Przed derbami Trójmiasta Lechia Gdańsk w lepszych nastrojach niż Arka Gdynia
W lany poniedziałek o godzinie 18 derby Trójmiasta Lechia Gdańsk - Arka Gdynia. To pierwszy taki mecz na Stadionie Energa Gdańsk.
Liczba uprawnionych do obejrzenia derbów Trójmiasta wczoraj przekroczyła 20 tysięcy. To na pewno cieszy trenerów i piłkarzy biało-zielonych. Piotr Nowak, trener Lechii, zadowolony jest także z sytuacji kadrowej przed poniedziałkowym meczem, choć występ Lukasa Haraslina nie jest przesądzony. Wraca za to Sławomir Peszko, który zakończył pauzę za czerwoną kartkę.
- Cieszę się, że Sławek wraca i będzie konkurencja na skrzydłach - mówi Nowak. - To będzie z korzyścią dla wszystkich. Sławek znalazł godnego konkurenta w postaci Lukasa Haraslina, chociaż ten doznał urazu mięśniowego w Gliwicach i na razie nie trenuje. Nie zgadzam się do końca z tym, że Flavio Paixao gra słabo. Jestem z niego zadowolony i dobrze wykonuje pracę dla zespołu. Mógł strzelić jedną-dwie bramki, to byłoby mu łatwiej.
Meczu w Gliwicach nie skończył też Jakub Wawrzyniak, który z urazem opuścił boisko.
- Kuba jeszcze w środę odpoczywał, ale wczoraj trenował już w pełnym wymiarze i mam nadzieję, że będzie gotowy na derby - powiedział trener biało-zielonych.
Lechia nie zamierza zmieniać swojego stylu na mecz derbowy. Drużyna jest gotowa na twardą walkę. Trener Nowak stara się uczulić piłkarzy, aby nie dali się sprowokować, tak jak w Poznaniu albo przez słowa Krzysztofa Sobieraja, który po derbach w Gdyni nazwał braci Marco i Flavio Paixao „siostrami”.
- Już w jesiennych derbach były momenty mocne i agresywne. Musimy zachować chłodne głowy i to ma być naszą mądrością. Przede wszystkim musimy grać w piłkę i nie zmienia się nasze motto, że najpierw musimy być skuteczni, potem efektywni, a na końcu efektowni. Oba zespoły potrafią grać w piłkę i myślę, że to pokażą w poniedziałek na boisku. Niektórzy uważają, że chamskie zagrywki na boisku są częścią gry, ale ja nie zgadzam się z tym, że cwaniactwo jest dobre. Każdy coś takiego potrafi, ale w mojej drużynie nie ma zgody na takie zachowania - przekonuje Nowak.
Co słychać w obozie Arki Gdynia? Dowiesz się na następnej stronie!
- Nie chcę nawet słyszeć o porażce w derbowym meczu z Lechią - mówi twardo przed poniedziałkowym starciem w Gdańsku trener Arki Leszek Ojrzyński.
Choć żółto-niebiescy borykają się z wielkimi problemami kadrowymi, związanymi z nadmiarem kartek i kontuzjami. W drugi dzień świąt na pewno nie zagrają Mateusz Szwoch i Marcus da Silva, a być może także Rafał Siemaszko, Antoni Łukasiewicz i Przemysław Trytko. - Na każdą pozycję mam wartościowych dublerów - twierdzi Leszek Ojrzyński, nowy szkoleniowiec gdynian. - W niektórych przypadkach aż jest mi żal, że jednego z zawodników będę musiał posadzić na ławce rezerwowych. Ci, którzy wyjdą w podstawowym składzie, muszą dać z siebie maksa.
W poprzednich meczach kibice, a także piłkarscy eksperci, zarzucali niektórym graczom brak walki. Były trener i zawodnik Arki Czesław Boguszewicz stwierdził, że kiedy pomocnik przegrywa pojedynek w środku pola i zostawia obrońcę bez pomocy, to efektem tego są tracone bramki i wysokie porażki. Już wiadomo, że za kadencji Leszka Ojrzyńskiego takie zachowania na boisku tolerowane nie będą. - Wyznaję zasadę, że nie masz sił dopiero wtedy, gdy przyjeżdża po ciebie karetka pogotowia - mówi Leszek Ojrzyński. - Zawodnik musi walczyć do ostatniego tchu, aż mu się zrobi ciemno przed oczami. Dopiero wtedy może powiedzieć, że nie może dłużej biegać. Lubię graczy, którzy dają z siebie wszystko. Jeśli wszyscy tak się zachowują, drużyna jest silna. Jeśli chodzi o Arkę, jesteśmy już na ostatniej prostej. Punkty z Lechią mogą okazać się najważniejsze.