Radosław Majewski: Jeśli nie zagram, to się nie popłaczę
- Rywalizacja tylko może wyjść na dobre drużynie. Jeśli trener nie będzie mnie widział w składzie, to nie usiądę i nie popłacze się – mówi Radosław Majewski, pomocnik Lecha Poznań przed meczem z Cracovią w Poznaniu (dziś godz. 20.30).
fot. Grzegorz Dembinski
We wtorek Lech wreszcie wygrał (3:0 z Podbeskidziem w Bielsku-Białej w Pucharze Polski) i przerwał serię czterech meczów bez zwycięstwa. Niekorzystna passa ciążyła i kibicom, i piłkarzom.
- Taki mecz jak z Podbeskidziem był nam bardzo potrzebny – strzeliliśmy trzy bramki, nie straciliśmy żadnej – mówi Radosław Majewski, pomocnik Lecha Poznań.
- Mam nadzieję, że teraz już będziemy grali, jak należy i że będziemy zdobywać punkty, bo tego głównie brakowało. Po naszych ostatnich wynikach to każdy przeciwnik będzie trudny. Nie możemy myśleć tak, że wychodzimy na mecz, żeby nie stracić bramki. My musimy ją strzelić i potrzebujemy zwycięstw. Wiem na co nas stać, nie załamujemy się, bo to mógłby być nasz koniec – dodaje pomocnik sprowadzony do klubu latem.
Majewski uważa, że Pasy, z którymi Lech zagra w piątek, to dla niego wygodny przeciwnik.
- Cracovia jest ciekawym zespołem, to drużyna, która gra w piłkę, próbuje grać kombinacyjnie, kreatywnie. Mi taki rywal leży – poza tym oni przegrali w pucharze, a my wygraliśmy, więc wyjdziemy na mecz w lepszym samopoczuciu – kontynuuje Majewski, który nie może być pewny miejsca w pierwszym składzie wobec faktu, że w meczu Pucharu Polski błyszczeli Darko Jevtić i Szymon Pawłowski. Po ich powrocie do składu, Lech wygrał, co nie udało się wcześniej.
- Rywalizacja tylko może wyjść na dobre drużynie. Jeśli trener nie będzie mnie widział w składzie, to nie usiądę i nie popłacze się. Jesteśmy drużyną, to nie tenis – liczy się zespół, a nie indywidualności – kończy „Maja”.
Zobacz także - Najdroższe zakupy w Lechu w ostatnich latach: