Przed meczem Metalist - Ruch. Niebiescy o krok od piłkarskiego raju
Piłkarze Ruchu po wylosowaniu Metalista Charków byli pełni obaw. Niebiescy ze względów bezpieczeństwa nie chcieli grać najważniejszego w swojej ostatniej historii meczu na Ukrainie. UEFA była jednak nieubłagana i jako miejsce rywalizacji o awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej wskazała Kijów. Na Stadionie Olimpijskim, który był areną finału Euro 2012, chorzowianie mogą trafić do piłkarskiego raju i podwoić swój klubowy budżet.
Przed meczem Ruch Chorzów - Metalist Charków 0:0 [ZDJĘCIA ze STADIONU + WIDEO]
W dniu wylotu Niebieskich na Ukrainę poinformowano, że z przylotu do Kijowa zrezygnowała reprezentacja Paragwaju, która 3 września na tym samym obiekcie miała być ostatnim sparingpartnerem kadry Ukrainy przed rozpoczęciem eliminacji Euro 2016. Zawodnicy z Ameryki Południowej uzasadniali to względami bezpieczeństwa.
Tymczasem okazało się, że położona nad Dnieprem trzymilionowa metropolia jest przyjaznym miastem, w którym żyje się normalnie. Potwierdził to zresztą trener Ruchu Jan Kocian, który wcześniej zarzekał się, że na pewno nie wybrałby się na urlop do Kijowa. – Czujemy się tutaj bezpiecznie – powiedział Słowak pytany o to na przedmeczowej konferencji prasowej, ale na wszelki wypadek i tak Niebieskim w podróżowaniu po mieście towarzyszy policyjna eskorta.
Przylatujących do ukraińskiej stolicy gości już na pierwszym skrzyżowaniu po wyjeździe z lotniska zaskakują młodzi ludzie zbierający wśród kierowców pieniądze. Na kartonowych pudełkach widnieją napisy „Na farbę” i faktycznie celem zbiórki jest zakup żółtej i niebieskiej farby. Kilkadziesiąt metrów dalej ekipa z pędzlami pracowicie maluje barierki oddzielające ulicę od chodnika.
- To nowa inicjatywa prezydenta Poroszenki ogłoszona przed niedzielnym Dniem Niepodległości. Malujemy w narodowych barwach nie tylko uliczne barierki, ale też płoty i mosty. Wszystko po to, by zamanifestować naszą ukraińskość – powiedziała nam sympatyczna mieszkanka Kijowa zbierająca pieniądze do sporej wielkości pudełka.
Manifestowanie ukraińskości odbywa się jeszcze na inne sposoby. W samochodach i prywatnych mieszkaniach widać wywieszone niebiesko-żółte chorągiewki. Na ulicach Kijowa zapanowała także tego lata nowa moda. Panowie podkreślając swą narodową przynależność ubierają białe koszule haftowane w ludowe ornamenty, a panie zakładają na głowę kwiatowe wianki. Kilka takich osób zobaczyliśmy na ulicach miasta, w gdy 1 września rozpocznie się tutaj rok szkolny wszystkie dzieci mają przyjść do klas w takich właśnie ludowych strojach.
Czy więc w Kijowie czuć wojnę? Działania zbrojne toczą się wprawdzie kilkaset kilometrów na południowy wschód od ukraińskiej stolicy, ale pytana o to mieszkająca tu Polka odpowiada, że tak. – Mężczyźni dostają powołania do wojska stawiając się w komendach uzupełnień. Armia rekwiruje też służbowe samochody, które mogą być przez nią wykorzystane do obrony Ukrainy. Dzięki temu trochę zmniejszyły się korki na ulicach Kijowa – powiedziała 25-letnia Olga.
Korki i tak są jednak ogromne. Przejazd paru kilometrów ze stadionu do hotelu zajął nam blisko godzinę. Życie toczy się normalnie, a na ulicach mnóstwo jest pięknych dziewczyn i pięknych samochodów. Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na futbol? Okazuje się, że Kijów stał się ostatnio prawdziwą stolicą miejscowej piłki. Wprawdzie Szachtar Donieck swoje mecze ligowe rozgrywa we Lwowie, ale Stadion Olimpijski jest miejscem boju o Ligę Europejską nie tylko Metalista, ale także Dnipro Dnipropietrowsk i Zorii Ługańsk, które swoje mecze IV rundy kwalifikacji rozegrały na nim przed tygodniem. Spotkania nie cieszyły się wielkim zainteresowaniem kibiców, bo jak wyjaśnił nam kierowca Witia, który wiózł nas z lotniska do miasta, w Kijowie kibicuje się Dynamu. Metalist zamierza dowieźć nad Dniepr autobusami kilka tysięcy swoich fanów, ale i tak trudno spodziewać się, by na trybunach 70-tysięcznego stadionu zasiadło w czwartek więcej niż 10 tys. widzów.