Primera Division/Premier League. Barcelona celuje w mistrzostwo i nowy rekord, Liverpool musi liczyć na potknięcie Manchesteru City [WIDEO]
PRIMERA DIVISION. PREMIER LEAGUE. Już w sobotę FC Barcelona może świętować 26. w historii mistrzostwo Hiszpanii. W Anglii tytuł oddalił się od Liverpoolu i zespół Jürgena Kloppa musi liczyć na stratę punktów przez Manchester City.
fot. AP/Associated Press/East News
Katalończycy mogli zapewnić sobie mistrzostwo już w ostatnią środę, ale Atletico Madryt nie straciło punktów w meczu z Valencią (wygrało 3:2) i zachowało matematyczne szanse na prymat w lidze. To jednak raczej mało prawdopodobny scenariusz, by Lionel Messi i spółka przegrali wszystkie cztery pozostałe do końca sezonu spotkania.
BARCELONA - LEVANTE. PREZES RFEF JEDNAK BĘDZIE NA CAPM NOU
Znacznie bardziej realny jest ten, w którym Barcelona będzie świętować mistrzostwo już w sobotę. Stanie się tak, jeśli pokona na Camp Nou Levante (początek o 20.45) lub jeśli Atletico przegra (również u siebie) z Realem Valladolid w meczu rozgrywanym kilka godzin wcześniej. Remis Rojiblancos oznaczałby, że ekipie Ernesto Valverde również wystarczyłby jeden punkt do rozstrzygnięcia rywalizacji.
W taki scenariusz wierzą nie tylko kibice Barcy, bo na mecz z Levante wybiera się prezes Hiszpańskiej Królewskiej Federacji Piłkarskiej (RFEF) Luis Rubiales, by w razie zwycięstwa wręczyć gospodarzom puchar za mistrzostwo. Początkowo miał tego nie robić, w mediach tłumaczył absencję „szacunkiem dla rywali”. Później zmienił jednak zdanie, o czym poinformowały w czwartek dzienniki „Sport” i „AS”.
BARCELONA - LEVANTE. REKORDOWA PRZEWAGA NAD REALEM MADRYT
Ewentualny (i bardzo prawdopodobne) tytuł będzie już 26. w historii klubu. Do 33. Realu Madryt jeszcze trochę brakuje, ale Barca może ustanowić przy okazji inny rekord. Po ostatnim zwycięstwie nad Deportivo Alaves i potknięciu Królewskich z Getafe, jej przewaga nad rywalem ze stolicy wzrosła do 15 pkt. Jeśli jeszcze wzrośnie, Kataloń-czycy mogą poprawić swoje osiągnięcie z sezonu 1984/1985. Wygrali wówczas ligę, mając 17 punktów przewagi nad Realem, który zakończył rozgrywki na piątym miejscu.
Ostatnim razem Barcelona miała 15 punktów przewagi nad Realem w sezonie 2012/2013. Drużyna prowadzona wówczas przez Tito Vilanovę (25 kwietnia minęła piąta rocznica jego śmierci) zdobyła mistrzostwo, gromadząc sto punktów. Królewscy zajęli drugą pozycję w tabeli, która tym razem raczej im nie grozi. Aktualnie są na trzecim miejscu, z sześcioma punktami straty do drugiego Atletico, a trener Zinedine Zidane myśli już o kolejnym sezonie.
- La Liga musi stać się naszym głównym celem - podkreśla.
PREMIER LEAGUE. KLOPP NIE TRACI NADZIEI
Jeśli Barcelona zapewni sobie mistrzostwo, będzie mogła skupić się na Lidze Mistrzów i czekającym ich półfinałowym dwumeczu z Liverpoolem (pierwszy w środę, 1 maja, na Camp Nou). U rywali nic nie jest dla odmiany rozstrzygnięte, choć po ostatnim derbowym zwycięstwie Manchesteru City nad United szanse The Reds na mistrzostwo Anglii zmalały. Na trzy kolejki przed końcem City mają punkt przewagi nad ekipą Jürgena Kloppa, która nie tylko musi wygrać wszystko do końca (w piątek pokonał 5:0 Huddersfield, później zagra z Newcastle i Wolverhampton), ale również liczyć na potknięcie rywali. Pytanie tylko, czy jest na co liczyć, skoro zespół Pepa Guardioli zmierzy się z 15. w tabeli Burnley, 10. Leicester City i 17. Brighton.
Niemiecki szkoleniowiec Liverpoolu nie traci jednak nadziei.
- Będziemy mogli mówić o końcu w momencie, gdy wszy-stko będzie rozstrzygnięte. Nadal jest jeszcze szansa, więc dla nas to nie koniec. Podobnie myślą moi piłkarze - przyznał ostatnio. - Całą sytuację można porównać do przeznaczenia. Jeśli los będzie chciał naszego mistrzostwa, to zostaniemy mistrzami. W innym wypadku nie zdobędziemy tytułu. Nie chodzi tutaj o zawodników - filozoficznie dodał Klopp.
DOBRZE, ŻE SĄ NA ŚWIECIE TACY LUDZIE, JAK MO SALAH
Niemiec odniósł się również do ostatniej wizyty Mohameda Salaha w Nowym Jorku, dokąd Egipcjanin wybrał się na galę tygodnika „Time”, który umieścił go w gronie stu najbardziej wpływowych ludzi świata. Bynajmniej nie za to, że świetnie gra w piłkę, tylko za walkę o prawa kobiet w islamie.
Taka wyprawa w kluczowym momencie sezonu wywołała wiele dyskusji. Klopp nie widzi w niej jednak niczego złego. - W dzisiejszych czasach podróżowanie nie jest problemem. Może byłoby inaczej, gdyby ze-psuł mu się samochód i musiał wracać na piechotę. W sumie opuścił tylko jeden trening. Wszystko jest w porządku - zapewniał. - Jestem dumny z Mo. My, ludzie piłki, często pojawiamy się w telewizji i na okładkach gazet, ale rzadko mówimy coś mądrego. Z Mo jest inaczej, jest bardzo inteligentny i ma duży wpływ na ludzi. Dobrze, że są na świecie tacy ludzie, jak on - dodał.
Barcelona o krok od mistrzostwa. "Nie będziemy patrzeć na Atletico Madryt, cieszymy się z tego, jaka jest sytuacja w tabeli"