Polscy kibice jadą na Puchar Narodów Afryki!
W styczniu w Maroku rozpocznie się 30. edycja Pucharu Narodów Afryki. Na turniej wybierają się również kibice z Polski, którzy chcą przeżyć niesamowitą wyprawę i wielkie piłkarskie emocje. Specjalnie dla Ekstraklasa.net o swoich planach powiedział Marcin Młudzik z Gdańska, pomysłodawca wyprawy.
W Polsce jest grupa kibiców, która chce obejrzeć najbliższy Puchar Narodów Afryki bezpośrednio na stadionach w Maroku. Marcin Młudzik to pomysłodawca i osoba, która na pewno obejrzy PNA 2015 z wysokości trybun. Prowadzi stronę na facebooku, na której gromadzone są ważne informacje na temat wyjazdu i werbowanie chętnych.
Zapytam wprost – skąd pomysł, żeby na przełomie stycznia i lutego wyruszyć do Maroka na Puchar Narodów Afryki? Zamiłowanie do afrykańskiego futbolu czy jednak chęć przeżycia wielkiej przygody?
Z pewnością oba te czynniki. Afrykańska piłka różni się zdecydowanie, od tego co oglądamy na co dzień na polskich czy europejskich boiskach. Wiele ciekawiej wydaje się być również na samych trybunach, co pokazał też w pewnym stopniu Mundial 2010 w RPA. Chęć "afrykańskiej przygody" inspirowana od czasów szkolnych m.in. przez książki Ryszarda Kapuścińskiego nie jest również bez znaczenia, a Maroko to idealny kierunek na pierwsze spotkanie z Afryką, pod względem geograficznym, kulturowym czy nawet finansowym.
Ile meczów chce Pan obejrzeć na miejscu i jakie inne atrakcje są zaplanowane na ten okres?
Plan zakłada pojawienie się w Maroku podczas ostatniej rundy spotkań fazy grupowej czyli około 23/26 stycznia (dokładny kalendarz nie jest jeszcze znany) i w zależności od możliwości "urlopowo-finansowych" pobyt co najmniej do półfinałów (ok.4-5 lutego) lub finału w Rabacie (8 lutego). W tym czasie liczba do 6 meczów będzie bardzo dobrym wynikiem. Jeżeli zdarzy się jednak dzień przerwy lub mecz będzie rozgrywany w zbyt odległym mieście, mam zaplanowane również dodatkowe wycieczki. Maroko to kraj, który swoją sławę zawdzięcza pięknu natury, więc będąc tam trzeba chociażby wybrać się na Saharę.
Indywidualna organizacja takiego wyjazdu jest zapewne trudna i wymagająca. Jak wyglądają przygotowania i co jeszcze przed Panem?
Rzeczywiście organizacja wymaga poświęcenia czasu, ale to jeden z moich ulubionych fragmentów każdej wyprawy. Nigdy nie byłem fanem wycieczek typu all inclusive. Najważniejszą kwestią jest zakup biletów lotniczych. Właściwie codziennie śledzę zmieniające się ceny połączeń i szukam promocji. Po przeczytaniu wielu relacji z wypraw do Maroka, zupełnie nie przejmuje się natomiast kwestią noclegów. Maroko to bardzo turystyczny kraj, z ogromną ilością miejsc noclegowych. Kiedy ogłoszony zostanie dokładny kalendarz Finałów Pucharu Narodów Afryki pozostanie jeszcze kwestia dokładnej trasy, ale połączenia kolejowe i autobusowe między miastami - gospodarzami PNA są świetnie rozwinięte i podobno zawstydzają te znane nam z Polski. Widać klimat nie przeszkadza tamtejszemu odpowiednikowi naszej PKP (uśmiech)
Powstała grupa na Facebooku, w której omawiane są szczegóły wyprawy. Grupa liczy kilkunastu członków, jednak ile osób jest na poważnie zainteresowanych wyjazdem?
Ważniejsze od samej grupy, są zarówno strona na Facebooku: która służy rozpowszechnianiu mojej inicjatywy i jednocześnie zdobywaniu wszelkich przydatnych informacji na temat Maroka. Mogę się tutaj pochwalić, że około 50% fanów to właśnie Marokańczycy, którzy z ogromnym entuzjazmem podchodzą do tego wyjazdu i bardzo pomagają wszelakimi radami. Miejscem równie ważnym jest forum największego polskiego portalu, zajmującego się tematyką "taniego latania" czyli www.fly4free.pl. Wątek dotyczący tego wyjazdu liczy już sobie kilka stron i wstępną chęć wyjazdu zadeklarowało już około 20 osób. Nieoceniona jest również pomoc jednej z osób, która zadeklarowała swoje uczestnictwo w tym wyjeździe. Jest to Michał Zichlarz - dziennikarz sportowy, uczestnik kilku poprzednich edycji PNA i autor świetnej książki opisującej te wyprawy "Afryka Gola". Dzięki osobie autora, zyskałem już wiele cennych podpowiedzi dotyczących organizacji wyjazdu jak i samego pobytu w kraju organizatora PNA.
W zachodniej Afryce szaleje w tej chwili wirus Eboli. Turniej odbędzie się za kilka miesięcy i wydawałoby się, w bezpiecznym Maroku, jednak jest jakaś obawa?
Rzeczywiście, wirus Ebola stał się ostatnio tematem z czołówek serwisów informacyjnych na całym świecie. I chociażby ten fakt pokazuje, że sprawa jest poważna, skoro oczy całego świata, tak rzadko spoglądającego na Afrykę i jej problemy, tym razem go dostrzegły. Nie obawiam się jednak zagrożenia w kraju gospodarza 30. edycji PNA - Maroka. To już odrobinę inny rejon Afryki pod względem zarówno klimatycznym jak i kulturowym, co ma znaczenie przy rozprzestrzenianiu się wirusa. Mam przede wszystkim ogromną nadzieję, że w ciągu najbliższego pół roku walka z wirusem okaże się zwycięska.
We wrześniu rozpoczną się eliminacje do tego turnieju. Typuje Pan jakieś sensacyjne rozstrzygnięcia?
Eliminacje do Pucharu Narodów Afryki, to iście morderczy sprint. Tylko dwa miesiące rozgrywek, więc potrzebna jest maksymalna koncentracja i pełne skupienie. Awans Lesotho do samych eliminacji był sporą sensacją. Faworyci powinni sobie raczej poradzić z awansem do finałów PNA. Osobiście będę trzymał kciuki za Rwandę.
Będzie Pan trzymał kciuki, za którąś z reprezentacji? Ogólnie Polacy zapewne wspierać będą reprezentację Mali, jeśli ta zakwalifikuje się do turnieju, ze względu na osobę Henryka Kasperczaka…
Z pewnością będę wspierał zarówno drużynę gospodarza turnieju, czyli Maroko. Widzę w niej wiele podobieństw do naszej reprezentacji, niestety jak do tej pory, z wynikami włącznie. Ale wiem już jak bardzo zwariowani są Marokańczycy na punkcie piłki, więc zapowiada się świetna zabawa i oby jak najdłużej pozostali w grze. Druga drużyna to wymienione przez Pana Mali z trenerem Henrykiem Kasperczakiem, który zresztą za pośrednictwem ostatniego wywiadu z Michałem Zichlarzem dowiedział się już o mojej inicjatywie! Mali bez problemu powinno awansować do finałów PNA, a wtedy trener Kasperczak może liczyć na kilka polskich flag na trybunach i wsparcie rodaków. Oczywiście sympatię wzbudzają zawsze te drużyny, które nie mają teoretycznie żadnych szans. Mam nadzieję, że taką drużyną, która pokaże się z dobrej strony będzie wspomniana wcześniej Rwanda.
Nigeria obroni tytuł Mistrza Afryki czy może znów poznamy sensacyjnego Mistrza, tak jak w 2012 roku, gdy Zambia wygrała w finale z Wybrzeżem Kości Słoniowej?
O pięknie tego turnieju świadczy m.in. to, jak ciężko wytypować zwycięzcę. Nigeria budowana konsekwentnie przez lata przez nigeryjskiego trenera Stephena Keshiego to z pewnością jeden z faworytów, ciekawa będzie gra WKS już bez Didiera Drogby. W tej drużynie następuję pokoleniowa zmiana piłkarzy. Mocna będzie również Ghana i kraje z Afryki północnej: Egipt, Algieria czy Tunezja. Kamerun zapewne będzie chciał zmazać plamę, jaką piłkarze "Nieposkromionych Lwów" dali podczas Mundialu w Brazylii, gdzie kompletnie się skompromitowali. Liczę również oczywiście na "polskie" Mali a także Burkina Faso z zawodnikami z przeszłością w naszej Ekstraklasie: Razackiem Traore i "Prezesem" Nakoulmą. Ale najpierw każda z wyżej wymienionych reprezentacji musi w ogóle awansować do turnieju finałowego.
Bardzo dziękuję za wywiad!
Również dziękuję i na koniec chciałbym serdecznie zaprosić wszystkich fanów piłki, a także tych, którzy chcą spędzić urlop czy wakacje w środku polskiej zimy w trochę inny sposób, do dołączenia do mojej inicjatywy.