Pyrrusowe zwycięstwo Lecha nad Cracovią. Groźna kontuzja Makuszewskiego [WIDEO]
Lech Poznań wygrał z Cracovią 1:0 na własnym stadionie. Przy 20-tysięcznej publiczności piłkarze "Kolejorza" nie zaprezentowali się świetnie, ale to wystarczyło na tle kompletnie bezbarwnej Cracovii. Trafienie Emira Dilavera i zwycięstwo zostało okupione poważną kontuzją kluczowego gracza poznaniaków. W pierwszej połowie Maciej Makuszewski poślizgnął się na piłce i prawdopodobnie zerwał więzadło poboczne.
[przycisk_galeria]
Rene Poms, który zastępował zawieszonego Naneda Bjelicę może pochwalić się świetnym bilansem. Prowadził Kolejorza czwarty raz i odniósł trzecie zwycięstwo. Poznaniacy pod jego wodzą punkty stracili tylko w Białymstoku, choć niewiele brakowało, by to spotkanie też wygrali.
Bjelica narzekał często na VAR, ale gdy nie było go na ławce Lecha, o dziwo zadział na korzyść naszego zespołu. W 4 min. Krzysztof Piątek zdobył gola dla Cracovii, ale jego radość była krótka. Sędzia Złotek szybko skorzystał z podpowiedzi z wozu VAR i bramki nie uznał, bo napastnik "Pasów" w czasie powietrznej walki o piłkę, skoczył na plecy Dilaverowi i uniemożliwił mu skuteczną interwencję.
Lechici potrzebowali chwili, by ochłonąć, ale potem rozkręcali się z minuty na minutę. Nieźle na lewej stronie spisywał się Mihai Radut, na prawej stronie dobrze współpracowali ze sobą Gumny i Makuszewski, ale największym zagrożeniem dla Sandomierskiego były kąśliwe strzały Darko Jevticia. Bramkarz Cracovii musiał wyciągnąć się jak struna by sparować uderzenia Szwajcara, poprzedzone efektownymi dryblingami.
Bramka dla Kolejorza "wisiała w powietrzu", bo goście bronili się momentami desperacko i zupełnie nie wychodziły im próby kontrataków. Zanim jednak cieszyliśmy się z bramki, krew zmroziła nam sytuacja z 23 min. Makuszewski wychodził już sam na sam z Sandomierskim, ale na pełnej szybkości potknął się na piłce i...wykręcił staw kolanowy. Wyglądało do koszmarnie. Reprezentant Lecha z płaczem i przy pomocy dwóch lekarzy zszedł do szatni. Niestety wiele wskazuje na to, że na krótkiej przerwie się nie skończy...
Na boisku pojawił się Barkroth, który też próbował grać kombinacyjnie z Gumnym i o mało ich akcja nie skończyła się powodzeniem. Młody obrońca wystawił piłkę Radutowi, ale strzał Rumuna zdołali zablokować krakowianie.
Pod bramką Lecha długo nic się nie działo, ale goście byli groźni przy stałych fragmentach. Piłka drugi raz nawet znalazła się w siatce, lecz tym razem arbiter dopatrzył się spalonego i wciąż było 0:0.
Ten wynik utrzymał się do 37 minuty. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Jevticia piłkę głową uderzył Emir Dilaver. Jego strzału nie spodziewał się Grzegorz Sandomierski, który nie zdążył złożyć rąk i skapitulował.
Tym razem wątpliwości już żadnych nie było, ale jeszcze przed przerwą sędzia Złotek nie uznał gola tym razem dla Kolejorza. Maciej Gajos miał znajdować się na pozycji spalonej, choć nam wydawało się, że bramka została zdobyta prawidłowo.
Lech w drugiej odsłonie starał się szybko strzelić drugiego gola, by mieć komfort, że nawet przypadkowa akcja Cracovii, nie zepsuje mu wieczoru. Poznaniacy ciekawie rozgrywali piłkę, ale brakowało im wykończenia, jak choćby, wtedy gdy Tetteh świetnie podał do Jevticia. Niestety Szwajcar trafił tylko w swojego kolegę z zespołu.
Pół godziny przed końcem, Kolejorz tak jak w meczu z Wisłą Płock, bardziej już myślał o utrzymaniu skromnego prowadzenia niż na jego podwyższeniu. Dużej fantazji w grze poznaniaków już nie było. Postawili na bezpieczeństwo oraz kontrolę i choć ten wybór nie porwał kibiców, dał Lechowi wygraną i awans na czwarte miejsce.
Dla ludzi o mocnych nerwach... Po tym, gdzie dotykał dr Pyda przed pokazaniem zmiany wygląda na więzadła poboczne, w najlepszym razie łąkotkę. Obym się mylił. Trzymaj się Maki! #LPOCRA pic.twitter.com/yG3W4W8nsd— Maciej Sypuła (@MaciejSypula) 10 grudnia 2017
Atrakcyjność meczu: 4/10
Piłkarz meczu: Darko Jevtić
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy