"Przez 'GieKSę', Legię i Cracovię, aż po... Orzeł Balin i dyskwalifikację" - historia Marcina Bojarskiego
- To co zrobiłem -i mówię to ze łzami w oczach- jest niewybaczalne i haniebne. Jest to najgorsza rzecz jaką zrobiłem w życiu. Myślę, że słowo przepraszam, jest tutaj mało adekwatne, ale chciałbym przeprosić wszystkich kibiców Cracovii i wszystkich kibiców piłkarskich w Polsce - odniósł się Marcin Bojarski do korupcyjnego incydentu, w który był zamieszany.
fot. Gazeta Krakowska
Były Mistrz Polski w barwach Legii Warszawa - Marcin Bojarski, w rozmowie ze Stanisławem Malcem [terazpasy.pl] udzielił bardzo obszernego i szczerego wywiadu.
W kwietniu 2011 roku były ulubieniec kibiców Cracovii został oskarżony o korupcję. Kilka miesięcy później Związkowy Trybunał Piłkarski utrzymał w mocy karę dziewięciomiesięcznej dyskwalifikacji dla piłkarza, za udział w ustawianiu jednego meczu z Zagłębiem Lubin. Bojarski, będąc wówczas piłkarzem czwartoligowego Orła Balin, był zmuszony do zawieszenia butów piłkarskich na kołku.
- Może zagra na wiosnę. Przysługuje mu bowiem prawo ponownego odwołania się, po upływie połowy nałożonej na niego kary. Marcin będzie cały czas trenował w klubie. To niesamowicie fantastyczny człowiek i bardzo dobrze u nas się czuje - powiedział zaraz po dyskwalifikacji Bojarskiego ówczesny wiceprezes Orła Balin Grzegorz Chechelski.
Jak się jednak okazało, Marcin Bojarski na boisko już nie powrócił. Piłkarz bez żadnego rozgłosu zakończył swoją karierę. - Przyznałem się do wzięcia łapówki, ale nadal podtrzymuję, że w tym meczu grałem normalnie i tego meczu nie odpuściłem. Popełniłem po prostu błąd, że po tym spotkaniu wziąłem jakieś pieniądze... - stanowczo podkreślał w udzielanych przez siebie wywiadach Marcin Bojarski.
GKS Katowice - trampoliną w piłkarskiej karierze Marcina Bojarskiego
Piłkarz pierwszy raz na Bukową trafił w 2000 roku z macierzystego Rakowa Częstochowa, w którym seryjnie zdobywał gole. Zawodnik na Śląsku czuł się bardzo dobrze. „Bojar” swoimi 11 bramkami pomógł ekipie z Katowic w awansie do ówczesnej I ligi.
Dobra postawa Bojarskiego na pierwszoligowych boiskach w rundzie jesiennej sezonu 2000/01 zaowocowała zimowym transferem piłkarza do Legii Warszawa. W stolicy jednak, mimo zdobycia w sezonie 2001/02 Mistrzostwa Polski, a także Pucharu Ligi, zawodnik nie potrafił potwierdzić na boisku swoich piłkarskich umiejętności i walorów.
Piłkarz nękany mikrourazami, przegrywał rywalizację o grę w pierwszej jedenastce. Dlatego z piłkarskiego punktu widzenia, 1,5 roczny pobyt Marcina Bojarskiego w Legii należy uznać za nieudany.
2002/03 - najlepszy sezon w wykonaniu piłkarza w Ekstraklasie
Urodzony w 1977 roku piłkarz swój najlepszy sezon w Ekstraklasie rozegrał w barwach GKS-u Katowice, z którym równe 10 lat temu niespodziewanie sięgnął po brązowy medal rozgrywek ówczesnej polskiej I ligi - odpowiednika dzisiejszej ekstraklasy.
Bojarski drugi raz na Bukową powrócił po nieudanym pobycie w Legii, a także równie mało fartownych dla niego piłkarskich epizodach w Lechu Poznań i RKS-ie Radomsko. W tym ostatnim piłkarz, mimo że zdążył rozegrać tylko 3 mecze, zdobył w nich 2 bramki.
„Bojar” znów grając na Śląsku, po raz kolejny potwierdził swoje duże umiejętności. W sezonie 2002/03 będąc ustawianym na boisku jako ofensywny pomocnik, oprócz wielu asyst, zdołał zdobyć też 9 bramek, której pozwoliły mu zostać najlepszym strzelcem swojej drużyny.
Warto podkreślić, że „GieKSa”, która w ostatniej kolejce zaprzepaściła szansę na zdobycie wicemistrzostwa Polski, na finiszu rozgrywek okazała się lepsza od choćby faworyzowanej Legii. Wychowanek Rakowa Częstochowa był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem swojego zespołu w tamtym okresie.
Cracovia, czyli drugi dom Marcina Bojarskiego
W Krakowie Marcin Bojarski pojawił się w połowie sezonu 2003/04. W rundzie jesiennej tamtego sezonu piłkarz jeszcze w barwach ekipy z Katowic zdobył w 13 grach 2 bramki, co pozwoliło zająć „GieKS-ie” na półmetku sezonu ówczesnej I ligi 8. miejsce.
Ostatecznie GKS Katowice po odejściu Marcina Bojarskiego musiał toczyć walką o utrzymanie w lidze. „Bojar” w barwach Cracovii w rundzie wiosennej zdobył aż 7 goli, co, po zdecydowanie wygranym dwumeczu barażowym z Górnikiem Polkowice, pozwoliło awansować „Pasom” do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce.
Marcin Bojarski w stolicy Małopolski spędził 4,5 roku. Pomocnik rozegrał w pasiastych barwach 110 spotkań, strzelając 23 bramki. Szczególnie lata 2004 - 2007 były bardzo udane zarówno dla piłkarza, jak i dla klubu z Krakowa. "Pasy" zajmowały w tych sezonach na finiszu rozgrywek polskiej Ekstraklasy kolejno: 5, 8, i 4 miejsce.
Jednym z najbardziej pamiętnych goli zdobytych przez "Bojara" dla ekipy "Pasów" było trafienie dające zwycięstwo na własnym stadionie, w ostatniej minucie w meczu z Legią Warszawa. Mowa tutaj o spotkaniu rozgrywanym w pierwszym sezonie 2004/05 podopiecznych trenera Wojciecha Stawowego, po powrocie do grona najlepszych klubów piłkarskich w Polsce. Cracovia jako beniaminek niespodziewanie stała się wtedy rewelacją rozgrywek.
Bramka Marcina Bojarskiego z meczu 17. kolejki: Cracovia 1-0 Legia Warszawa: [10.04.2005]
Drużyna "Pasów", w której brylowali tacy piłkarze jak: Piotr Bania, Piotr Giza, Dariusz Pawlusiński, Tomasz Moskała, Kazimierz Węgrzyn, Paweł Nowak i właśnie Marcin Bojarski, była niezwykle groźnym rywalem dla każdej ekipy w Polsce. Obecnie o takiej sytuacji właściciel klubu Józef Filipiak, a także kibice Cracovii mogą jedynie pomarzyć.
W taki sposób kibice Cracovii wspominają swojego byłego pomocnika:
Marcin Bojarski będąc piłkarzem Cracovii przez prawie 5 lat, zdołał wprowadzić ją do Ekstraklasy i przez kolejne 4 sezony godnie reprezentować "Pasy" na najwyższym szczeblu piłkarskim w kraju. Co ważne Cracovia z tym piłkarzem w składzie zawsze mogła być spokojna o utrzymanie w polskiej Ekstraklasie.
Piłkarz stał się ulubieńcem kibiców „Pasów”. Dlatego Bojarski tym bardziej rozpamiętuje feralny udział w ustawieniu meczu Cracovii z Zagłębiem Lubin, którego, jak sam stwierdził, nigdy sobie nie wybaczy.
- Każdy człowiek popełnia błędy, ja też kilka w życiu popełniłem. Ale to był największy błąd w moim życiu, błąd którego sobie do końca życia nie wybaczę, który do końca życia będzie mi doskwierał. Jestem teraz wrakiem człowieka, różne myśli chodzą mi po głowie... Jestem dorosłym człowiekiem, wiedziałem co robię. Bardzo się tego wstydzę, wiem, że jest to niewybaczalne. Sam sobie nigdy tego nie wybaczę. Grałem uczciwie, ale przez to, że wziąłem pieniądze nie będę mógł nigdy spojrzeć na siebie w lustro. Do końca życia będę musiał z tym żyć... Gdybym tak, mógł cofnąć czas... - przyznał piłkarz w rozmowie ze Stanisławem Malcem z terazpasy.pl, zaraz po wyjściu na światło dzienne jego uczestnictwa w korupcji.
Konflikt ze Stefanem Majewskim
- Z trenerem Majewskim nie chcę mieć już nic wspólnego! - stwierdził swego czasu Marcin Bojarski na łamach Gazety Krakowskiej.
W sezonie 2007/2008 głównym celem Cracovii było utrzymanie w lidze. Ówczesny trener "Pasów" Stefan Majewski w trakcie rozgrywek odstawił od składu pomocnika, który do tamtej pory był liderem krakowskiego klubu.
- Proszę napisać wyraźnie: nie dążyłem do konfliktu z trenerem Majewskim. Mnie chodzi tylko o ten jeden feralny mecz z początku rundy wiosennej z Polonią Bytom. Majewski zarzucił mi wtedy, że odpuszczałem. Krew się we mnie zagotowała, bo choć nie grałem jakoś rewelacyjnie, to na pewno nie odpuszczałem! Od tego wszystko się zaczęło - stwierdził w tamtym wywiadzie popularny "Bojar".
Przygoda Marcina Bojarskiego z Cracovią zakończyła się więc pewnym "zgrzytem". Ostatecznie piłkarz odszedł do Piasta Gliwice, a Stefan Majewski został zwolniony z funkcji trenera "Pasów".
Niefortunna kontuzja
[11 kwietnia 2009] 23. kolejka Ekstraklasy: mecz Piast Gliwice - Lech Poznań 1:2
W 38. minucie spotkania z liderem rozgrywek Marcin Bojarski próbował utrzymać piłkę w boisku. Uczynił to jednak tak niefortunnie, że zahaczył o znajdujący się w pobliżu gumolit i groźnie upadł. Pomocnik złapał się za nogę i zwijał się z bólu. Natychmiast odwieziony do szpitala dostał od lekarzy bardzo złą wiadomość.
- Mam złamaną kość strzałkową. Czeka mnie co najmniej sześciotygodniowa przerwa w grze. Wcześniej będę musiał przejść jeszcze zabieg. Ten sezon już się dla mnie skończył - powiedział wówczas załamany zawodnik.
Na szczęście dzisiejszy obiekt Piasta Gliwice zupełnie różni się od swojej starej wersji, która w wielu boiskowych sytuacjach, była po prostu niebezpieczna dla piłkarzy.
Smutny schyłek kariery
Pogoń Szczecin, Puszcza Niepołomice i Orzeł Balin - to ostatnie kluby "Bojara" w jego piłkarskiej karierze. W sezonach 2009/10 i 2010/11 zawodnik reprezentował barwy "Dumy Pomorza", która w tamtym okresie usilnie próbowała wrócić do Ekstraklasy. Niestety, klub ze Szczecina w tych sezonach na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej w kraju, zajął ostatecznie w tabeli kolejno 5. i 6. miejsce.
Zarówno kibice jak i włodarze klubu byli tym faktem rozczarowaniu. Sam Bojarski po kontuzji odniesionej jeszcze podczas gry w Piaście Gliwice nigdy już nie powrócił do swojej najwyższej dyspozycji.
Swoją dobrą strzelecką dyspozycję piłkarz odzyskał dopiero w czwartoligowym Orle Balin, w którym zdążył popisać się 7. bramkami w 9. meczach. Klub z Małopolski na czele z Marcinem Bojarskim miał walczyć o awans do III ligi, jednak decyzja Związkowego Trybunału Piłkarskiego uniemożliwiła zawodnikowi kontynuowania swojej sportowej kariery. Klub z Balina osłabiony stratą swojego najlepszego zawodnika nie zdołał wywalczyć upragnionego awansu.