Policja przetrzymała kibiców po meczu GKS Bełchatów. Szukali tych, którzy odpalili race
Ostatni kibice, którzy obserwowali środowy mecz pierwszej ligi PGE GKS Bełchatów – GKS Katowice dopiero przed godz. 23 będą mogli opuścić stadion. Każdego kibica z trybuny południowej oraz sektora dla fanów gości legitymują policjanci.
fot. Przemysław Świderski / Dziennik Bałtycki
fot. Przemysław Świderski / Dziennik Bałtycki
Więcej zdjęć w Dzienniku Łódzkim!
W trakcie spotkania na tych właśnie sektorach zapalono świetlne race oraz świece dymne. Używanie pirotechniki na stadionach jest zabronione przez prawo.
Gdy kibice chcieli wyjść po meczu, okazało się, że policja… zablokowała wyjścia. Po kilkudziesięciu minutach zaczęto pojedynczo wypuszczać kibiców, ale każdy z nich jest filmowany i spisywany.
- Otrzymaliśmy informację, że policja zdecydowała się na taką akcję. Oczywiście udostępniliśmy stróżom prawa pełen zapis z monitoringu – mówi Michał Antczak, rzecznik prasowy GKS.
Kibice bardzo nerwowo reagowali na zamknięcie bram. – Na godzinę 21 idę do pracy. Wypisze mi pan zaświadczenie? – pytał policjantów jeden z fanów. Inny zwracał uwagę, że ograniczanie wolności bez przyczyny jest bezprawne.
- W tej chwili na szczęście nasi kibice zachowują się spokojnie i oczywiście poddają się całej procedurze – zaznaczył Antczak.
Bełchatowski klub prawdopodobnie w czwartek wyda specjalne oświadczenie w tej sprawie. - Jest nam przykro, że kibice, po tak efektownym zwycięstwie i wielkiej radości, musieli przeżyć tak niekomfortową sytuację. Klub nie miał na to żadnego wpływu, a dowodzenie całą akcją należy do policji. Przykre jest też to, że race zapaliło kilka osób, a cierpią wszyscy kibice, którzy siedzieli akurat na tych dwóch trybunach - wyjaśnił rzecznik bełchatowskiego klubu.