Przed meczem Jagiellonia - Wisła Kraków. Tomasz Frankowski: Najłatwiej przewidzieć pogodę
W niedzielę najłatwiej jest przewidzieć pogodę, bo podobno ma być ładna. Gorzej z wytypowaniem formy Jagiellonii i Wisły Kraków – mówi Tomasz Frankowski.
fot. Krzysztof Kapica
Legenda białostockiego klubu, która wielkie sukcesy w bogatej karierze święciła w ekipie Białej Gwiazdy, więcej szans przyznaje jednak Żółto-Czerwonym.
– Nie chodzi nawet o to, że Jagiellonia gra u siebie. Białostoczanie bardziej potrzebują zwycięstwa, a Wiśle raczej już niewiele ono da – uważa czterokrotny król strzelców naszej ekstraklasy.
Wychowanka Jagi dziwi nieprzewidywalność nie tylko wiślaków i zespołu Ireneusza Mamrota, ale praktycznie wszystkich drużyn z grupy mistrzowskiej.
– Legia Warszawa i Lech Poznań też grają nierówno, co mnie zdumiewa, bo przecież liga trwa już od dwóch miesięcy. Dwie, trzy kolejki po przerwie zimowej mogą obfitować w wahania formy, ale teraz główni kandydaci do tytułu powinni już prezentować stabilną dyspozycję – zauważa popularny „Franek”.
Ten brak stabilizacji powoduje, że trudno jest typować nie tylko faworytów poszczególnych spotkań, ale i kandydata do mistrzowskiego tytułu.
– Przed rundą finałową mówiłem, że serca wskazuje na Jagiellonię, terminarz na Lecha, a potencjał – na Legię. W każdym razie po mistrzostwo sięgnie ten zespół, który zaprezentuje w decydujących spotkaniach powtarzalność – przekonuje nasz rozmówca.
Na razie tę cechę posiada rzadko wymieniana w gronie faworytów do złotych medali Wisła Płock. Nafciarze, którzy są w tabeli tuż za podium, nie przegrali od siedmiu spotkań, a o ich sile przekonała się między innymi Jaga, która na koniec rundy zasadniczej wyraźnie przegrała u siebie z drużyną Jerzego Brzęczka 1:3.
– Zespół z Płocka rozgrywa bardzo dobry sezon, ale szczerze przyznam, że nie widzę w nim potencjału na mistrza Polski. Co nie znaczy, że Płock nie pomiesza jeszcze szyków głównym kandydatom do zdobycia tytułu, którymi w mojej ocenie są tylko Lech, Jagiellonia i Legia – zaznacza Frankowski.
Na razie białostoczanie muszą się skupić na niedzielnym meczu z Wisłą, ale krakowską.
– Po porażce z Legią Wisła ma jeszcze jakieś tam matematyczne szanse na podium, ale strata dwunastu punktów w pięciu kolejkach jest w zasadzie nie do odrobienia. Nawet zwycięstwo Białymstoku niewiele zmieni – uważa Frankowski. – Za to Jagiellonia ma się o co bić. Wierzę, że w drugiej połowie meczu z Koroną Kielce nasza drużyna wróciła na właściwe tory i mam nadzieję, że tak już zostanie – kończy.
[xlink]3b48e825-77da-da87-8f19-7d38c8ca25b9,9910b5fe-d108-23df-8640-6366f8f1edbb[/xlink]