Przełamanie Lecha w Gliwicach. Dwa gole Teodorczyka dały zwycięstwo z Piastem
Pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w sezonie odnieśli piłkarze Lecha Poznań. "Kolejorz", mimo sporych osłabień kadrowych, dzięki bramkom Łukasza Teodorczyka pokonał Piasta Gliwice 2:0 i wyprzedził go w tabeli Ekstraklasy.
Na stadionie miejskim w Gliwicach spotkały się dwie drużyny, które z pewnością początku sezonu nie mogą zaliczyć do udanych. Zarówno piłkarze Piasta, jak i Lecha przedwcześnie zakończyli zmagania w Lidze Europy, a następnie swoją kiepską formę kontynuowali w rozgrywkach ligowych. To wszystko sprawiło, że stawką poniedziałkowego pojedynku było zaledwie znalezienie się w pierwszej ósemce ligowej klasyfikacji.
W ekipie Lecha przed tym meczem był prawdziwy szpital – na różne urazy narzekają bowiem Burić, Kędziora, Kamiński, Ceesay, Douglas, Pawłowski, Murawski oraz Ubiparip. W związku z tym oraz odsunięciem od składu Manuela Arboledy, trener Mariusz Rumak musiał wystawić na dzisiejszy mecz niezwykle eksperymentalną obronę. W jej środku partnerem Huberta Wołąkiewicza został debiutant, Jan Bednarek, natomiast na prawej stronie defensywy ponownie musiał wystąpić Mateusz Możdżeń. W bramce gości słabo spisującego się Kotorowskiego zastąpił z kolei kolejny debiutant, Maciej Gostomski. W zespole Piasta Marcin Brosz nie miał takich problemów i mógł wystawić jeszcze raz taką jedenastkę, która kilka dni wcześniej pokonała Widzew Łódź 3:0.
Początek spotkania to było typowe badanie sił przeciwnika, działo się bardzo niewiele, ale tę stagnację przerwała dość szybko strzelona przez piłkarzy Mariusza Rumaka bramka. Po kwadransie gry wreszcie przełamał się snajper Lecha, Łukasz Teodorczyk, dla którego było to pierwszy ligowy gol w sezonie. Były gracz Polonii Warszawa wykorzystał błąd gliwickiej defensywy, która zaspała z kryciem, i po świetnym dośrodkowaniu Lovrencsicsa skierował piłkę do siatki znakomitym uderzeniem z powietrza. W kolejnych minutach mecz stał na całkiem dobrym poziomie, jednak trochę brakowało klarownych sytuacji do zdobycia gola z obu stron. Najlepszą z nich miał Daylon Claasen, który dostał znakomite podanie na wolne pole od Hamalainena, jednak okazał się nieco wolniejszy od Dariusza Treli. Brak bramkarza Piasta w jego świątyni próbował jeszcze wykorzystać Lovrencsics, jednak Węgier z 40 metrów nie trafił do pustej bramki. Mimo to, Lech prowadził do przerwy z Piastem Gliwice 1:0.
Po wznowieniu gry bardzo odważnie zaatakowali piłkarze "Kolejorza", którzy wyszli na drugą połowę z nastawieniem szybkiego zdobycia drugiej bramki. To podopiecznym Mariusza Rumaka się udało. Zaczęli oni od pierwszej minuty stwarzać sytuacje pod bramką przeciwnika. Pierwsze dwie zmarnował Łukasz Teodorczyk, ale na swoje szczęście udało mu się to za trzecim razem. W 53. minucie gry, po dobrym dośrodkowaniu z lewej strony Luisa Henriqueza, na bramkę Dariusza Treli uderzał zarówno Teodorczyk, jak i Hamalainen. Dwukrotnie dobrze interweniował bramkarz Piasta, ale przy trzecim strzale popularnego ‘Teo’ był już bezradny. W Gliwicach zrobiło się 0:2, a Lech wreszcie grał tak, jak tego oczekiwano.
Goście nie ustawali w atakach i grali na bardzo dużym luzie. Nic w tym dziwnego, skoro piłkarze Lecha mieli w Gliwicach pewne prowadzenie. Cała druga połowa przebiegała właśnie pod dyktando Lechitów, którzy nawet na chwilę nie pozwolili rywalom nawet pomyśleć o korzystnym wyniku. Poznaniacy mogli powiększyć swoją przewagę – groźne strzały Lovrencsicsa i Hamalainena obronił Dariusz Trela, a niecelnie w dobrej sytuacji uderzył Claasen. Na 10 minut przed końcem trener Mariusz Rumak pozwolił na debiut kolejnemu zawodnikowi. Tym szczęśliwcem okazał się Michał Jakóbowski, który zmienił wspomnianego reprezentanta RPA, Daylona Claasena.
Gospodarze do końca spotkania nie byli w stanie stworzyć jakiegokolwiek zagrożenia pod bramką Gostomskiego. Dość powiedzieć, że jedyny celny strzał Piast oddał dopiero w 89. minucie, nie przyniósł on jednak zagrożenia. Ostatecznie gliwiczanie absolutnie zasłużenie przegrali z Lechem Poznań 0:2, tracąc przez to swoją ósmą lokatę na korzyść swojego poniedziałkowego rywala. Przed zawodnikami Kolejorza wreszcie zrodziła się perspektywa powrotu do dobrej formy i zwycięskiej ścieżki z poprzedniego sezonu. Czy tak rzeczywiście będzie, to się okaże w niedzielę, kiedy na Bułgarską przyjedzie łódzki Widzew.