menu

Przed meczem Lechia - Widzew: Kto zastąpi Stępińskiego? [ANALIZA]

20 maja 2013, 01:28 | Daniel Kawczyński

W sytuacji, gdy na cztery mecze przed końcem Widzew ma tylko pięć punktów przewagi nad strefą spadkową i chroniczny problem braku napastnika z prawdziwego zdarzenia, odejście i odsunięcie od zespołu obiecującego Mariusza Stępińskiego, może narobić sporo biedy. - Szansę dostanie kto inny i tylko od niego samego będzie zależało, czy ją wykorzysta - mówi przed meczem z Lechią Gdańsk, trener Radosław Mroczkowski.

Odkąd z Aleją Piłsudskiego pożegnali się Marcin Robak i Darvydas Sernas, czyli od 2011 roku, Widzew ma nie lada kłopot z zestawieniem linii ataku. Żadne eksperymenty, przymiarki czy przesunięcia nie przynosiły efektów, aż na scenę nie wkroczył Mariusz Stępiński. Debiutował jako 16-latek, rok później zaliczał już regularne epizody uwieńczone istotnymi trafieniami, dzięki czemu, i także za sprawą słabej konkurencji, stał się wiosną etatowym snajperem. Z racji wieku miewał huśtawki formy, dobre mecze przeplatał słabszymi, ale potencjału i talentu po prostu nie dało się zakwestionować. Poza tym, pięć zdobytych bramek to, zarówno jak na 17-latka jak i Widzew, wynik przyzwoity.

Niestety dla łodzian 12 maja "Stemplowi" stuknęła osiemnastka. Nie celebrował na pewno z włodarzami Widzewa, którym powiedział wprost, że nie zostanie na Piłsudskiego i wyniesie się zagranicę. Profesjonalnego kontraktu nie podpisał, dzień później odsunięto go od pierwszej drużyny, i w ten oto sposób Widzew, na kilka spotkań przed końcem ligi, został bez napastnika. Utrzymania wcale pewne nie jest, pięć punktów to nie jest bezpieczna różnica. Wygrywać więc trzeba, tylko pytanie, kto będzie strzelał. Jaką alternatywę znajdzie Mroczkowski za Stępińskiego?

Nominalnych napastników w Widzewie z pewnością nie brakuje. Jest Princewill Okachi, ale przesunięty do tyłu przez Mroczkowskiego, tak bardzo zaprzyjaźnił się z tyłami pomocy, że dziś w tej robocie uchodzi za jednego z najlepszych w Ekstraklasie. Styczność z napadem ma Bartłomiej Pawłowski, jednak każdy zorientowany w widzewskich realiach zauważy, że najwięcej pożytku przynosi na lewym skrzydle. A we współpracy ze Stępińskim, to już w ogóle mógł pozamiatać...

Według zamysłu Mroczkowskiego, dublerem Stępińskiego miał być Michał Jonczyk. Niestety pech sprawił, że podczas starcia z Piastem Gliwice złapał uraz i w tym sezonie już nie zagra. Rozwiązania są więc dwa. Mehdi Ben Dhifallah lub Mariusz Rybicki.

Tunezyjczyk to z natury chimeryk. Niemniej dostał porządnie w kość i chyba zrozumiał wiele spraw. Jest pokorniejszy, pewnie też dlatego, że jego dni na Piłsudskiego wydawały się policzone. Robi wszystko, by odmienić sytuację i niewykluczone, że się uda. Z "Jagą" wszedł w miejsce Stępińskiego, dużo biegał, walczył, omal nie pokusił się o bramkę. To właśnie on powinien z Lechią zagrać od początku.

Wartą uwagi, lecz mocno niepewną alternatywą pozostaje Rybicki. Do niedawna uchodził za wielki talent wśród widzewskiej młodzieży, póki wraz z rundą wiosenną, nie zatrzymał się w rozwoju. O blokadzie świadczy nie tylko fakt, że w Ekstraklasie zalicza epizody, ale również zerowy dorobek bramkowy w rozgrywkach Młodej Ekstraklasie. Tam przecież powinien trafiać na zawołanie.

Doświadczenie czy młodość?

"Szpica" to nie jedyna paląca sprawa na Piłsudskiego. Po gorszym występie w Poznaniu, ławka może czekać Michała Płotkę, co stwarza pole do popisu powracającemu po kontuzji Denisowi Kramarowi. Jest jeszcze Jakub Bartkowski, aczkolwiek Słoweniec wnosi więcej do gry ofensywnej.

Pod znakiem zapytania stoi też nazwisko partnera Princewilla Okachiego na tyłach defensywy. Krystian Nowak raz gra świetnie jak z Jagiellonią, raz bardzo źle jak z Lechem. Dużo zależeć może od klasy przeciwnika. Lechia to w końcu nie Lech, więc istnieje nadzieja, że tym razem pokaże się z jak najlepszej strony, i to nie tylko w destrukcji, lecz i w ofensywie. Rzecz jasna nie można przekreślać Radosława Bartoszewicza. Wszak miał dostateczne dużo czasu na uświadomienie sobie, że nie powinien łapać kartek i faulować w decydujących momentach, blisko pola karnego.

Sebastian Dudek czy Bartłomiej Kasprzak. Doświadczenie czy młodość? Ostatnia rozgrywka toczy się zdecydowanie ze wskazaniem na młodego Kasprzaka, który bije na głowę bardziej ogranego kolegę. Nie popełnia błędów, ma lepszy ogląd sytuacji z przodu i świetnie to wykorzystuje. Unika strat, umie się zastawić, czaruje. I przede wszystkim - ma wielką ochotę do gry. Rywalizacja z rutyniarzem tylko go napędza.

Jak Widzew zagra z Lechią?

Mielcarz - Broź, Phibel, Abbes, Kramar - Okachi, Bartoszewicz - Kaczmarek, Kasprzak, Pawłowski - Ben Dhifallah

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida


Polecamy