Presja pomogła Barcelonie zwyciężyć
Przeszła już pierwsza fala komentarzy po spotkaniu rewanżowym Ligi Mistrzów pomiędzy Barceloną a Milanem. Po zwycięstwie 4:0 u siebie, Blaugrana uzyskała pewny awans, a to oznacza, że zespół z Katalonii powraca do gry o pełną pulę, czyli końcowy triumf w tych prestiżowych rozgrywkach.
Udana remontada Barcelony z Milanem! Messi odrobił straty, Villa i Alba dobili rywali
Na Camp Nou zobaczyliśmy zupełnie inny zespół, zupełnie inną grę. Wielu obserwatorów obwieściło powrót do „swojego grania, do stylu - tiki-taki”. We wtorkowej grze Barcelony mozna dostrzec coś więcej. Po przesunięciu Andreasa Iniesty do środka pola i Leo Messiego na prawe skrzydło, po dokonaniu tych dwóch kluczowych zmian, zespół z Katalonii pokazał zupełnie inne oblicze. Oblicze podrażnionej dumy wielkich piłkarzy i wielkiego, legendarnego klubu. Wiele osób wieściło wcześniej koniec drużynie Barcelony, po znamiennych porażkach z Realem Madryt i pierwszym przegranym spotkaniu z Milanem na San Siro. Kiedyś ktoś mądrze zauważył że, „prawdziwy zespół poznaje się po tym, jak reaguje w sytuacjach trudnych, niestandardowych”. Niewątpliwie pierwsza porażka w stosunku 2:0, z włoskim zespołem była sytuacją nie do pozazdroszczenia.
Presja okazała się być zbawienna. Ponieważ to zespół Barcelony musiał zabiegać o korzystny dla siebie przebieg gry. Co już w piątej minucie po fenomenalnym uderzeniu Lionela Messiego udało się osiągnąć. Właśnie w tym elemencie gry, który mocno uwidocznił się we wczorajszym spotkaniu, mam na myśli strzały z dystansu, osobiście upatruję w nim jeden z elementów przesądzających o końcowym trumfie. Uderzenia Iniesty, Messiego, czy Xaviego siały spustoszenie pod bramką strzeżoną przez sfrustrowanego wczoraj Christiana Abbiatiego.
Doskonali taktycznie Włosi nie zdołali przeciwstawić konkretnych argumentów, doskonale grającym Katalończykom. To potwierdza tezę, że geniusz łamie wszelkie zasady i założenia taktyczne, co widzieliśmy wczoraj na Camp Nou. Paradoksalnie seria porażek Barcelony, z takimi rywalami jak Milan, czy Real była potrzebna aby ten zespół stał się pełnowartościowy. Czyli pokazał swój charakter, swoje możliwości, gdy ciąży na nim presja czasu, wyniku i świadomości swoich słabszych spotkań.
Dzięki uzyskanemu awansowi Blaugrana pozostaje w gronie głównych faworytów do wygrania Champions League. Wielu twierdzi w tym momencie, że zwycięstwo Katalończyków nie będzie wielką niespodzianką. Należy im jednak przypomnieć, że zespoły takie jak: Real Madryt, Bayern Monachium (jedną nogą jest uż w ćwierćfinale), czy Juventus Turyn, również nie grają po to, aby przegrać.
Z każdym etapem rozgrywek emocje będą coraz większe, bo i stawka będzie coraz wyższa. Po środowych spotkaniach pozostanie tylko osiem najlepszych zespołów. Istotna będzie umiejętność radzenia sobie z presją. Katalończycy pokazali, że na pewno ją posiadają i każdy zespół, który spotka się z nimi w ćwierćfinale, nie będzie z tego powodu zbyt szczęśliwy.