach Anglii, Kanonierzy chcą wrócić na tron i myślę, że są w stanie to osiągnąć.
W międzyczasie ustawiła nam się również długa kolejka do podium, na którym staną największe objawienia tego sezonu. Większość ekspertów na czub tego zestawienia już awizuje Memphisa Depaya. Holender będzie miał tak wielki wpływ na grę swego zespołu, a może tacy piłkarze jak Wijnaldum lub Mitrović w większym stopniu zamieszają ligą?
Z piłkarzami, którzy wcześniej nie występowali na Wyspach należy zawsze poczekać przez kilka tygodni, zarówno z ocenami jak i prognozami, bo wiemy, ze aklimatyzacja w Anglii może zająć i kilka miesięcy, takim przykładem może być Thierry Henry, który po przejściu na Highbury potrzebował trochę czasu na to, by zacząć czarować kibiców na całym świecie.
Mówimy o aklimatyzacji, a niezwykle ważną sprawą, szczególnie dla młodych zawodników jest utrzymanie dobrej formy z poprzedniego sezonu. Czy Harry Kane pozostaje głównym faworytem odnośnie rywalizacji o tytuł króla strzelców?
Trzeba pamiętać, że Harry Kane ma za sobą dopiero jeden świetny sezon, a nie wolno nam pominąć faktu, że napastnik Tottenhamu miał być gwiazdą młodzieżowych Mistrzostw Europy w Pradze, gdzie reprezentacja Anglii i wychwalany pod niebiosa Kane, zawiedli. Myślę, że angielscy kibice powinni się wstrzymać z tym hurraoptymizmem, bo jak tak patrzę na to jakich wzmocnień dokonał Mauricio Pocchetino, to w tych piłkarzach nie widzę jakiegoś większego wsparcia dla Harry'ego Kane'a.
Kibice Manchesteru United zarzucają Louisowi Van Gaalowi nierozważną politykę transferową, w której oddaje on byłych już ulubieńców trybun za grosze, a w zamian kupuje piłkarzy na pozycje, które teoretycznie nie potrzebowały pilnych wzmocnień. Póki co w klubie aż razi brak środkowego pomocnika i napastnika i pojawia się pytanie, czy Czerwone Diabły, bez wzmocnienia tych dwóch pozycji są w stanie powalczyć o tytuł?
Rozmawiamy na niemal miesiąc przed zamknięciem okienka transferowego. Jestem przekonany, że dokona przynajmniej jednego hitowego transferu, a nie zapominajmy, że prawdopodobnie na dniach straci Angela Di Marię i będzie miał kolejny problem, ale myślę, że cały czas pracuje nad tym, by sprowadzić klasowego napastnika i obrońcę. Holender zadbał głównie o środek pomocy. To oczywiście bardzo ważne miejsce na boisku, ale główne zastrzeżenia jeśli chodzi o grę Czerwonych Diabłów, padały pod adresem obrony i nie jestem przekonany, czy Matteo Darmian ściągnięty z Torino jest w stanie to zmienić.
O poszerzenie składu tak zwanej ,,Wielkiej Czwórki'' walczyć będą Liverpool i Tottenham, Wspominał Pan, że wzmocnienia Kogutów nie należą do najlepszych, za to Liverpool dokonał dwóch wysokobudżetowych wzmocnień. Czy to zrekompensuje im brak Raheema Sterlinga?
Muszę powiedzieć, że absolutnie nie jestem fanem taktyki transferowej jaką stosuje w tym sezonie Brendan Rodgers i nie podoba mi się to co robi, tak samo jak nie podobało mi się to co Tottenham zrobił po sprzedaży Garetha Bale'a, kupując w jego miejsce siedmiu czy ośmiu piłkarzy. Z resztą Rodgers w tym okienku powtarza swoje nawyki z tego zeszłorocznego, po sprzedaży Luisa Suareza. Dobrze wiem ile kosztowali Roberto Firmino i Christian Benteke, ale gdy spojrzy się na tę liczbę nowych piłkarzy Liverpoolu, to sześciu czy siedmiu przychodzi po to, by grać w podstawowym składzie, co sprawi, że The Reds mogą nam się zmienić nie do poznania, bo połowa zawodników w inauguracyjnym spotkaniu może zaliczać się do tych nowo zakupionych.
Nadchodząca kampania może się okazać sezonem prawdy dla takich szkoleniowców jak Roberto Martinez, który już kilka miesięcy temu był bliski zwolnienia, oraz Ronald Koeman, który będzie musiał udowodnić, że to co w zrobił ostatnio ze swoim Southampton nie było przypadkiem.
Przed Roberto Martinezem stoi trudne zadanie, szczególnie patrząc na wzmocnienia jakie poczynił w tym okienku Everton. Piłkarze tacy jak Tom Cleverley, czy Gerard Deulofeu, zaliczają się do takich, co do których możemy mieć wątpliwości, szczególnie jeśli mówilibyśmy o ponownej walce The Toffees o europejskie puchary. W prawdzie Cleverley to reprezentant Anglii, a Deulofeu zdobył Ligę Europy z Sevillą, ale liczba tych transferów i jakość, nie rzuca na kolana. Zobaczymy jak skomponuje ten zespół Roberto Martinez, pod którego wrażeniem byłem, gdy ten pracował w Wigan. Z grupką nieznanych piłkarzy dzielnie walczył i o utrzymanie i o Puchar Anglii, ostatecznie Wigan spadło, ale w mojej pamięci pozostała ładna dla oka i skuteczna dla oka gra Martineza w wielu spotkaniach. Z tego powodu będę życzył mu jak najlepiej, ale trzeba liczyć się z tym, że jeśli Everton zaliczy falstart na początku tego sezonu, to Hiszpan może się pożegnać ze swoją posadą.
Co do Ronalda Koemana to najpierw chciałbym się skupić na klubie, który prowadzi – Southampton, bo to co się tam działo w ostatnich latach, jest rzeczą niesamowitą. Ta drużyna piąty sezon z rzędu notuje progres. Najpierw był awans do Championship, później od razu awans do Ekstraklasy, a w kolejnych sezonach coraz lepsze lokaty na mecie sezonu Premier League. To co Koeman zrobił w poprzednim sezonie, jest przez niektórych postrzegane jako cud, majstersztyk, bo zastał drużynę ogołoconą z najlepszych piłkarzy. Oczywiście, miał trochę pieniędzy na to, by wypełnić dziury, które pozostały po zawodnikach, którzy odeszli, ale nikt nie spodziewał się, że zrobi to z takim wyczuciem i taką wprawą, że Święci zakończą ligę na miejscu dającym awans do europejskich pucharów. Teraz mamy kolejne wakacje i znowu z St. Mary's odchodzą świetni piłkarze z Morganem Schneiderlinem i Nathanem Clynem na czele. I mamy tutaj kolejne luki do zapełnienia. Na szczęście dla Koemana wyzdrowiał już Jay Rodriguez i nic nie wskazuje na to, by ten napastnik miał odejść, ale tego nie wykluczam, bo przecież w tym czasie, kiedy Anglik był kontuzjowany, informowano o zainteresowaniu jego osobą ze strony Manchesteru City, czy też Tottenhamu. Myślę, że tacy neutralni kibice Premier League będą trzymać kciuki za Southampton, bo widać tutaj świetną pracę Holendra nie tylko z dorosłą kadrą, ale i świetną pracę szkółki, bo wielu świetnych piłkarzy takich jak Gareth Bale, Adam Lallana, czy Theo Walcott wyleciało w piłkarski świat, właśnie z akademii w Southampton.
Wśród głównych kandydatów do spadku wymienia się ekipy beniaminków, czy Leicester, którym stery po Nigelu Pearsonie przejął Claudio Ranieri. Ja jednak chciałbym się skupić na Watfordzie, który na potęgę ściąga piłkarzy o uznanej marce w Europie, ale przy okazji takich, którzy najlepsze lata mają za sobą. Czy polityka transferowa przypominająca łapankę może przynieść sukces?
Niestety piłkarze, którzy mają za sobą świetny sezon i byli czołowymi postaciami w swoich klubach, rzadko decydują się na transfer do zespołu beniaminka, stąd takie, a nie inne nazwiska zawodników Watfordu. Tam są włoscy właściciele, którzy uważają, że taka, a nie inna strategia może zapewnić im dłuższą niż jeden sezon przygodę z Premier League. Mi się to specjalnie nie podoba, ale być może jest w tym jakiś sens. Natomiast przyjście Ranieriego do Leicester, który ma już uznaną markę i wystarczającą wiedzę. Oczywiście wielu kibicom kojarzy się z niezbyt efektowną grą i na początku nie będzie miał zbyt wielu zwolenników i wydaje mi się, że to Lisy będą głównymi kandydatami do spadku, ale nie dlatego, że dokonano tam zmiany trenera, a dlatego, że z drużyny odszedł Esteban Cambiasso. Myślę, że to była niezwykle ważna postać dla klubu jeśli chodzi o utrzymanie się tej drużyny. Leicester dokonał kilku wzmocnień, postawiono na nowych obrońców, co oznacza, że Marcin Wasilewski może już nie mieć tylu okazji do gry, ze względu na silną konkurencję, co nie zmienia faktu, że Ranieriemu będzie niezwykle trudno i może mu nawet nie pomóc wcześniejsza praca na wyspach, no bo jak pamiętamy on grał w Chelsea, zdobył wicemistrzostwo kraju, był z nią chyba w półfinale Ligi Mistrzów, a teraz postawiono przed nim nieco inne zadanie.
Na koniec chciałem się zapytać o to jak imponujące wzmocnienia poczynione przez kluby środka, ale też dolnej połowy tabeli mogą wpłynąć na występy angielskich klubów w Europie? Jak pamiętamy poprzedni sezon zakończył się pod tym względem kompromitacją, a tak świetni piłkarze jak Wijnaldum, czy Payet dołączający do ligowych średniaków, na pewno nie sprawią, że silniejszym klubom będzie łatwiej godzić ligę i puchary.
Ja jestem zdania, że w ogóle w dzisiejszych czasach godzenie rozgrywek ligowych i pucharowych jest niezwykle trudne i oczywiście wielkie pieniądze jakie płyną strumieniami do angielskiej Premier League sprawiają, że kluby o mniej uznanej marce nie żałują na wzmocnienia. Zdarza się przecież tak, że słabsze drużyny wydają dużo więcej niż potentaci. Wystarczy przecież porównać wydatki transferowe Arsenalu, który nie wydał praktycznie nic i wydatki transferowe Watford i Leicester, ale myślę, że kluczem do wszystkiego jest fakt, że tych meczów w europejskich pucharach, tych dalekich podróży jest tyle, że łączenie tego z krajowymi rozgrywkami jest wielkim wyzwaniem. Nie możemy zapomnieć, że w Anglii nie lekceważy się również Pucharu Ligi i Pucharu Anglii. Wydaje mi się, że kluczem jest tutaj doświadczony i sprawny szkoleniowiec, który potrafi to uporządkować i zarządzać klubem w sprawny sposób.
Rozmawiał Mateusz Decyk