menu

Prezes GKS Bełchatów: Braki finansowe musimy łatać transferami

27 lipca 2012, 08:59 | Paweł Hochstim/Dziennik Łódzki

- My zajmiemy się poszukaniem sponsora, czy sponsorów, a zawodnicy i trenerzy muszą skupić się wyłącznie na przygotowaniu do sezonu - mówi Marcin Szymczyk, prezes GKS Bełchatów.

Co Pan pomyślał, gdy w poniedziałek dostał do ręki wypowiedzenie umowy z PGE?
Po tych wszystkich problemach, jakie mieliśmy w trakcie sezonu myślałem, że limit pecha został wyczerpany. A jednak nie.

Widmo bankructwa mocno zajrzało w oczy?
Nie załamujemy rąk i nie mamy czarnych myśli. Nie zamierzamy wyprzedawać zespołu, a przeciwnie - chcemy go wzmocnić Raulem Gonzalezem Guzmanem, który z nami trenuje.

Ale za co?
Mamy trochę czasu, by uporządkować sprawy finansowe. A przede wszystkim są osoby, które chcą nam w tym pomóc. My zajmiemy się poszukaniem sponsora, czy sponsorów, a zawodnicy i trenerzy muszą skupić się wyłącznie na przygotowaniu do sezonu. Po sparingach widać, że w miarę dobrze to wygląda, a znając naszego trenera wiem, że jak liga się zacznie, to będzie jeszcze lepiej.

W jednej chwili straciliście połowę budżetu...
Tak, to jest znaczna część budżetu, ale trzeba też spojrzeć, że nasz budżet jest niewielki. Gdyby wynosił 40 milionów i stracilibyśmy połowę, to byłby to ogromny problem. Tutaj pieniądze są dużo mniejsze i myślę, że przy zaangażowaniu pewnych osób jesteśmy w stanie to uratować. Tym bardziej, że jesień jest w miarę spokojna, bo kluby dostają wtedy największe kwoty z tytułu praw telewizyjnych. Mamy więcej czasu, ale oczywiście nie znaczy to, że będziemy się ociągać. Wiem, że z dnia na dzień kilku milionów nie znajdziemy, ale chciałbym, żebyśmy załatwili to jak najszybciej.

Czyli wycofanie z rozgrywek nie grozi?
Przystąpimy do rozgrywek w składzie, który, mam nadzieję, gwarantuje nam to, że nie będziemy się wstydzić drużyny na boisku.

Zna Pan przyczyny takiej decyzji sponsora?
Taka była decyzja. Mieli do tego prawo i z tego skorzystali.

A afera korupcyjna sprzed siedmiu lat, którą niedawno ujawniono? To miało wpływ?
Po części na pewno tak. To było dawno, ale akurat teraz wyszło. Musimy za grzechy z przeszłości zapłacić.

Ma Pan w drużynie Dawida Nowaka, na którego klubu nie stać.
Nie ma co ukrywać, nie stać nas na zawodników z takimi kontraktami. W tej chwili oprócz Dawida nie ma już zawodników, którzy zarabiają takie pieniądze. Przez półtora roku wyrównaliśmy wynagrodzenia do poziomu pieniędzy, którymi dysponujemy, a właściwie dysponowaliśmy przed decyzją władz PGE. Wiadomo, że nie można tego zrobić jednego dnia, więc to musiało potrwać. Zmieniliśmy też w trakcie poprzedniego sezonu kadrę trenerską, której zarobki też są adekwatne do możliwości spółki.

Uda się sprzedać Nowaka jeszcze tego lata?
Temat jego odejścia do innego klubu jest w tej chwili mało realny.

Przez kontuzję, której niedawno doznał?
Tak, to jest główna przeszkoda. Będziemy chcieli znaleźć inne rozwiązanie tej sytuacji. Mam nadzieję, że znajdziemy takie, które zadowoli i nas, i Dawida.

Czyli rozwiązanie kontraktu i pozwolenie Nowakowi na bezpłatne odejście?
To też jest mało realne, bo zawodnik kontuzjowany będzie miał problem, by znaleźć klub. Kontrakt podpisują dwie strony, więc nie róbmy teraz Dawida winnego naszych problemów. To jest profesjonalista w każdym calu, a niestety drobne urazy uniemożliwiają mu grę na poziomie międzynarodowym, bo na polską ligę jest to megapiłkarz. Dawid musi też zrozumieć, w jakiej sytuacji znalazł się klub. A zimą być może nas opuści.

No to zostaje Panu dalsze cięcie kosztów.
Musimy załatać dziurę, bo kosztów już się nie da ciąć. A na pewno nie w drużynie. Mam nadzieję, że lokalne władze i firmy z naszego regionu nam pomogą, żeby pożar nie strawił klubu.

Nawet, gdyby PGE dalej sponsorowało klub, to GKS miałby pewnie najniższy budżet w lidze, bo przecież nie przekroczyłby on dziesięciu milionów.
Nie wiem, czy najniższy, ale na pewno jeden z niższych. Jednak na szczęście budżety nie zawsze określają pozycje w tabeli. Ale zdawaliśmy sobie z tego sprawę już dawno i przyjęliśmy z tego powodu inną niż do tej pory politykę transferową. Zaczęliśmy wyszukiwać piłkarzy, którzy nie są drodzy, ale mają umiejętności i predyspozycje do tego, by stać się bardzo dobrymi graczami. Nie ukrywajmy, takimi, na których później możemy zarobić.

Idealnym przykładem jest tu Filip Modelski, sprzedany niedawno do Jagiellonii.
Dokładnie, ale nie tylko, bo mamy kilku graczy, których z powodzeniem sprzedamy. Maciej Wilusz już mógłby dostać szansę w reprezentacji, bo rozwija się nieprawdopodobnie szybko. Z kolei już mieliśmy podchody po braci Mak, ale uznaliśmy, że to jeszcze nie jest ten moment. Taka polityka bywa może ryzykowna, ale z tego ryzyka będą profity.

Taki jest pomysł na uratowanie GKS?
Fajnie byłoby, gdybyśmy mogli sięgać również po innych graczy, ale w tej chwili mamy taką sytuację, że taka polityka transferowa jest najlepsza. Po prostu pewne braki finansowe musimy łatać transferami. Pewnie na siłę mógłbym jeszcze teraz kogoś sprzedać, ale myślę, że ci, na których możnaby już teraz zarobić, nie osiągnęli jeszcze maksymalnej wartości. Nigdy nikomu nie zablokowałem transferu.

A to kilkumilionowe zadłużenie mocno ciąży na GKS?
Zadłużenie z sezonu, który się kończył, jest u nas notoryczne i dotyczyło zawsze premii meczowych, czy wyjściówek, ale to zadłużenie zawsze było spłacane w kolejnym sezonie. Teraz pierwszy raz zalegamy piłkarzom z pensjami, ale musimy sobie z tym poradzić, bo nie pozwolimy na to, by piłkarze mogli przez PZPN rozwiązywać kontrakty. Licencję dostaliśmy bez problemu w pierwszym terminie, nie było żadnych skarg na GKS Bełchatów. Zawsze staramy się rozmawiać z piłkarzami i oni wiedzą, że ich nie oszukujemy. Trafiają do nas piłkarze którzy chcą tu grać. Dawniej, gdy klub był bogaty bywało z tym różnie. Teraz jest inaczej.

Kiedy mija okres wypowiedzenia umowy z PGE?
23 sierpnia.

To pod jaką nazwą zgłosi Pan drużynę do ekstraklasy?
PGE GKS Bełchatów, zgodnie z jeszcze obowiązującą umową.

Dziennik Łódzki