Premier League rusza w cieniu bijatyk
Zaplanowany na sobotę mecz inaguracyjnyej kolejki ligi angielskiej Tottenham - Everton został przełożny z powodu trwających od kilunastu dni zamieszek w stolicy Anglii. Pozostałe mecze Premier League w ten weekend powinny odbyć się bez przeszkód.
Villas-Boas pójdzie śladem Mourinho?
Gdy Alex Ferguson zaczynał w 1986 roku pracę w Manchesterze United, André Villas-Boas zaczynał... podstawówkę (miał niespełna 9 lat). W rozpoczynającym się w ten weekend nowym sezonie angielskiej Premier League prowadzona przez młodego Portugalczyka Chelsea Londyn będzie najgroźniejszym rywalem Czerwonych Diabłów. Wszyscy zastanawiają się, czy "Klon Mourinho", jak nazywają Villasa-Boasa, pójdzie w ślady pierwowzoru.
Gdy Jose Mourinho prowadził Chelsea (lata 2004–2007), londyńczycy toczyli z United zacięte boje o mistrzostwo Anglii. Do tego zazwyczaj je wygrywali (dwa kolejne tytuły). Villas-Boas dobrze pamięta tamte czasy. Był wówczas asystentem "The Special One". Wszyscy w zachodnim Londynie liczą, że teraz to on dobierze się do skóry sir Aleksowi. Nie będzie to łatwe. Marzenia o podboju Europy po raz kolejny wybiła co prawda Manchesterowi Barcelona (dwa przegrane finały Ligi Mistrzów w ciągu ostatnich trzech lat). Za to na krajowym podwórku Czerwone Diabły są bezkonkurencyjne (cztery tytuły w ciągu ostatnich pięciu lat). Ich dominację przerwała na chwilę tylko... Chelsea, która w sezonie 2009/2010 sięgnęła po mistrzostwo pod kierunkiem Włocha Carlo Ancelottiego. Rok później wszystko wróciło jednak do normy.
W młodości siła
Jak będzie tym razem? Szastający zazwyczaj pieniędzmi właściciel The Blues Roman Abramowicz wyjątkowo rzadko sięgał tego lata po portfel. Pozyskano tylko z Barcelony 20-letniego defensywnego pomocnika Oriola Romeu i dwa lata młodszego napastnika Anderlechtu Romelu Lukaku. Obaj mogą być gwiazdami (o tym drugim mówi się, że będzie to nowy Didier Drogba), ale za kilka lat. Dobrym transferem na już byłoby pozyskanie Luki Modricia z Tottenhamu, ale ekipa z White Hart Lane nie chce puścić chorwackiej gwiazdy. A nawet, gdyby puściła, to i tak mizernie to wygląda w porównaniu do zakupów United, który wydał tego lata prawie 60 mln euro.
Mimo to bukmacherzy najwięcej szans na detronizację Czerwonych Diabłów dają właśnie londyńczykom. Tak mocna jest wiara w geniusz Villasa-Boasa, który zdobył w ubiegłym sezonie z FC Porto mistrzostwo Portugalii bez choćby jednej porażki na koncie i dorzucił do kolekcji triumf w Lidze Europy (jak przed laty Mourinho). A wszystko w wieku 33 lat. Trzeba też podkreślić, że choć United dużo wydał, to piłkarzy formatu Cristiano Ronaldo nie kupił (nie jest nim na pewno sprowadzony z Aston Villi Ashley Young). Ściągnięty z Atletico Madryt 20-letni bramkarz David De Gea ma zastąpić kończącego karierę Edwina van der Sara (w związku z tym klubu zaczął szukać Tomasz Kuszczak, który ma dość roli rezerwowego). Luki po kolejnym świeżo upieczonym emerycie Paulu Scholesie nie udało się jednak na razie zapełnić. Nie wypaliły plany pozyskania z Arsenalu Samira Nasriego. Wszystko wskazuje, że – owszem – trafi do Manchesteru, ale do City.
Najlepsze transfery United
Rozwiązaniem problemów mógłby być Wesley Sneijder. Jeszcze niedawno wydawało się, że to kolejny transferowy hit, istniejący tylko w głowach angielskich dziennikarzy. Dwa dni temu pomocnik Interu Mediolan potwierdził jednak, że doszło do "nieoficjalnych rozmów". Czy pojawią się oficjalne? – To nie ma znaczenia. Manchester jest jak maszyna i już dokonał latem dobrych transferów. Wszyscy mówią, że stracił na doświadczeniu, ale są tam młodzi, utalentowani gracze, którzy mogą zastąpić van der Sara, Scholesa czy Gary'ego Neville'a [kolejny emeryt – przyp. red]. Do tego lepiej niż w poprzednich rozgrywkach może grać Wayne Rooney. Jeśli United zaprezentuje to, na co go stać, wygra ligę w bardzo komfortowy sposób – uważa były kapitan Czerwonych Diabłów, Roy Keane.
W walkę o mistrzostwo Anglii może się włączyć również lokalny rywal MU. Rządzący w City arabscy szejkowie nie próżnowali tego lata. Już kupili m.in. Sergio Aguero i Gaela Clichy'ego. W kolejce czeka wspomniany już Nasri. A trener Roberto Mancini zapowiada, że to nie koniec.
– Aby móc rywalizować o mistrzostwo Anglii i laury w Lidze Mistrzów, potrzebujemy jeszcze kilku zawodników – mówi. Przyznaje mu po części rację wynik niedzielnego meczu o Tarczę Wspólnoty. The Citizens przegrali w nim 2:3 właśnie z United.
Czarnym koniem sezonu może być Liverpool odzyskujący świetność pod kierunkiem Kenny'ego Dalglisha. Raczej nie będzie nim Arsenal Wojciecha Szczęsnego (on w przeciwieństwie do Kuszczaka ma pewne miejsce w bramce). Trener Arsene Wenger zapowiada co prawda, że poradzi sobie i bez Nasriego, i bez wybierającego się do Barcelony Cesca Fabregasa, ale mało kto mu wierzy.