Polonia Bytom spadła do II ligi po porażce w "meczu przyjaźni" z Arką Gdynia
Polonia Bytom na własne życzenie spadła dzisiaj z pierwszej ligi, przegrywając z Arką Gdynia 1:3. Poloniści długo prowadzili 1:0, jednak ostatecznie opadli z sił i dali sobie wbić trzy bramki.

fot. Marcin Szczepański
Dzisiejszy mecz był dla Polonii Bytom spotkaniem ostatniej szansy. Bytomianie musieli wygrać i liczyć na potknięcia rywali w walce u utrzymanie. Ostatecznie spełniony został tylko ten drugi warunek, a Polonia na własne życzenie pożegnała się z pierwsza ligą, notując drugi spadek z rzędu.
- Będziemy walczyć jak 300 Spartan, do końca - zapewniał przed spotkaniem Przemysław Trytko, napastnik Polonii, który zagrał dzisiaj w ataku od pierwszych minuty. W 55. minucie spotkania mógł zostać bohaterem. Dostał idealną piłkę na piąty metr, jednak fatalnie skiksował i lekko trącając piłkę trafił wprost w Michała Szromnika stojącego między słupkami bramki Arki. W tym momencie Polonia jednak i tak prowadziła, jednak jak się później okazało, jednobramkowa zaliczka to było za mało.
Mimo to, w pierwszej połowie Polonii nie można było odmówić woli walki. Podopieczni Dariusza Fornalaka starali się od początku konstruować ataki, nie zostawiając za wiele pola Arce, w której szeregach wyróżniał się chcący przypomnieć o sobie bytomskiej publiczności Marcin Radzewicz. To po jego rajdach i dośrodkowaniach ze stałych fragmentów najwięcej roboty w pierwszych 45 minutach miał Marcin Cabaj. Kibiców Polonii i... Arki, którzy mimo zakazu wyjazdowego zasiedli razem z miejscowymi na trybunach podczas tego meczu przyjaźni, bardziej interesowały jednak akcje pod bramką gdynian. Bramki doczekali się bardzo szybko, bo już w 15. minucie. Trzeba przyznać, że bramki dużej urody. Paulista zagrał idealną piłkę na lewym skrzydle do wbiegającego Białkowskiego, a ten po ziemi dograł na krótki słupek do Mąki, który zachował się jak prawdziwy wyjadacz. Z obrońcą na plecach przyjął piłkę, obrócił się i uderzył między słupkiem a bramkarzem, wprowadzając kibiców w euforię.
Niestety były to miłe złego początki. Spiker co rusz obwieszczał korzystne zmiany rezultatów na innych stadionach, ale wydawało się, że wraz z nimi Polonii coraz mniej wychodziło. Tymczasem do głosu częściej dochodziła Arka, ale bardzo długo wydawało się, że piłkarze gości dali posłuch kibicom i odstawiali nogę w decydujących momentach. Robiło się jednak co raz groźniej, a po przerwie grała już tylko Arka. Jedyną dogodną okazję dla Polonii miał właśnie wspomniany na początku Trytko, który zmarnował swoją szansę na zostanie bohaterem w 55. minucie. - Kibice krzyczą, że się opierd...łem. Na pewno nie było tak, że wyszedłem na boisko i miałem w głowie, że się poopierd... Chcieliśmy się kur... utrzymać - zapewniał po meczu wzburzony, niedoszły bohater, nie przebierając w słowach. Był z resztą jedynym zawodnikiem, z którym udało nam się porozmawiać, bo cała drużyna tylnym wyjściem opuściła po meczu szatnię.
Tymczasem po zmarnowanej szansie Trytki sprawdziło się porzekadło, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. W 57. minucie Arka wyrównała, to jednak Polonia bardzo jej w tym pomogła. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego powstało zamieszanie w polu karnym, piłkę nieszczęśliwie wybijał z linii bramkowej głową Kaspars Dubra i nabił stojącego przed nim Bartosza Brodzińskiego, a ten mimochodem trafił do bramki tuż przy słupku. Po tym golu wydawało się przez chwile, że oba zespoły są zaskoczone, tym co się stało.
Arka jednak nie miała sentymentów i dalej ruszyła do ataków, a Polonia nie miała zupełnie pomysłu na grę, cofając często piłkę do Cabaja. Kibice dawali wyraz swojemu niezadowoleniu, a Arka grała dalej, zadając kolejne ciosy. Najpierw, po niepewnej interwencji Cabaja, piłka spadła pod nogi Bartoszowi Flisowi, który w 67. minucie bezlitośnie wyprowadził Arkę na prowadzenie. Dzieła zniszczenia dopełnił wprowadzony niedługo wcześniej Jakub Kowalski, wykorzystując sytuację sam na sam z bramkarzem Polonii. Kibice stracili wówczas cierpliwość i zaczęli wyżywać się w przyśpiewkach na swoim zespole, zachęcając Arkę do strzelania kolejnych bramek.
Do końca Polonia nie potrafiła się pozbierać i przegrywając na własnym boisku pożegnała się z pierwszą ligą. Z pewnością nie takiego meczu przyjaźni spodziewali się kibice, jednak zawodnicy Polonii pretensje mogą mieć tylko do siebie, bo rezultaty na innych arenach ułożyły się po ich myśli. Zabrakło tylko konsekwencji w meczu z Arką.
Polonia Bytom - Arka Gdynia 1:3 - czytaj zapis naszej relacji na żywo!
Gole: Daniel Mąka 15' - Bartosz Brodziński 57', Bartosz Flis 67', Jakub Kowalski 86'
Żółte kartki: Mika (na rezerwie)
Polonia: Marcin Cabaj - Wojciech Wilczyński, Kaspars Dubra, Daniel Tanżyna, Krzysztof Michalak, Hermes Soares (46' David Kobylik), Paweł Alancewicz (59' Łukasz Maliszewski), Daniel Mąka, Jean Paulista (64' Przemysław Szkatuła), Kamil Białkowski, Przemysław Trytko
Arka: Michał Szromnik - Marcin Bochenek, Bartosz Brodziński, Sławomir Mazurkiewicz, Radosław Pruchnik, Patryk Jędrzejowski (75' Jakub Kowalski), Milos Radosavljević, Tomasz Jarzębowski, Piotr Kuklis (80' Mateusz Szwoch), Marcin Radzewicz, Bartosz Flis (84' Bartłomiej Niedziela)








