menu

Puchar Polski. Na trybunach zasiądą zaprzyjaźnieni kibice. Jak było w latach poprzednich?

1 maja 2017, 15:44 | Michał Perzanowski

Finał Pucharu Polski to nie tylko szansa dla zawodników, by zakwalifikować się do europejskich pucharów i zdobyć prestiżowe trofeum. Kibice podczas takich spotkań również nie próżnują i zarówno w tym złym, jak i dobrym sensie, mobilizują się na ostatni mecz rozgrywek. W tym sezonie na trybunach zasiądą zaprzyjaźnieni ze sobą kibice Lecha Poznań oraz Arki Gdynia. Nie zawsze tak było, więc warto przypomnieć sobie najciekawsze kibicowskie finały ostatnich lat!

W finale Pucharu Polski spotkały się ze sobą w Bełchatowie ekipy Legii i Wisły. Kibiców ze stolicy przyjechało ponad 3000, natomiast Biała Gwiazda zameldowała się w liczbie 1100 osób. Podczas spotkania warszawscy fani natarli na sektor Wiślaków, depcząc przy tym Mercedesa ufundowanego przez firmę Remes, który był przeznaczony dla najlepszego zawodnika meczu finałowego. Mecz został przerwany na kilka minut pod koniec II połowy spotkania.
fot. Fot.Pawel Nowak / Polskapresse
W finale Pucharu Polski spotkały się ze sobą w Bełchatowie ekipy Legii i Wisły. Kibiców ze stolicy przyjechało ponad 3000, natomiast Biała Gwiazda zameldowała się w liczbie 1100 osób. Podczas spotkania warszawscy fani natarli na sektor Wiślaków, depcząc przy tym Mercedesa ufundowanego przez firmę Remes, który był przeznaczony dla najlepszego zawodnika meczu finałowego. Mecz został przerwany na kilka minut pod koniec II połowy spotkania.
fot. Fot.Pawel Nowak / Polskapresse
W finale Pucharu Polski spotkały się ze sobą w Bełchatowie ekipy Legii i Wisły. Kibiców ze stolicy przyjechało ponad 3000, natomiast Biała Gwiazda zameldowała się w liczbie 1100 osób. Podczas spotkania warszawscy fani natarli na sektor Wiślaków, depcząc przy tym Mercedesa ufundowanego przez firmę Remes, który był przeznaczony dla najlepszego zawodnika meczu finałowego. Mecz został przerwany na kilka minut pod koniec II połowy spotkania.
fot. Fot.Pawel Nowak / Polskapresse
Chorzowscy kibice przy wejściu otrzymywali niebieskie i białe kamizelki na poszczególne sektory, co dało bardzo dobry efekt wizualny. Zarówno Ruch, jak i Lech bardzo dobrze się oflagowali. "Kolejorz" wywiesił blisko 20 flag, w tym po 1 Cracovii, Arki Gdynia, Zagłębia Lubin oraz KSZO Ostrowiec. Grupa chorzowskich kibiców zaprezentowała oprawę, składającą się z sektorówki przedstawiającej przerobiony dowód osobisty, pokazujący przynależność Ruchu do Górnego Śląska. Można było na nim zauważyć "eRkę" i herb Górnego Śląska zamiast zdjęcia i orła polskiego. W miejscu imienia i nazwiska znalazł się napis K.S. Ruch Chorzów, zaś w polu daty i miejscu urodzenia - 20.04.1920 r. i Hajduki Wielkie. Pod koniec pierwszej części, po prawej stronie wieży kibice Ruchu i Lecha dążyli do wspólnej konfrontacji, ale dość szybko zostały one zakończone przez służby porządkowe. W przerwie doszło do starcia, tym razem po przeciwnej stronie stadionu, jednak i tym razem dalszemu rozwojowi wydarzeń zapobiegła ochrona oraz znaczne siły wezwanej do pomocy policji. Źródło: niebiescy.pl
fot. Marek Zakrzewski
Chorzowscy kibice przy wejściu otrzymywali niebieskie i białe kamizelki na poszczególne sektory, co dało bardzo dobry efekt wizualny. Zarówno Ruch, jak i Lech bardzo dobrze się oflagowali. "Kolejorz" wywiesił blisko 20 flag, w tym po 1 Cracovii, Arki Gdynia, Zagłębia Lubin oraz KSZO Ostrowiec. Grupa chorzowskich kibiców zaprezentowała oprawę, składającą się z sektorówki przedstawiającej przerobiony dowód osobisty, pokazujący przynależność Ruchu do Górnego Śląska. Można było na nim zauważyć "eRkę" i herb Górnego Śląska zamiast zdjęcia i orła polskiego. W miejscu imienia i nazwiska znalazł się napis K.S. Ruch Chorzów, zaś w polu daty i miejscu urodzenia - 20.04.1920 r. i Hajduki Wielkie. Pod koniec pierwszej części, po prawej stronie wieży kibice Ruchu i Lecha dążyli do wspólnej konfrontacji, ale dość szybko zostały one zakończone przez służby porządkowe. W przerwie doszło do starcia, tym razem po przeciwnej stronie stadionu, jednak i tym razem dalszemu rozwojowi wydarzeń zapobiegła ochrona oraz znaczne siły wezwanej do pomocy policji. Źródło: niebiescy.pl
fot. Marek Zakrzewski
Wybryki pseudo kibiców osiągnęły swoje apogeum w 2011 roku. Finał w Bydgoszczy wygrała Legia za sprawą konkursu rzutów karnych. Po ostatniej jedenastce, warszawscy fani wbiegli na boisko i zaczęli cieszyć się ze swoimi piłkarzami. Początkowo kierowali się do zdezorientowanych piłkarzy, jednak coraz więcej osób zaczepiało kibiców Lecha zgromadzonych na swoim sektorze. Widząc to, rozjuszeni fani Kolejorza z prawego sektora stadionu wybiegli w stronę swoich „rywali”. W ciągu kilkanaście sekund, niskie płotki były po kolei wyrywane i coraz więcej osób wybiegało na bieżnię. Do starcia z Legią jednak nie doszło, bo zabrakło zdecydowania z obydwu stron.
fot. screen youtube
Wybryki pseudo kibiców osiągnęły swoje apogeum w 2011 roku. Finał w Bydgoszczy wygrała Legia za sprawą konkursu rzutów karnych. Po ostatniej jedenastce, warszawscy fani wbiegli na boisko i zaczęli cieszyć się ze swoimi piłkarzami. Początkowo kierowali się do zdezorientowanych piłkarzy, jednak coraz więcej osób zaczepiało kibiców Lecha zgromadzonych na swoim sektorze. Widząc to, rozjuszeni fani Kolejorza z prawego sektora stadionu wybiegli w stronę swoich „rywali”. W ciągu kilkanaście sekund, niskie płotki były po kolei wyrywane i coraz więcej osób wybiegało na bieżnię. Do starcia z Legią jednak nie doszło, bo zabrakło zdecydowania z obydwu stron.
fot. screen youtube
Finał w 2014 roku był pod względem trybun „wyjątkowy”. Stowarzyszenia kibiców Zagłębia Lubin i Zawiszy Bydgoszcz, czyli finalistów Pucharu Polski, ogłosiły bojkot finału rozgrywek! To był cios w Zbigniewa Bońka, który zapowiedział, że za jego kadencji każdy finał będzie rozgrywany na Stadionie Narodowym. Miało to zwiększyć prestiż samego Pucharu. Ostatecznie na debiucie finału w Warszawie pojawiło się około 38 tys. widzów. Spotkanie nie porwało i nawet kibice w tym nie pomogli. Podczas spotkania mogło się wydawać, że głośniej czasami jest na meczach B-klasy. Pierwsze koty za płoty.
fot. Pawel Skraba
Można powiedzieć, że to, co prezentowali kibice Legii i Lecha to była prawdziwa sztuka, ale do czasu. Legioniści tuż przed meczem pokazali zielono-biało-czerwoną kartoniadę z napisem „Ludzie Starej Daty”. Kibice Kolejorza odpowiedzieli oprawą pt. „Pociągamy ze sznurki” z wizerunkiem kibice odpalającego race. W trakcie spotkania na trybunach pojawiły się jeszcze dodatkowe dwie oprawy. Warszawiacy przedstawili obraz legionisty na koniu z podpisem „Honorem Legionisty – Zwycięstwo w Walce”, natomiast lechici odpowiedzieli przepiękną oprawą pt. „Typowo poznański styl, drugiego takiego nie ma”. Niestety, w drugiej połowie z sektora kibiców Lecha zaczęły lecieć na murawę odpalone środki pirotechniczne. Jedna z rac trafiła nawet Arkadiusza Malarza. Kibice obu drużyn musieli ponieść konsekwencje, a kluby dostały kary finansowe. Chociaż do pewnego momentu było cudnie.
fot. Bartek Syta
Można powiedzieć, że to, co prezentowali kibice Legii i Lecha to była prawdziwa sztuka, ale do czasu. Legioniści tuż przed meczem pokazali zielono-biało-czerwoną kartoniadę z napisem „Ludzie Starej Daty”. Kibice Kolejorza odpowiedzieli oprawą pt. „Pociągamy ze sznurki” z wizerunkiem kibice odpalającego race. W trakcie spotkania na trybunach pojawiły się jeszcze dodatkowe dwie oprawy. Warszawiacy przedstawili obraz legionisty na koniu z podpisem „Honorem Legionisty – Zwycięstwo w Walce”, natomiast lechici odpowiedzieli przepiękną oprawą pt. „Typowo poznański styl, drugiego takiego nie ma”. Niestety, w drugiej połowie z sektora kibiców Lecha zaczęły lecieć na murawę odpalone środki pirotechniczne. Jedna z rac trafiła nawet Arkadiusza Malarza. Kibice obu drużyn musieli ponieść konsekwencje, a kluby dostały kary finansowe. Chociaż do pewnego momentu było cudnie.
fot. Szymon Starnawski /Polska Press
Można powiedzieć, że to, co prezentowali kibice Legii i Lecha to była prawdziwa sztuka, ale do czasu. Legioniści tuż przed meczem pokazali zielono-biało-czerwoną kartoniadę z napisem „Ludzie Starej Daty”. Kibice Kolejorza odpowiedzieli oprawą pt. „Pociągamy ze sznurki” z wizerunkiem kibice odpalającego race. W trakcie spotkania na trybunach pojawiły się jeszcze dodatkowe dwie oprawy. Warszawiacy przedstawili obraz legionisty na koniu z podpisem „Honorem Legionisty – Zwycięstwo w Walce”, natomiast lechici odpowiedzieli przepiękną oprawą pt. „Typowo poznański styl, drugiego takiego nie ma”. Niestety, w drugiej połowie z sektora kibiców Lecha zaczęły lecieć na murawę odpalone środki pirotechniczne. Jedna z rac trafiła nawet Arkadiusza Malarza. Kibice obu drużyn musieli ponieść konsekwencje, a kluby dostały kary finansowe. Chociaż do pewnego momentu było cudnie.
fot. Bartek Syta
Można powiedzieć, że to, co prezentowali kibice Legii i Lecha to była prawdziwa sztuka, ale do czasu. Legioniści tuż przed meczem pokazali zielono-biało-czerwoną kartoniadę z napisem „Ludzie Starej Daty”. Kibice Kolejorza odpowiedzieli oprawą pt. „Pociągamy ze sznurki” z wizerunkiem kibice odpalającego race. W trakcie spotkania na trybunach pojawiły się jeszcze dodatkowe dwie oprawy. Warszawiacy przedstawili obraz legionisty na koniu z podpisem „Honorem Legionisty – Zwycięstwo w Walce”, natomiast lechici odpowiedzieli przepiękną oprawą pt. „Typowo poznański styl, drugiego takiego nie ma”. Niestety, w drugiej połowie z sektora kibiców Lecha zaczęły lecieć na murawę odpalone środki pirotechniczne. Jedna z rac trafiła nawet Arkadiusza Malarza. Kibice obu drużyn musieli ponieść konsekwencje, a kluby dostały kary finansowe. Chociaż do pewnego momentu było cudnie.
fot. Canon Polska
Finał Pucharu Polski to nie tylko szansa dla zawodników, by zakwalifikować się do europejskich pucharów i zdobyć prestiżowe trofeum. Kibice podczas takich spotkań również nie próżnują i zarówno w tym złym, jak i dobrym sensie, mobilizują się na ostatni mecz rozgrywek. W tym sezonie na trybunach zasiądą zaprzyjaźnieni ze sobą kibice Lecha Poznań oraz Arki Gdynia. Nie zawsze tak było, więc warto przypomnieć sobie najciekawsze kibicowskie finały ostatnich lat! fot. bartek syta / polska press
fot. Bartek Syta
1 / 13

Polecamy