menu

Powołania nie po znajomości - nowe twarze w reprezentacji Polski

28 sierpnia 2018, 17:57 | Kaja Krasnodębska

Nowy selekcjoner to nowe twarze w reprezentacji. Jerzy Brzęczek szczególnie zaskoczył krajowymi powołaniami. Wśród wybrańców Rafał Pietrzak, Damian Szymański i Adam Dźwigała. Każdy z nich, by znaleźć się w kadrze przeszedł inną drogę.

W 2015 roku Adam Dźwigała wystąpił w pięciu meczach reprezentacji Polski do lat 21
W 2015 roku Adam Dźwigała wystąpił w pięciu meczach reprezentacji Polski do lat 21
fot. Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press

- Bardzo się cieszę z tego powołania, ale jestem też bardzo zaskoczony. Wcześniej nie miałem żadnego sygnału od selekcjonera, że je otrzymam. Dowiedziałem się dosłownie na chwilę przed oficjalnym ogłoszeniem - przyznał Rafał Pietrzak.

Nie tylko dla defensora Białej Gwiazdy decyzja Jerzego Brzęczka była niespodziewana. Poza jego najbliższymi współpracownikami nikt nie wiedział, że to właśnie 26-latek z Wisły stanie się obok Macieja Rybusa głównym kandydatem do gry na lewej obronie. Wobec słabej formy Artura Jędrzejczyka selekcjoner musi szukać alternatyw.

- Cieszę się, że docenił moją pracę. Teraz mam jeszcze większą motywację do treningów i podczas kolejnych ligowych meczów - mówi Pietrzak.

Ten poprzedni, podobnie jak dzień, w którym otrzymał powołanie, zapamięta na długo. Choć w ekstraklasie debiutował ponad dziesięć lat temu, w maju 2008 roku w barwach Zagłębia Sosnowiec, sobotnie starcie z Górnikiem Zabrze było jednym z lepszych w jego wykonaniu. Nie tylko zdobył swoją pierwszą od lipca 2016 bramkę w najwyższej klasie rozgrywkowej i zanotował asystę, ale po raz kolejny dobrze zaprezentował się w defensywie. Biała Gwiazda po raz drugi w tym sezonie opuszczała boisko bez straconego gola, a sam Pietrzak szósty raz znalazł się w wyjściowej jedenastce. Podobny cel stawia sobie przed meczami reprezentacji.

- Teraz jadę tam przekonać się, jak wszystko wygląda od środka, ale nie zamierzam tylko patrzeć. Skoro zapracowałem na powołanie, teraz trzeba pójść za ciosem i zapracować na debiut - mówił zawodnik, który wiosnę 2018 r. spędził na wypożyczeniu do Zagłębia Lubin.

Pobytu tam, podobnie jak całych dwóch poprzednich sezonów, nie może zaliczyć do udanych. Do Krakowa przybył latem 2016 roku, po świetnych występach pod wodzą Jerzego Brzęczka w pierwszoligowym GKS Katowice. Na przebicie się w ekstraklasie nie pozwoliła mu najpierw kontuzja ścięgna Achillesa, a później hiszpańska wizja Kiko Ramireza oraz Joana Carrillo. Nie odnalazł się również w Miedziowych, gdzie częściej niż w ekstraklasie można było oglądać go w III-ligowych rezerwach. Na dobre postawił na niego dopiero Maciej Stolarczyk. Opłaciło się, bo Wisła gra dobrze, a jej obrońca uda się na zgrupowanie kadry.- Spełniam marzenie i wiem, że nie udałoby się to bez chłopaków z zespołu. Jestem wszystkim za to bardzo wdzięczny - mówił.

Z ciężką kontuzją ścięgna Achillesa zmagał się też inny debiutant w reprezentacji, Damian Szymański. Urazu doznał podczas swojego pierwszego sezonu w ekstraklasie i mógł się jedynie przyglądać jak jego GKS Beł-chatów żegna się najpierw z jednymi, później z drugimi rozgrywkami. Przez cały czas miał jednak wsparcie Marcina Dorny, który niedługo po jego powrocie do zdrowia oraz ekstraklasy, powołał go do reprezentacji U-21. -Dzwonił do mnie, kiedy walczyłem z kontuzją, bardzo wspierał mnie podczas tego najcięższego okresu. Nigdy mu tego nie zapomnę. Wiedziałem, że mam o co walczyć - mówił przed debiutem w młodzieżówce.

Kilka lat później wywalczył sobie szansę na debiut w seniorskim zespole. Jerzego Brzęczka zna z Wisły Płock, w której pojawił się już po tym, jak selekcjoner objął zespół. Szymański szybko znalazł się w wyjściowym składzie, a zimą, po zaledwie kilku miesiącach w klubie, jego decyzją został kapitanem. - To na pewno fajne uczucie, kiedy trener powierza taką funkcję. Ja jednak cały czas twardo stąpam po ziemi. Wiem, przez co przeszedłem, pamiętam, jak to było, gdy miałem kontuzje, gorszy okres. Teraz jestem zdrowy i staram się to jak najlepiej wykorzystać na boisku. I dla siebie i dla drużyny, bo Wisła jest w tej chwili najważniejsza. Jak zespół będzie wygrywał, to skorzysta na tym również każdy z zawodników - powiedział.

Skorzystał nie tylko on, ale również Adam Dźwigała. Podobnie jak Szymański w Płocku zjawił się ubiegłego lata, nie od razu jednak stał się zawodnikiem pierwszego składu. Pewne miejsce w jedenastce wywalczył sobie dopiero w listopadzie. Odkąd w starciu z Lechem Poznań Brzęczek wystawił go na pozycji stopera, 23-latek nie ominął ani jednej minuty. Rzadko ogląda żółte kartki, omijały go kontuzje, a statusu w zespole nie zmieniła nawet roszada trenera. Nowym szkoleniowcem płocczan jest jego ojciec Dariusz.

- Bałem się tylko reakcji szatni. Ta nie zareagowała jednak negatywnie, więc i ja jestem dobrej myśli - mówił wówczas. Koledzy z zespołu nie mieli nic przeciwko, bo wiedzieli, że grę dostał nie po znajomości, a ze względu na umiejętności. Dzięki nim znalazł się także w reprezentacji, choć i tutaj nie będzie miał łatwo zerwać z łatką „syna trenera”. Tak jak Pietrzak, Szymański, Arkadiusz Reca czy Jakub Błaszczykowski, ze względu na wcześniejszą znajomość z selekcjonerem, na pewno będzie pod szczególnym „nadzorem” kibiców. W ich przypadku presja jest największa.