menu

Pożegnalne trofeum Guardioli. Barcelona zdobyła Puchar Hiszpanii (ZDJĘCIA)

25 maja 2012, 23:44 | Daniel Kawczyński

W finale Pucharu Króla, faworyzowani Katalończycy zafundowali zawodnikom Athletiku Bilbao szybki nokaut, po którym Baskowie się już nie podnieśli. Tym samym Barcelona zdobyła ostatnie trofeum w erze Josepa Guardioli.

Dla FC Barcelony był mecz szczególny. Na Vicente Calderon stanęła przed ostatnią szansą na wywalczenie pierwszego trofeum w tym roku i zredukowanie goryczy po przegranym wyścigu o mistrzostwo Hiszpanii i Champions League. Ale dla piłkarzy i kibiców bardziej liczyło się co innego. Oto po raz ostatni na ławce trenerskiej zasiadał Josep Guardiola - ojciec wszystkich sukcesów pod którego wodzą Barca wygrała 14 tytułów. Pożegnanie udało się i to z nie byle jakim impetem.

W przeciwieństwie do Marcelo Bielsy, Pep mógł narzekać na problemy kadrowe. W rozsypce pozostawała linia obrony, zwłaszcza prawa flanka na której wystąpił dzisiaj powołany z rezerw Marc Montoya. Z kolei między słupkami, miejsce Victora Valdesa zajął Jose Manuel Pinto, który wyleczył już kontuzję kostki i był gotów do gry na pełnych obrotach.

Dla Barcy nie istniało coś takiego jak spokojny początek i rozeznanie boiskowe. Od pierwszego gwizdka ruszyła do huraganowych ataków. Pierwszy strzał oddała w 25. sekundzie, a ze szczęściem minimalnie minął się Leo Messi. Zaskoczyć próbował także Pedro i wywalczył rzut rożny. Po dośrodkowaniu, Gerard Pique nie główkował zbyt czysto i piłka znalazła się pod nogami Javiego Martineza. Obrońca Basków nie popisał się - fatalnie przyjął, zanotował stratę na rzecz Pedro, który z pola karnego ulokował piłkę między słupkami.

Barcelona błyskawicznie objęła prowadzenie i ani myślała o oddawaniu pola. Miała wiele miejsca na rozgrywanie akcji i budowanie ataków, gdyż Athletic pomimo niewielkiej straty nie potrafił poderwać się do odrabiania. Był ospały, zupełnie brakowało mu chęci do gry i ducha walki. Z poza własnej połowy wychodził rzadko. Tak niewłaściwa postawa musiała się zemścić.

W 16. minucie Messi zbiegł z boku i fantastycznie przymierzył w prawy róg. Tylko fenomenalna interwencja Gorki Iraizoza uratowała Bilbao od drugiego gola. Zbyt długo się z tego nie cieszył. W 20. minucie Andres Iniesta zagrał prostopadle na skrzydło do Messiego. Argentyńczyk natychmiast ruszył z rajdem, przełożył piłkę na drugą nogę i zaskoczył rywala celnym strzałem w krótki, górny róg. Nie minęła chwila, a na tablicy wyników pojawiła się liczba "3". Wszystko zaczęło się od długiego podania po ziemi Gerarda Pique. Dostał je przed pole karnym Xavi. Katalończyk początkowo chciał indywidualnie to wykończyć, lecz ostatecznie postanowił wycofać do Pedro. Podjął dobrą decyzję. Wychowanek Barcy popisał się technicznym strzałem w dłuższy róg i podwyższył prowadzenie.

Athletic musiał stracić aż trzy gole, by zrozumieć, że gra, którą prezentują prowadzi go do niczego innego jak destrukcji. Pierwszy bramce Jose Manuela Pinto zagroził Markel Susaeta. Przymierzył mocno, ale prosto w bramkarza, czym nie stworzył żadnego zagrożenia. Jego koledzy nie dość, że grali poniżej krytyki, to nie mieli po swojej stronie arbitra. W 29. minucie Pique nieprzepisowo powstrzymywał Fernando Llorente w polu karnym. Sytuacje widzieli wszyscy poza Davidem Borbalanem i o jedenastce nie było mowy. Tuż przed przerwą prawym skrzydłem pomknął jeszcze Muniain. Chciał coś zdziałać zgraniem futbolówki zza linii końcowej, lecz Pinto nie dał się zaskoczyć.

Choć rywali poszli nieco do przodu, Barcelona ciągle sprawowała kontrolę na boiskowymi wydarzeniami. Momentami jednak za bardo odpuszczała grę w defensywie, co mogło skończyć się utratą bramki. Najgorętszy moment nastąpił w 53. minucie. Dalekie podanie z linii obrony otrzymał Ibai Gomez i natychmiast postanowił lobować wysuniętego aż na 11. metr Pinto. Ku uciesze rezerwowego bramkarza futbolówka minęła bramkę. Gomez miał prawo pluć sobie w brodę. Gdyby trafił, szanse na odrobienie wcale nie pozostawałyby w sferze marzeń.

Tak to obraz gry niewiele się zmienił. "Los Leones" stracili jakiekolwiek nadzieje, a Barca spokojnie dominowała, lecz nie nacierała już z takim animuszem. Niekiedy brakowało dokładności, innym razem skutecznie przeszkadzali obrońcy. Jednakże okazje do dobicia oponenta i tak się nadarzyły. W 71. minucie Messi rozpoczął efektowny rajd. Po drodze minął jak tyczki kilku defensorów, zbiegł na lewą stronę i huknął na bramkę z ostrego kąta. Iraizoz przez cały czas pozostawał uważny i wystawił nogę w odpowiednim momencie. W rewanżu Baskowie mogli pokusić się o gola honorowego, gdyby Jon Aurtenetxe celniej główkował po wrzutce Gaizki Toquero.

Blaugrana pokonała Athletic 3:0 i świętowała 26. w historii Puchar Króla. W trakcie celebracji na podium zabrakło Josepa Guardioli. Nie chciał w tymi miejscu wspólnie z piłkarzami cieszyć się z ostatniego trofeum swojej ery. Ze wzruszenie, z wysokości murawy obserwował jak Xavi podnosi do góry okazały puchar. Obok przyglądał się wszystkiemu Tito Vilanova, który w tym momencie wysuwa się z cienia i staje przed niebywale ciężkim zadaniem i wysoko postawioną poprzeczką.

Athletic znów pozostaje bez tytułu. Zła passa trawa, ale sezon i tak jest nadto udany. Dla zbudowanego na zawodnikach z baskijskim rodowodem klubu, znalezienie się w dwóch finałach tak prestiżowych rozgrywek jak Liga Europejska czy Puchar Króla, to wielkie osiągnięcia. W przyszłym sezonie znowu będziemy podziwiać graczy Bielsy w europejskich pucharach. Pytanie, czy nadal z człowiekiem, który wykreował ten fenomen.

Athletic Bilbao - FC Barcelona 0:3 (0:3) - czytaj zapis naszej relacji live z meczu

Bramki:
0:1 - Pedro Rodriguez 3'
0:2 - Lionel Messi 20'
0:3 - Pedro Rodriguez 25'

Athletic Bilbao: Gorka Iraizoz - Andoni Iraola, Borja Ekiza, Fernando Amorebieta, Jon Aurtenetxe - Javi Martinez, Oscar de Marcos (46' Ander Herrera), Muniain - Markel Susaeta (46' Inigo Perez), Fernando Llorente (73' Gaizka Toquero), Ibai Gomez

FC Barcelona: Jose Manuel Pinto - Martin Montoya, Gerard Pique, Javier Mascherano, Adriano, Sergio Busquets, Xavi Hernandez (81' Cesc Fabregas), Andres Iniesta - Pedro Rodriguez (87' Thiago Alcantara), Lionel Messi, Alexis Sanchez (71' Seydou Keita)

Żółte kartki: Susaeta, Iraola (Bilbao) - Xavi, Iniesta (Barcelona)

Sędzia: David Fernandez Borbalan

Stadion: Vicente Calderon, Madryt


Polecamy