menu

Kontrowersyjny remis Polonii Warszawa z Górnikiem Zabrze

16 października 2011, 15:08 | Radosław Pietrzak

W spotkaniu 10. kolejki T-Mobile Ekstraklasy, Polonia Warszawa zremisowała 1:1 z Górnikiem Zabrze. Spotkanie kończyło się w atmosferze skandalu, ponieważ arbiter nie zauważył sytuacji, w której Nakoulma pomógł sobie ręką przy przyjęciu piłki, by w 92. min strzelić bramkę wyrównującą dla gości.

Spotkanie Polonii Warszawa z Górnikiem Zabrze zapowiadało się bardzo interesująco. Co ciekawe, nie chodzi tu tylko o kwestie czysto sportowe. W klubie z Konwiktorskiej w tygodniu poprzedzającym mecz (nie po raz pierwszy zresztą), zawrzało za sprawą wypowiedzi oraz decyzji prezesa. Józef Wojciechowski zatrudnił w klubie Włodzimierza Lubańskiego jako wiceprezesa ds. sportowych, zabierając przez to pełną suwerenność pracy Jackowi Zielińskiemu. Oprócz tego piłkarską Polskę obiegła wypowiedź charyzmatycznego właściciela "Czarnych Koszul". Prezes powiedział, iż kolejnego trenera w Polonii nie będzie. Józef Wojciechowski dodał także, że jeśli jego zespół będzie przegrywał, to wówczas on odejdzie.

To nie jedyne "smaczki" przed tym starciem. W letnim okienku transferowym, gospodarze wzmocnili swój skład znacząco, kosztem Górnika właśnie. Na konwiktorską przybyli: Robert Jeż, Grzegorz Bonin oraz Daniel Sikorski. W przeciwnym kierunku powędrował z kolei Daniel Gołębiewski, który jest jednak tylko wypożyczony do zabrzańskiego klubu i w meczu z macierzystą drużyną nie mógł zagrać z powodu zapisu w umowie.

Skupmy się jednak na tym, co działo się na boisku w chłodne, sobotnie popołudnie. Pierwsza połowa nie obfitowała w sytuacje podbramkowe. Piłkarze obu drużyn nie potrafili wymienić kilku składnych podań i zakończyć akcji strzałem. Pewien przełom miał miejsce w 26. min spotkania. Wówczas po dośrodkowaniu Todorovskiego strzelal Cani, a po chwili po błędzie Skorupskiego (zły wyrzut piłki), szczęścia próbował Cotra. W obu przypadkach bramkarz Górnika dobrze interweniował.

W 32. min gospodarze objęli prowadzenie. Piłka trochę przypadkowo trafiła pod nogi Łukasza Trałki, który wbiegł z futbolówką w pole karne i zdaniem arbitra był faulowany przez Adama Dancha. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Edgar Cani. Albańczyk strzelił jednak dość lekko, a Skorupski rzucił się w róg bramki, w który leciała piłka i wydawało się, że gola nie będzie. Niestety dla gości, ich golkiper odbił piłkę na tyle nieszczęśliwie, że Cani zdołał "dobić" swój strzał i Polonia objęła prowadzenie.

Po przerwie obudzili się Zabrzanie. W 56. min znakomitą sytuację zmarnował rezerwowy Nakoulma. Napastnik Górnika w sytuacji sam na sam, nie zdołał pokonać Gliwy, który w tym spotkaniu zastępował kontuzjowanego Przyrowskiego. Nieco ponad dziesięć minut później, kibice przy Konwiktorskiej doznali małego deja vu. Ale i tym razem Naukoulma okazał się gorszy od bramkarza "Czarnych Koszul".

Mimo zmarnowanych okazji, ataki Zabrzan nie ustawały. Ale mało brakowało, a to gracze Polonii Warszawa strzeliliby drugiego gola. W 88. min piłkę z własnego pola karnego wybijał rezerwowy Tosik. Okazało się, że z przypadkowego zagrania obrońcy gospodarzy, wyszło doskonałe podanie do Daniela Sikorskiego. Były napastnik Górnika, pomknął na bramkę Skorupskiego i… nie trafił w sytuacji sam na sam.

Znaczenie przysłowia "niewykorzystane sytuacje lubią się mścić", piłkarze Jacka Zielińskiego poznali w 92. min spotkania. Wówczas Nakoulma dostał dobre podanie od jednego z pomocników. Były gracz Widzewa przyjął futbolówkę mijając jednocześnie Sadloka i pokonał Gliwę. Sytuacja wzbudziła masę kontrowersji, ponieważ napastnik gości wyraźnie pomógł sobie ręką podczas przyjmowania piłki. Mimo ogromnych pretensji i małej awantury, arbiter Krztoń decyzji nie zmienił.

W ostatnich sekundach Skorupskiego próbował jeszcze pokonać Trałka, ale bez rezultatu. Ostatecznie mecz zakończył się i trzeba to uczciwie przyznać, zasłużonym remisem. Szkoda tylko okoliczności w jakich Górni wyrównał. Sędzia Krztoń natomiast musiał opuszczać murawę w asyście przedstawicieli ochrony.


Polecamy