menu

Wygrana z Gryfem kolejnym krokiem Polonii Bytom ku utrzymaniu

30 kwietnia 2016, 19:51 | Kaja Krasnodębska

Majowy weekend przyniósł do Bytomia prawdziwy bój o utrzymanie w 2. lidze. Do lokalnej Pogoni przyjechał bowiem przedostatni Gryf Wejherowo. Głodni punktów goście nie zdołali jednak zdobyć ani jednej bramki, samemu tracąc dwie. Na listę strzelców wpisali się Peter Janosik oraz Arkadiusz Kowalczyk.

Polonia Bytom walczy o utrzymanie w 2. lidze
Polonia Bytom walczy o utrzymanie w 2. lidze
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press

Świecące słońce, przyjazna temperatura - w Bytomiu wszystko zachęcało do wyjścia z domów. Nic więc dziwnego, że na trybunach lokalnej Polonii zjawiło się całkiem sporo osób. Przybyli zobaczyć, jak ich ulubieńcy staną do walki z rywalem z bardzo daleka. Na południe Polski przybył bowiem Gryf Wejherowo. Mimo, że oba zespoły dzieli jakże ogromna geograficzna odległość, w tabeli znajdują się całkiem blisko siebie. Gospodarze, przed aktualną kolejką piastowali bowiem 15, ostatnią bezpieczną pozycję, podczas gdy goście, po 27 meczach, gromadząc na swym koncie zaledwie 24 punkty, zajmowali przedostatnie miejsce. Jeżeli chcą myśleć o utrzymaniu nie mogą sobie więc pozwolić na zbyt lekkomyślną stratę punktów. Porażka w Bytomiu nie wchodziła więc w grę.

Nic więc dziwnego, że wraz z premierowym gwizdkiem ruszyli do ofensywy. Na ataki długo namawiać nie trzeba było także gospodarzy, więc pierwsze minuty przyniosły wyrównaną walkę na środku boiska. Zgromadzeni na trybunach kibice nie mogli się jednak nudzić - tempo gry było bardzo wysokie, a akcja goniła akcję. Żaden z bramkarzy nie mógł choć na chwilę stracić czujności. Przed trudniejszym zadaniem stał Adrian Olszewski, który miał nieszczęście stać pod słońce. Rywale próbowali to wykorzystać, szukając szczęścia z bliższej jak i dalszej odległości. Długo jednak nie mogli go odnaleźć. Piłka nie lądowała także w siatce zespołu z Wejherowa. Najlepszą sytuację pierwszego kwadransa miał Aleksander Januszkiewicz, który wykorzystał prostopadłe podanie Marcina Lachowskiego, pociągnął prawym skrzydłem i oddał obiecujący strzał. Futbolówka trafiła jednak w bok siatki.

Z każdą nieudaną akcją, rosły apetyty gospodarzy. Zwłaszcza, że około 23 minuty z trybun rozległ się gromki doping. Jeszcze bardziej zmotywował on zawodników. Naprawdę fajnie wyglądało prawe skrzydło Polonii - Aleksander Januszkiewicz, wspomagany przez Bartłomieja Setlaka, bez większego problemu wymijał tamtędy rywali. Coraz lepsze sytuacje stwarzali sobie także goście. Wciąż brakowało im jednak nieco precyzji czy celności. Pech Gryfu rozpoczął się w 38. minucie kiedy to Piotr Okuniewicz doznał kontuzji uniemożliwiającej mu dalszy udział w grze. Zamiast niego na murawie pojawił się Dawid Tomczak. Ta zmiana nie wpłynęła jednak na obraz gry. Mecz był wyrównany - dużo działo się szczególnie na środku boiska. Wymiany podań przynosiły kolejne akcje. Przed przerwą do kilku świetnych sytuacji doszli goście, jednak gola do szatni zdobyli gospodarze. Piłkę w siatce, w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, zdobył Peter Janosik. Słowak wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego, wyskoczył do piłki najwyżej ze wszystkich i skierował ją do bramki.

Zamiana stron po przerwie działała na korzyść gospodarzy. Mimo późnej godziny, zachodzące słońce nadal skutecznie raziło jednego z golkiperów. Tym razem nieszczęśnikiem okazał się Wiesław Ferra. Mimo to robił wszystko, aby wspomóc swoją drużynę. A zadanie nie było łatwe - jego koledzy musieli podnieść się po golu straconym w samej końcówce pierwszej części gry i zawalczyć chociaż o punkt w tym spotkaniu. Z każdą upływającą minutą, zadanie to stawało się trudniejsze. Zwłaszcza, że gospodarze nie ustawali w natarciach. Kolejne starania Bartłomieja Setlaka czy Patryka Stefańskiego ustawały jednak na niczym, gdyż piłka uparcie nie chciała zmierzać w światło bramki. Na brak sytuacji nie mogli narzekać także goście. Podopieczni Piotra Rzepki przycisnęli zwłaszcza po godzinie gry. Rosnące zamieszanie i chaos na połowie bytomian nie przełożyły się jednak na ilosć groźnych strzałów ze strony Gryfu. Pracę golkipera gospodarzy ułatwiały zepsute celowniki w nogach gości.

Zgodnie z życzeniem kibiców, oba zespoły grały jednak do końca. Biorąc pod uwagę niewielką ilość meczów do końca sezonu i sytuację w tabeli, nikt nie mógł sobie odpuścić tego spotkania. Nic więc dziwnego, że sporo działo się pod obiema bramkami. Strzały z pola karnego w wykonaniu gości rozgrzały Adriana Olszewskiego, natomiast Wiesław Ferra musiał zmagać się ze stałymi fragmentami gry ze strony gospodarzy. Mimo wielu prób, tablica wyników uparcie wskazywała jednak 1:0 dla Polonii Bytom. I tak aż do 84. minuty, kiedy golem zwycięstwo przyklepał rezerwowy w tym spotkaniu, Arkadiusz Kowalczyk. Otrzymał piłkę w polu karnym rywala, dzielnie wyminął obrońców oraz golkipera i umieścił piłkę w siatce. Nieco ponad pięć minut do końca i dwie bramki straty. Sytuacja gości jawiła się fatalnie. Na zdobycie choć oczka w tym spotkaniu nie mieli już większych szans. I rzeczywiście, stracili nadzieję. Zwolnili tempo gry, przestali tak ochoczo atakować. Pogodzili się z rezultatem 2:0 na korzyść gospodarzy.


Polecamy