menu

Smutny Waldemar może się uśmiechać. Jego pomysł na Piasta procentuje

9 sierpnia 2018, 15:39 | Kaja Krasnodębska

W roli selekcjonera nazywany Smutnym Waldemarem, w Chorzowie znany jako Waldek King. Waldemar Fornalik po słabszym okresie znów jest na szczycie. Tym razem tabeli ekstraklasy.

Piast Gliwice Waldemara Fornalika wygrał pierwsze trzy spotkania ligowe
Piast Gliwice Waldemara Fornalika wygrał pierwsze trzy spotkania ligowe
fot. Fot Arkadiusz Gola / Polskapresse

Marcin Brosz, Gino Lettieri, Ireneusz Mamrot, Michał Probierz i właśnie Waldemar Fornalik - to piątka trenerów, którzy najdłużej pracują w jednym klubie w Lotto Ekstraklasie. Ten ostatni przejął gliwickiego Piasta po Dariuszu Wdowczyku 20 września 2017 roku i choć po słabej wiośnie domagano się jego zwolnienia, włodarze klubu nie podejmowali pochopnych decyzji. W ciągu roku dwukrotnie zmienili dyrektora sportowego (za kadencji Fornalika tę funkcję pełnili już Łukasz Piworowicz oraz Jacek Bednarz, od czerwca tę posadę przejął związany z klubem od wielu lat Bogdan Wilk), doszło także do wielu roszad w składzie. Sztab szkoleniowy pozostał jednak ten sam. Teraz te decyzje bronią się wynikami. Piast pod batutą byłego selekcjonera oraz jego brata Tomasza i sprowadzonego wraz z nimi Marka Wleciałowskiego po trzech kolejkach ma trzy zwycięstwa, 9 punktów, 6 strzelonych goli oraz tylko 2 stracone.

Defensywa mocną stroną Niebiesko-Czerwonych była już na początku 2018 roku, po pierwszym w pełni przepracowanym pod okiem Fornalika okresie przygotowawczym. - Świetnie działa komunikacja między zespołem a szkoleniowcem. Daje nam wiele dobrych wskazówek. Dla niego najważniejsza jest solidna gra w obronie i na niej skupia się podczas treningów - mówił wówczas Uros Korun.

Po słabym starcie rundy wiosennej, kiedy przegrali 0:2 z Jagiellonią Białystok, piłkarze Piasta zaliczyli serię sześciu spotkań bez straty gola. Pokonał ich dopiero Alan Uryga. - Przy analizie przeciwnika mówiliśmy o tym, że Piast ostatnio nie traci bramek. W tym tygodniu dosyć dużo czasu poświęciliśmy na stałe fragmenty gry. Wszyscy wierzyli, że to one mogą przynieść nam bramkę przeciwko tak mocnemu w obronie przeciwnikowi - mówił piłkarz Wisły. Porażka w Płocku była początkiem gorszych miesięcy dla gliwiczan. W rezultacie do końca sezonu musieli walczyć o utrzymanie. Fornalik nie pierwszy raz był w takiej sytuacji.

Rok wcześniej walczył z przeznaczeniem w Chorzowie. Ruch to klub, z którym związał się najmocniej. To tam zapracował sobie na angaż w reprezentacji, tam też wrócił po nieudanych eliminacjach na mundial 2014. Awans na turniej w RPA był jego głównym celem jako selekcjonera, a gdy nie udało się go osiągnąć, został zastąpiony przez Adama Nawałkę. Sam bilans spotkań nie prezentował się najgorzej: na 18 spotkań wygrał osiem, to także on odnalazł dla kadry grających w niej do dziś Piotra Zielińskiego i Arkadiusza Milika.

Na młodzież nie bał się stawiać w Chorzowie, choć tam wynikało to w dużej mierze z ogromnych problemów finansowych. Przy Cichej już na zawsze pozostanie bohaterem. „Waldek King” dla kibiców oraz wielu zawodników, których postawił na nogi. W sumie siedem sezonów, w tych lepszych oraz najgorszych dla Ruchu czasach. W ostatnich miesiącach dawał nadzieję na ratunek, a dopiero jego odejście pozbawiło Niebieskich szans na pozostanie w Lotto Ekstraklasie. Podobnie jak rok później w Piaście, również w Ruchu dobrze rozpoczął nowy piłkarski rok. Bo pierwsze tygodnie po okresie przygotowawczym od zawsze były udane w wykonaniu podopiecznych Fornalika. Gdy może dłużej popracować i po swojemu ustawić zespół, przynosi to efekty.

Nie tylko dla zespołu, ale i dla piłkarzy. To pod jego okiem swoje najlepsze sezony rozgrywali Arkadiusz Piech, Łukasz Janoszka, Grzegorz Kuświk, Mariusz Stępiński czy Patryk Lipski. Reprezentacja Polski do lat 21, która w 2016 r. była gospodarzem Euro w dużej mierze zbudowana była z jego podopiecznych. Teraz na podobny rozkwit umiejętności liczy Patryk Dziczek. Zapomniany przez Latala, odkryty przez Wdowczyka, pod okiem Fornalika staje się jedną z gwiazd Piasta.

- W ludzi trzeba wierzyć. Łatwo jest krytykować, poddać pod osąd, czy ktoś się nadaje, czy nie. Trzeba widzieć sens pracy, wartość piłkarzy i ludzi. Mamy zespół, który przegra na pewno niejedno spotkanie. Ale to grupa ludzi, która wzajemnie się rozumie, która dobrze ze sobą funkcjonuje i która często jest w stanie zareagować tak, że jeden pomaga drugiemu. Wiele spraw jest podporządkowanych zespołowi. Stąd upatrujemy postęp w naszej grze - mówił były selekcjoner. Teraz trzeba tylko utrzymać dobrą serię. W niedzielę Piast podejmie aktualnego mistrza Polski Legię Warszawa.


Polecamy