Puchar Polski. Pięć goli w Puławach. Legia nie zlekceważyła drugoligowca
Puchar Polski. Legia Warszawa w spotkaniu 1/16 finału bez większych problemów pokonała w Puławach drugoligową Wisłę 4:1. W pierwszej połowie groźnie wyglądającej kontuzji stawu skokowego nabawił się Jakub Czerwiński, a w drugiej debiutował Portugalczyk Hildeberto. Rywalem podopiecznych Jacka Magiery w kolejnej rundzie będzie trzecioligowy Ruch Zdzieszowice.
Przegrany Superpuchar Polski, odpadnięcie w III rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów, w Lotto Ekstraklasie porażki z Górnikiem Zabrze i Bruk-Bet Termaliką Nieciecza oraz remis z Koroną Kielce. Nowy sezon nie zaczął się dla drużyny Jacka Magiery dobrze, z dziewięciu meczów wygrała tylko cztery. Dziesiąte spotkanie – w ciągu 32 dni – legioniści rozegrali we wtorek. W Puławach zmierzyli się z II-ligową Wisłą, która rozgrywki zaczęła od dwóch porażek. Pucharowy mecz miał być okazją na poprawienie humorów kibicom mistrzów Polski. Tak też się stało.
W pierwszych minutach stracha faworytom napędził jednak Piotr Darmochwał, który z kilku metrów uderzył minimalnie niecelnie. Po kilku minutach legioniści opanowali jednak sytuację. A raczej wykorzystali dużą nerwowość w poczynaniach gospodarzy. Po fatalnym błędzie obrońców Daniel Chima Chukwu wystawił piłkę Krzysztofowi Mączyńskiemu, który nie miał problemów z pokonaniem bramkarza. Po chwili pięknym uderzeniem głową z 20. metrów popisał się... obrońca Wisły Tomasz Sedlewski. Po 11. minutach losy spotkania były już praktycznie rozstrzygnięte.
Magiera dał we wtorek szansę kilku zmiennikom – poza Chukwu Łukaszowi Monecie, Łukaszowi Broziowi i Radosławowi Cierzniakowi, ale o wymianie składu nie było mowy. Od początku zagrali m.in. Mączyński, Michał Kucharczyk, Guilherme i Jakub Czerwiński, którzy wystąpili przeciwko Astanie i Bruk-Betowi.
Ten ostatni Puław nie będzie wspominał dobrze. Obrońca, który jako jeden z niewielu legionistów początek sezonu miał udany (strzelił gola Astanie, był blisko powtórzenia tej sztuki z Termaliką), doznał groźnie wyglądającej kontuzji. Pierwsze diagnozy mówią o mocnym skręceniu stawu skokowego. To lepsza informacja niż np. zerwanie więzadeł w kolanie, bo tego można było się obawiać widząc nienaturalnie zgiętą nogę i grymas bólu na twarzy znoszonego z boiska zawodnika, ale Czerwińskiego tak czy inaczej czeka przerwa od gry. We wtorek zastąpił go Artur Jędrzejczyk.
Do końca pierwszej połowy Legia sprawiała wrażenie zadowolonej z wyniku. Po przerwie groźnie zaatakowali gospodarze i byli blisko kontaktowej bramki. Legioniści uspokoili grę i zaczęli przeważać dopiero po kilkunastu minutach. Dwie świetne okazje zmarnował Chukwu, w końcu Nigeryjczyk wypracował jednak bramkę, zaliczając asystę przy golu Dominika Nagy’a.
W końcówce szanse gry dostali Armando Sadiku oraz Berto. To jednak gospodarze mieli kilka okazji na kontaktową bramkę. Jedną z nich wykorzystał tuż przed końcem spotkania Robert Hirsz. W odpowiedzi kilkadziesiąt sekund później Sadiku ustalił wynik na 4:1 dla gości.
Legia awansowała bez problemów, a jej kolejnym rywalem będzie Ruch Zdzieszowice (mecz 20 września). III-ligowcy pokonali we wtorek 2:1 spadkowicza z ekstraklasy, Górnika Łęczna. Wcześniej drużynę Magiery czekają kolejne wyzwania. W piątek podejmą Piasta Gliwice, a sześć dni później zagrają na wyjeździe z Sheriffem Tiraspol o awans do fazy grupowej Ligi Europy.
W najbliższych meczach nadal będą musieli radzić sobie bez Miroslava Radovicia, którego powrót zapowiadano już na mecz z Wisłą. – Rado szybko nie wróci. Sytuacja nie wygląda dobrze. Jego przerwa będzie dłuższa, prawdopodobnie trzeba będzie wykonać zabieg. Szkoda, bo to dla nas bardzo ważny zawodnik – żałował przed kamerami Polsatu trener Magiera.
Atrakcyjność meczu: 6/10
Piłkarz meczu: Krzysztof Mączyński
PUCHAR POLSKI w GOL24
Więcej o PUCHARZE POLSKI - newsy, wyniki, terminarz, drabinka