Prezes GKS-u Katowice o awansie: Wiarę ma się do końca
Fatalny wiosenny start GKS-u Katowice, którego ukoronowaniem był koszmarny sobotni mecz z Miedzią Legnica (0:3) wyczerpał cierpliwość prezesa Wojciecha Cygana.
Piłkarze Ruchu dostali zaległe pieniądze, ale nie pomogło im to przełamać złej passy
- Odbyliśmy rozmowy dyscyplinujące - przyznaje szef klubu z Bukowej. -Zapewniam, że nie były przyjemne dla żadnej ze stron.
Katowiczanie w czterech meczach przegrali trzykrotnie i raz zremisowali - z GKS Bełchatów. W Legnicy zaprezentowali się fatalnie i ich strata do miejsca premiowanego awansem wzrosła do siedmiu punktów.
Najsurowsza kara dotknęła Janusza Gancarczyka. Pomocnik został przesunięty do rezerw, poniesie też koszty finansowe. - W tym przypadku chodzi o kwestie pozasportowe. Na boisku prezentował się na tle zespołu całkiem nieźle - oświadczył prezes Cygan.
Gancarczyk schodząc na zmianę w Legnicy nie ukrywał swojej irytacji. Wzburzony kopnął w mikrofon Orange Sport, rzucił też mocne słowa w kierunku trenera Kazimierza Moskala.
Kary w zawieszeniu dostało też czterech innych piłkarzy. Z naszych informacji wynika, że to Przemysław Pitry, Adrian Napierała, Grzegorz Fonfara i Tomasz Wróbel. Jeśli w kolejnych meczach nie zaprezentują odpowiedniego zaangażowania również dostaną po kieszeni. Paleta potencjalnych sankcji jest zresztą szeroka.
Cygan zaznaczył, że o swoją posadę nie musi się martwić - przynajmniej na razie - sam szkoleniowiec. Problem tkwi w piłkarzach. Czy prezes klubu wierzy jeszcze, że zespół znów zacznie się liczyć w grze o awans? - Wiarę ma się do końca - odpowiada szef GieKSy. - Przypomnę, że była już taka sytuacja, gdy traciliśmy dystans do czołówki, ale po kilku dobrych występach odrobiliśmy straty i zaczęliśmy się w lidze liczyć.
Kluczowe mogą okazać się dwa najbliższe mecze zespołu. W sobotę katowiczanie podejmą lidera, czyli Górnika Łęczna, a tydzień później wyjadą do trzeciej obecnie w tabeli Arki Gdynia.
Według nieoficjalnych oczywiście informacji wygląda na to, że stanowcze działania prezesa klubu uspokoiły nieco nastroje panujące wśród katowickich kibiców. Po meczu z Miedzią zanosiło się nawet na powtórkę z incydentów, jakie miały już niegdyś miejsce na Bukowej w czasie, gdy szkoleniowcem GKS był Edward Lorens.