menu

Policja z Poddębic i stadion w Chorzowie to ostatnie deski ratunku dla Widzewa

10 marca 2015, 13:18 | Paweł Hochstim/Dziennik Łódzki

Tylko zgoda policji z Poddębic może sprawić, że Widzew odzyska licencję na grę w 1. lidze. Burmistrz nie chce już brać odpowiedzialności na siebie.

Widzew dostał propozycję gry w Chorzowie
Widzew dostał propozycję gry w Chorzowie
fot. arc.

PGE Skra Bełchatów zagra w Atlas Arenie. Pełna Atlas Arena pomoże siatkarzom?

Sytuacja Widzewa dziś jest jeszcze gorsza, niż w dniu, gdy Komisja Licencyjna Polskiego Związku Piłki Nożnej zdecydowała o zawieszeniu licencji łódzkiego klubu. Burmistrz Poddębic zdecydował, że bez pozytywnej opinii policji nie wyda Widzewowi zgody na mecz z Arką Gdynia, a jeśli łodzianie nie przedstawią jej do piątku w PZPN to nie będą mogli zagrać w sobotę w Jaworznie z GKS Tychy i przegrają kolejny mecz walkowerem.

- Jestem właśnie po spotkaniu z komendantem policji i wiem, że Widzew od rana prowadzi z nim rozmowy. Ja podjąłem decyzję, że nie będę już ponosił ryzyka i nie wydam zgody na grę w Byczynie jeśli nie będzie pozytywnej opinii policji. Nawet na mecz, który ma się odbyć bez udziału kibiców - mówił nam przed południem Piotr Sęczkowski, burmistrz Poddębic. Szef poddębickiego magistratu w ubiegłym tygodniu zaryzykował i wydał zgodę na rozegranie spotkania z Sandecją wbrew opinii policji, ale dokumenty nie dotarły do PZPN w trakcie posiedzenia Komisji Licencyjnej.

Przypomnijmy, że Widzew ma zawieszoną licencję do czasu, aż przedstawi pozwolenie na organizację imprezy masowej. Zgodnie z przepisami licencyjnymi PZPN, musi ono być dostarczone na siedem dni przed meczem. W praktyce oznacza to, że łódzki klub ma czas do najbliższego piątku. Jeśli do tego czasu nie będzie mieć pozwolenia - nie zagra w sobotę z GKS Tychy, co skutkować będzie drugim walkowerem. Pierwszym Widzew zostanie ukarany za nierozegranie spotkania z Sandecją - w poniedziałek (9 marca) nowosądecki klub nie zgodził się na rozegranie meczu w innym terminie, ale nie miało to żadnego znaczenia, bo jeśli PZPN trzymałby się swoich przepisów to i tak musiałby wydać decyzję o walkowerze.

Jak już informowaliśmy, udostępnienie stadionu w Chorzowie zaproponował Widzewowi Ruch. Obiekt należy jednak nie do klubu, a do miasta. Poza tym Widzew ma bardzo mało czasu, a w Chorzowie musiałby od nowa rozpocząć całą procedurę związaną z uzyskaniem pozwolenia na imprezy masowe.


Press Focus/x-news

Zresztą pracownicy Widzewa do tej pory się nie kontaktowali się z Urzędem Miasta Chorzowa. - Na razie jedynymi osobami, które pytają nas o Widzew są dziennikarze - mówi Krzysztof Karaś z chorzowskiego magistratu. - Jeżeli takie pismo wpłynie, to zgodnie z prawem prezydent miasta ma trzydzieści dni na wydanie decyzji w tej sprawie. Wcześniej na pewno zasięgnąłby jednak opinii policji, bo przyjazd na nasz stadion kibiców aż dwóch obcych klubów byłby dla stróżów prawa zupełnie nową sytuacją.

Sceptycznie na pomysł gry Widzewa na Cichej zapatruje się też Wojciech Krzystanek z zarządzającego stadionem chorzowskiego MORiS-u. - Jest wiele powodów począwszy od organizacyjnych poprzez sportowe, a na sprawach bezpieczeństwa skończywszy, by Widzew w Chorzowie nie grał. Wystarczyło, że zrobiło się głośno o tym, że Widzew może występować na Cichej, a już dali o sobie znać kibice GKS rywalizujący z łodzianami w pierwszej lidze, którzy w nocy pokryli wulgarnymi napisami ogrodzenie naszego stadionu od strony Drogowej Trasy Średnicowej - mówi Krzystanek.

Wygląda więc na to, że jedyną szansą Widzewa jest przekonanie poddębickiej policji, by wydała zgodę chociaż na jeden mecz z Arką. W tym samym czasie łódzki klub może wystąpić do prezydenta Chorzowa o zgodę na zorganizowanie imprezy masowej 11 kwietnia, gdy przypada kolejny mecz w roli gospodarza. Wydaje się, że innego scenariusza nie ma, by Widzew mógł uczestniczyć w rozgrywkach.

Dziennik Łódzki


Polecamy