menu

Puchar Polski. Lechia pierwszym półfinalistą. Lider Ekstraklasy za silny dla Górnika

27 lutego 2019, 22:30 | Rafał Musioł

Lechia Gdańsk pewnie zameldowała się w półfinale Pucharu Polski. W Zabrzu drużyna Piotra Stokowca pokonała Górnika 2:1 (1:0). Dla Lechii trafiali Michał Mak i Tomasz Makowski. Honorowe trafienie dla zabrzan z rzutu karnego zanotował Igor Angulo. Spotkanie przy Roosevelta oglądało prawie 8,5 tysiąca widzów.

W Zabrzu Lechia wygrała z Górnikiem 2:1
fot. Karina Trojok
W Zabrzu Lechia wygrała z Górnikiem 2:1
fot. Karina Trojok
W Zabrzu Lechia wygrała z Górnikiem 2:1
fot. Karina Trojok
W Zabrzu Lechia wygrała z Górnikiem 2:1
fot. Karina Trojok
W Zabrzu Lechia wygrała z Górnikiem 2:1
fot. Karina Trojok
W Zabrzu Lechia wygrała z Górnikiem 2:1
fot. Karina Trojok
W Zabrzu Lechia wygrała z Górnikiem 2:1
fot. Karina Trojok
W Zabrzu Lechia wygrała z Górnikiem 2:1
fot. Karina Trojok
W Zabrzu Lechia wygrała z Górnikiem 2:1
fot. Karina Trojok
W Zabrzu Lechia wygrała z Górnikiem 2:1
fot. Karina Trojok
W Zabrzu Lechia wygrała z Górnikiem 2:1
fot. Karina Trojok
W Zabrzu Lechia wygrała z Górnikiem 2:1
fot. Karina Trojok
W Zabrzu Lechia wygrała z Górnikiem 2:1
fot. Karina Trojok
1 / 13

Dwóch zmian, w porównaniu z ligowym meczem z Zagłębiem Sosnowiec, dokonał trener Marcin Brosz na ćwierćfinałowe spotkanie Pucharu Polski z Lechią Gdańsk. Na środek obrony powrócił pauzujący wówczas za żółte kartki Paweł Bochniewicz, który zajął miejsce porozbijanego przez sosnowiczan Daniego Suareza, ze składu zniknął też Szymon Żurkowski na rzecz Macieja Ambrosiewicza. Powodem był drobny uraz pomocnika sprzedanego już do Fiorentiny, ale zabrzanie mieli też z pewnością w pamięci polowanie, jakie na tego zawodnika urządzili gdańszczanie w poprzednim sezonie. Nie było natomiast zmiany w bramce, co kiepsko wróży przyszłości na Roosevelta Tomasza Loski, zdecydowanie przegrywającego rywalizację z Martinem Chudym.

Kibice ostrzyli sobie zęby na pojedynek dwóch najlepszych strzelców Lotto Ekstraklasy: lidera tej klasyfikacji Igora Angulo i wicelidera Flavio Paixao. Ryzykowna w kontekście możliwej dogrywki i rzutów karnych pora rozgrywania meczu - godzina 20.30 - wpłynęła jednak negatywnie na frekwencję i na trybunach zasiadło niespełna 8.500 fanów, w tym pół tysiąca sympatyków Lechii, dla której mecz w Zabrzu miał być krokiem w kierunku ustrzelenia historycznego dubletu. Ten fakt wywołał olbrzymią mobilizację sił policyjnych wokół stadionu.

Zmobilizowani byli także kibice gospodarzy, świętujący 20-lecie powstania Torcidy, czyli grupy najbardziej zagorzałych fanów Górnika. Z tej okazji piłkarze gospodarzy wyszli na rozgrzewkę w koszulkach z numerem 12 na plecach i napisem „100 lat dla Torcidy” z przodu.

Mecz mógł się podobać, oba zespoły postawiły bowiem na ofensywę. Pierwszą dobrą okazję miał Górnik już po niespełna minucie, ale Ioannis Mystakidis jej nie wykorzystał. A potem akcje toczyły się z obu stron, jednak piłka przez ponad pół godziny nie wpadła do siatki.

W 33 minucie wynik uległ już zmianie. Piłkę na przedpolu Lechii stracił wzięty w kleszcze Mystakidis, gdańszczanie długim podaniem posłali ją do występującego po raz pierwszy po długiej przerwie Michała Maka, a ten zabójczym strzałem sprzed pola karnego pokonał Chudego. Brosz stracił zimną krew, przebiegł linię boczną i mocno zrugał greckiego pomocnika, który tłumaczył się najwyraźniej popełnionym na nim faulem, bo w kierunku szkoleniowca wykonywał gest „monitora”, oznaczający skorzystanie z VAR-u. Taka decyzja nie należała jednak do niego, natomiast Tomasz Musiał bez wahania pokazał na środek boiska.

Na drugą połowę przy wyniku 0:1 Brosz wypuścił tę samą jedenastkę, ale po kwadransie dokonał podwójnej zmiany. Na murawie pojawili się Łukasz Wolsztyński i Ishmael Baidoo, co było jasnym sygnałem, że zabrzanie za wszelką cenę będą próbowali odrobić stratę. Najpierw jednak musieli zadbać, by ta nie była większa, w czym pomogł im Chudy.

Zabrzanie zepchnęli Lechię do obrony, ale nie potrafili rozerwać jej szyków, a w tych nielicznych przypadkach, gdy się to udawało, przegrywali ze Zlatanem Alomeroviciem. Szalejący przy linii bocznej Brosz „pchał” swój zespół do przodu, próbując wygrać wyścig z czasem. Zabrzanie definitywnie przegrali go w 87 minucie, gdy strzał z dystansu osiągnął cel po uderzeniu z dystansu Tomasza Makowskiego, przy którym błąd popełnił bramkarz gospodarzy.

Na osłodę gospodarzom pozostał rzut karny wykorzystany przez Igora Angulo, który był ostatnim kopnięciem tego spotkania, po którym Górnikowi pozostała tylko liga.

PUCHAR POLSKI w GOL24


Więcej o PUCHARZE POLSKI - newsy, wyniki, terminarz

[xlink]0815dd74-d837-79a0-02d7-701342e53723,2d23e2fe-e803-96ed-6a92-02ca53b5a1ec[/xlink]

Oto piękna dziewczyna Szymona Żurkowskiego