Premier League: Wielkie hity w pogoni za Manchesterem City
Derby Arsenal - Chelsea: ostatnio wygrywają je Niebiescy, a Czerwoni zgarniają czerwone kartki. Krytyka Manchesteru United i Paula Pogby się nasila, ale Jose Mourinho nie słucha „Einsteinów”.
fot. Alastair Grant
Po ciężkich bojach w Pucharze Ligi, piłkarze w Anglii w sobotę wracają na ligowe boiska, a kibiców czekają dwa wielkie widowiska. O 13.30 na Old Trafford przyjedzie mistrz kraju Leicester City, by zmierzyć się z Manchesterem United. Będzie to pojedynek dwóch mocno podrażnionych w tym sezonie drużyn, które nie mogą pozwolić sobie na kolejne potknięcia, bo czołówka zdaje się odjeżdżać coraz szybciej. Z kolei o 18.30 rozegrane zostaną wielkie derby Londynu między Arsenalem a Chelsea. Pewne jest, że na Emirates Stadium atmosfera będzie gorąca, bo starcia sąsiadów w ubiegłym roku mocno podnosiły ciśnienie zawodnikom i kibicom.
Jose Mourinho ma poważny problem, a zwycięstwo 3:1 z Northampton nikomu nie zamydli oczu. Wygrana w Pucharze Ligi zakończyła serię trzech kolejnych porażek (z Manchesterem City, Feyenoordem i Watfordem), ale w sobotę przed Czerwonymi Diabłami stoi dużo trudniejsze zadanie. A wydaje się, że zawodnicy wciąż nie są gotowi umierać za The Special One. Kibiców irytuje postawa Wayne'a Rooneya, swoją skuteczność zgubił gdzieś Zlatan Ibrahimović, a i tak najwięcej dostaje się Paulowi Pogbie.
Najdroższy piłkarz świata nie zabłysnął jeszcze w nowych barwach, o czym wciąż przypominają kibice, tworząc żarty i memy. - Manchester United nie kupił Messiego, żeby okiwał pięciu zawodników i cały czas trzymał się połowy rywali. Oni kupili silnego pomocnika, który potrafi rozegrać piłkę - tak krytyków uspokajał ostatnio Paul Scholes.
- A wystarczyłoby, gdyby grał na jeden, dwa kontakty i trzymał się Ibrahimovicia - dodał legendarny pomocnik, ingerując nieco w taktykę Mourinho. To już druga osoba, która w ostatnim czasie odnosi się do meczowych planów Portugalczyka.
- Kiedy mają piłkę, potrafią sprawić więcej problemów, niż inne ekipy, które grają długimi podaniami. Bournemouth to najlepszy z pięciu zespołów, z jakimi graliśmy do tej pory w lidze - powiedział w ubiegłym tygodniu trener City Pep Guardiola, co odbiera się jako uszczypliwość w stronę Mourinho. Nad szatnią United zbierają się czarne chmury. James Ducker, dziennikarz „Telegraph” sugeruje nawet, że Special One zbyt mocno krytykuje swoich zawodników, i w ten sposób tylko ich tłamsi.
- Świat jest pełen Einsteinów. Wiem, że próbują wykasować mój szesnastoletni dorobek, starają się wykasować niesamowitą historię Manchesteru United i wolą koncentrować się na złym tygodniu i trzech złych wynikach - odpowiada Mou.
Ciężkie chwile przeżywa też ostatnio Leicester, które zajmuje 11. miejsce w lidze. Lisy, po porażce z Hull na początku sezonu, wydają się być jednak coraz mocniejsze, a debiutanckie dwa gole Islama Slimaniego z Burnley, są nadzieją na lepsze dni. Zawodnicy potrzebują mocniejszego impulsu, którym byłaby wygrana z United. Problem w tym, że Diabły są w tej samej sytuacji.
Na jeszcze większe emocje niż na Old Trafford kibice mogą liczyć w Londynie. Zazwyczaj to pojedynki z Tottenhamem mocniej ekscytowały fanów Arsenalu, jednak teraz to Chelsea jest na cenzurowanym, a wrogiem publicznym w północnej części miasta jest Diego Costa.
Reprezentant Hiszpanii w ubiegłym sezonie grał w obu meczach przeciwko Kanonierom, strzelił jedną bramkę i przyczynił się do dwóch czerwonych kartek dla piłkarzy The Gunners. W pierwszym spotkaniu Costa sprowokował Gabriela Paulistę i obrońca musiał opuścić boisko (w 90. min. wyrzucony z boiska został też Santi Cazorla). Ta sytuacja odbiła się szerokim echem, bo wcześniej to Costa powinien wylecieć z boiska, ale sędzia nie zauważył jego chamskiego zagrania. W drugim meczu napastnik został ostro potraktowany przez Pera Mertesackera i Niemiec słusznie został wykluczony z gry.
Diego Costa w północnym Londynie to synonim brutala, ale w sobotę na Emirates pojawi się w innej roli. Zawodnik Chelsea jest najlepszym strzelcem w lidze (5 goli), a pod okiem Antonio Conte wydaje się być spokojniejszy i bardziej zainteresowany grą. Bardzo dobrze układa się jego współpraca z Edenem Hazardem i Chelsea od początku sezonu była w ścisłym gronie faworytów do tytułu. The Blues złapali jednak zadyszkę, a Liverpool w ostatniej kolejce obnażył ich wszystkie mankamenty.
Inaczej było z Arsenalem, który słabo zaczął, ale powoli się rozkręca. A w pełni formy wciąż nie są Mesut Oezil i Alexis Sanchez, a serca kibiców ostatnio podbija nowy nabytek Kanonierów Granit Xhaka, który w dwóch meczach strzelił dwie niesamowite bramki z dystansu. The Gunners muszą się skupić, bo nie wygrali z Chelsea od dziewięciu spotkań. To zapowiada fantastyczne derbowe widowisko, oby tylko czysto sportowe.
Piłkarska sobota w Anglii to gwarancja ogromnych emocji. Tu nikt nie może stracić punktów, bo Manchester City szybko ucieknie z tytułem.