2. liga. Złoty gol Rakowa. Częstochowianie coraz bliżej awansu
Po bardzo dobrym spotkaniu Raków zasłużenie zwyciężył z Błękitnymi Stargard, dzięki czemu postawił kolejny krok w kierunku awansu na zaplecze ekstraklasy. Radość gospodarzy ogromna, zwłaszcza że decydujący gol padł w ostatniej z doliczonych minut.
fot. Łukasz Łabędzki
Na inaugurację majowego weekendu w Częstochowie zapowiadało się wyjątkowo emocjonujące spotkanie. Walczący o awans na zaplecze ekstraklasy Raków podejmował tutaj zespół ze środka tabeli - Błękitnych Stargard. Przed pierwszym gwizdkiem podopieczni Marka Papszuna tracili do liderującej Odry trzy punkty, natomiast nad czwartym Radomiakiem aż osiem punktów przewagi. Z każdą kolejką mogą więc poczuć się bliżsi upragnionego awansu. W tym celu nie mogli zgubić koncentracji.
Marek Papszun mógł w tym spotkaniu skorzystać z usług praktycznie wszystkich swoich podopiecznych. Po kartkowej pauzie do Peter Mazan, Piotr Malinowski i Łukasz Sołowiej. Pierwsi dwaj na boisko wybiegli już od pierwszej minuty. Razem z kolegami bardzo mocno weszli w to spotkanie. Jeszcze nie wszyscy kicie zdążyli zając miejsce na trybunach, a stojący w bramce Błękitnych Przemysław Wróbel już zmuszony był to trudnych interwencji. Z każdej wychodził jednak obronną ręką. A trzeba przyznać, że nie miał łatwo. Kolejne strzały wymagały bowiem naprawdę sporego refleksu.
Bo Raków od początku tego spotkania był lepszy. Po prostu. To gospodarze częściej zagłębiali się na połowie przeciwnika, momentami praktycznie z niej nie wychodząc. Na pierwszą szansę gości trzeba było czekać prawie 20 minut. Przyciśnięci przez przeciwników, musieli próbować z kontrataku. Nie robili tego jednak skutecznie. Mateusz Lis do przerwy poważniej interweniować musiał zaledwie raz. Zupełnie inaczej niż stojący po drugiej strony barykady Wróbel. On nie mógł pozwolić sobie na utratę skupienia nawet na moment. I nie pozwolił – mimo wielu akcji, do przerwy w Częstochowie nadal było 0-0.
Goście nieco obudzili się dopiero na początku drugich 45 minut. W szatni mogło paść parę przysłowiowych mocnych słów, bowiem Rafał Gutowski szybko próbował pokonać Mateusza Lisa. Nic z tego. Niepowodzenie szybko zniechęciło Błękitnych i wraz z upływem czasu, inicjatywę ponownie przejęli gospodarze. Konsekwentnie prowadzili grę oraz ostrzeliwali bramkę przeciwników. Długo nie przynosiło to efektów, a irytacja kibiców rosła. Po kolejnych próbach Tomasza Wróbla oraz Filipa Kowalczyka już mogło się wydawać, że mecz zakończy się nieco pechowym dla częstochowian remisem.
Co się odwlecze to nie uciecze – mówi stare polskie powiedzenie. Tak właśnie było i tym razem. W ostatniej z doliczonych minut gola na wagę trzech punktów zdobył wprowadzony w drugiej połowie Filip Kowalczyk. Niespełna 21-letni zawodnik wykorzystał zbyt pochopne wyjście z bramki Przemysława Wróbla, by wpakować piłkę do siatki.
Tym samym dołożył też kolejną cegiełkę w kierunku awansu Rakowa do 1. ligi. Częstochowianie na co najmniej kilka godzin zrównali się punktowo z Odrą Opole i jeszcze dalej uciekli goniącemu Radomiakowi.
Raków Częstochowa – Błękitni Stargard 1-0 (0-0)
Bramka:
1-0 Filip Kowalczyk (94 min.)
Raków Częstochowa: Mateusz Lis - Łukasz Sołowiej, Tomáš Petrášek, Adam Mesjasz - Peter Mazan (82. Karol Żmijewski), Tomasz Margol (63. Filip Kowalczyk), Rafał Figiel, Jakub Łabojko, Tomasz Wróbel, Piotr Malinowski - Adam Czerkas (82. Przemysław Mizgała)
Błękitni Stargard: Przemysław Wróbel - Grzegorz Szymusik, Patryk Baranowski, Tomasz Pustelnik, Rafał Gutowski - Maciej Więcek, Piotr Wojtasiak (90. Bartłomiej Zdunek), Paweł Lisowski, Robert Brzęczek (80. Mateusz Czapłygin), Wojciech Fadecki (53. Bartosz Flis) - Patryk Skórecki
Pod Ostrzałem GOL24
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/6424d13b-6625-1d43-7d4d-ea19eed7a1b8,e1a5468e-3fbe-d7ba-855f-38b488f85f6a,embed.html[/wideo_iframe]
WIĘCEJ odcinków [a]http://www.gol24.pl/pod-ostrzalem/;Pod Ostrzałem GOL24;nf[/a]