Przemysław Frankowski dla Ekstraklasa.net: Hattrick przeciwko Kruoji jest dla mnie nagrodą
Każdy piłkarz marzy o takim debiucie w europejskich pucharach, jaki w czwartek miał Przemysław Frankowski. 20-letni skrzydłowy Jagiellonii Białystok w meczu z litewską Kruoją Pokroje zdołał strzelić trzy gole po wejściu z ławki rezerwowych. Jak przyznał w rozmowie wychowanek Lechii w rozmowie z naszym portalem, te bramki są dla niego nagrodą za ciężka pracę w minionym półroczu, które było dla niego bardzo ciężkie ze względu na sporą liczbę poważnych kontuzji.
fot. WOJCIECH WOJTKIELEWICZ/POLSKA PRESS
Przemek, twoje wejście na boisko w meczu z Kruoją to było prawdziwe wejście smoka. Chyba sam się nie spodziewałeś, że możesz zanotować hattricka w nieco ponad kwadrans.
Na pewno nie mogłem się tego spodziewać. To bardzo fajne uczucie strzelić trzy bramki po wejściu z ławki rezerwowych. Jest to z pewnością duża motywacja dla mnie do dalszej ciężkiej pracy.
To był twój pierwszy hattrick w karierze?
Tak, to mój pierwszy hattrick w seniorskiej karierze. Wcześniej udawało mi się to tylko w trampkarzach.
To chyba tym bardziej się cieszysz, że te trzy bramki przypadły na twój debiut w europejskich pucharach?
Zdecydowanie. Przeciwnik na własnym stadionie postawił nam trudne warunki, zagrał niezłe spotkanie, ale widać było, że w Białymstoku Litwini byli już nieco wystraszeni. Udało nam się im strzelić kilka goli, a mnie osobiście zanotować pierwszego hattricka w karierze. Świetna sprawa.
Powiedz szczerze, twój pierwszy gol to był strzał czy jednak dośrodkowanie?
Trzeba uczciwie przyznać, że to było dośrodkowanie.
Te trzy gole udowadniają, że byłeś głodny gry. Z powodu kontuzji nie mogłeś wystąpić w meczu na Litwie, a także przedsezonowych sparingach.
Rzeczywiście. Podjęliśmy z trenerem wspólną decyzję, że opuszczę pierwszy mecz z Kruoją, aby przez tydzień popracować indywidualnie i dojść do pełni formy. To okazało się dobrym posunięciem.
Wspomniałeś, że twój wczorajszy występ jest dla ciebie motywacją do ciężkiej pracy. Myślę, że to też swego rodzaju nagroda. Przez ostatnie pół roku musiałeś przezwyciężyć wiele problemów zdrowotnych.
Trzeba przyznać, że od początku nowego roku tego szczęścia mi brakowało. Miałem wiele urazów, które bardzo niekorzystnie wpłynęły też na moją psychikę, ale teraz na szczęście wszystko już jest w porządku. Być może wczoraj dostałem tę nagrodę w zamian za moją ciężką pracę.
Po takich meczach, jak ten wczorajszy, bardzo dobrze widać, jak duża rywalizacja panuje w zespole. W pierwszym spotkaniu na Litwie akcję bramkową przeprowadziło trzech rezerwowych, a wczoraj tobie po wejściu z ławki udało się trzykrotnie trafić do siatki.
Rywalizacja z pewnością nikomu nie zaszkodzi, a tylko pomoże. Każdy z nas jest kowalem swojego losu, każdy chce grać jak najwięcej, dlatego jest naprawdę ostra walka o miejsce w składzie.
Przechodząc od Białegostoku z Lechii raz z Sebastianem Maderą i Patrykiem Tuszyńskim chyba nie mogliście się spodziewać, że po roku to wy, a nie Lechia, będziecie grać i strzelać bramki w europejskich pucharach.
Na pewno nie spodziewałem się, że tak dobrze się to wszystko potoczy. Cieszę się, że moje przejście do Jagiellonii okazało się dobrą decyzją, że to my gramy w Lidze Europy, a w Gdańsku mogą tylko sprawdzać nasze wyniki.
Masz jakieś indywidualne cele na ten sezon?
Owszem, mam, ale dopóki nie uda mi się ich zrealizować, wolałbym je zachować dla siebie.