Słynny bramkarz w czapeczce z pomponem Jens Martin Knudsen: „Do Polski mam wielki sentyment. Także dlatego, że syn studiował w Szczecinie”
9 września 1990 roku w szwedzkiej Landskronie reprezentacja Wysp Owczych dopiero raczkująca na arenie międzynarodowej pokonała w eliminacjach mistrzostw Europy Austrię 1:0. Goście liczyli na wysokie zwycięstwo, ale na przeszkodzie stanął im fantastycznie broniący Jens Martin Knudsen, który grał w wełnianej czapce z pomponem. Obwołano go potem bohaterem Wysp Owczych, a czapka trafiła do Muzeum FIFA.
fot. EPA/PAP
Mecz z Austrią był najbardziej spektakularnym wydarzeniem w pana karierze?
Jens Martin Knudsen: Stałem się dzięki niemu znany nie tylko na Wyspach Owczych, zdobyłem sobie popularność. My przystępowaliśmy do tego spotkania jako outsider, a w Szwecji przyszło nam się zmierzyć z Austrią, uczestnikiem mundialu Italia’90. Oni mieli w składzie świetnych piłkarzy jak Toni Polster, Gerhard Rodax, Andreas Herzog, ale swoimi interwencjami doprowadzałem ich do irytacji. Długo Austria nie mogła przełamać naszej defensywy, pojawiły się nerwy, a po trafieniu Torkila Nielsena naszego rywala dopadła panika. Mogłem zostać największym klaunem Europy, bo miałem założoną na głowie śmieszną czapkę, gdybyśmy przegrali 0:6, 0:7 jak prognozowano, ale w piłce nożnej zdarzają się takie wspaniałe historie. Mi przyszło zostać jedną z nich, a zwycięstwo z Austrią wpłynęło na popularyzację futbolu na Wyspach Owczych. Minęło tyle lat od spotkania z Landskrony i wciąż do mnie dzwonią i przyjeżdżają dziennikarze. i przeprowadzają wywiady. Nie sprowadzałbym jednak mojej reprezentacyjnej kariery do jednego meczu przeciw Austrii, bo było mi dane grać przeciw wielkiej kadrze Jugosławii, Rumunii z Gheorge Hagim, wspaniałej Czechosłowacji w Koszycach, potem Czechom z plejadą gwiazd. Przeżyłem z drużyną narodową cudowną przygodę i jestem dumny z każdego występu.
Pamiętasz swój pożegnalny mecz dla Wysp Owczych z Polską we Wronkach?
Wiedziałem, że to będzie moje pożegnanie z kadrą, do której wchodziła nowa generacja zawodników. Byłem już asystentem trenera bramkarzy, pomagałem młodszym kolegom, w eliminacjach mistrzostw świata 2006 siedziałem też na ławce jako rezerwowy, zagrałem tylko z Cyprem. Uznano, że mój pożegnalny występ odbędzie się w Polsce, gdzie na trybunach zasiadło kilkudziesięciu naszych kibiców. Wspierali nas, ale przegraliśmy 0:4. Polacy walczyli o miejsca w składzie na mundial i starali się jak tylko mogli, widać było, że ciąży na nich presja. Ja w pierwszej połowie puściłem tylko jednego gola, w przerwie zastąpił mnie Jakup Mikkelsen. Pożegnałem się z kadrą w fajnym miejscu, a sentyment do Polski mam także z racji syna, bo studiował jakiś czas medycynę w Szczecinie. Dziś jest cenionym lekarzem.
Zagrałeś przeciw Polsce trzy razy i wszystkie mecze przegrałeś. Była szansa na lepsze wyniki?
Na Cyprze nawet remisowaliśmy z wami 1:1, ale skończyło się na 2:1 dla was. W San Fernando w Hiszpanii doznaliśmy klęski 0:6, a cztery gole strzelił mi zawodnik o trudnym do wymówieniu nazwisku (Paweł Kryszałowicz – przyp. red.). Proszę serdecznie go ode mnie pozdrowić. Meczem z Polską zakończyła się moja przygoda z kadrą, ale my jako Wyspy Owcze nie możemy się równać sportowo z wami. Wy mieliście medale na mundialach, wielkie gwiazdy. Na pewno jednak łączy nas pasja do piłki nożnej, choć ciężko będzie w najbliższym spotkaniu z Polską moim następcom pokusić się o sprawienie niespodzianki. Polska ma nowego selekcjonera i każdy zawodnik zrobi wszystko, by się pokazać z jak najlepszej strony, no i nadal walczycie o awans. My natomiast jesteśmy ambitną nacją i na pewno chłopaki, w tym mój syn Petur, nie przyniosą swoją postawą wstydu. W Warszawie zagraliśmy nieźle, remisowaliśmy do przerwy 0:0 i mieliście dużo problemów. To był też słabszy czas Polski, nie szło wam w eliminacjach Euro i musieliście długo czekać na pierwszego gola. Uważam, że nasza drużyna narodowa i futbol w ogóle na Wyspach Owczych pięknie się rozwijają. Wystarczy zobaczyć, ile osób kopie piłkę amatorską. Ludzie szaleją na punkcie futbolu, żyją nim. Nasze kluby pokazują się dobrze w pucharach, Klaksvik awansował do grupy Ligi Konferencji UEFA. Mamy już praktycznie profesjonalną krajową ligę, zawodnicy czołowych klubów Wysp Owczych są na porządnych kontraktach. Pojawia się coraz więcej pieniędzy, coraz lepiej wygląda szkolenie młodzieży. U nas jak ktoś się bierze za piłkę, to naprawdę ciężko trenuje. Nie ma się więc co dziwić, że po naszych zawodników chętniej sięgają kluby z innych krajów.
Klaksvik to według pana fenomen?
Nie doszli do tego przypadkowo, tylko ciężką pracą i konsekwencją. Tworzą bardzo dobrze zorganizowany zespół, któremu ciężko strzelać gole. Na rozkładzie mają znane europejskie marki, choćby Fenercvaros Budapeszt, mistrza Węgier.
Pana syn Petur gra w amerykańskiej lidze USL. Tam się rozwija?
To dobre dla niego, bo USL to też profesjonalna liga, a trafił do niej z duńskiego Lyngby, gdzie prezentował się bardzo solidnie. Na pewno Petur się rozwija i liczę, że zagra w rewanżu z Polską. Oczywiście będę na tym meczu, udzielam się też jako reporter.
Jens Martin Knudsen to też były reprezentant w piłce ręcznej
W 1989 roku Jens Martin Knudsen rozegrał swój ostatni mecz w reprezentacji Wysp Owczych w piłce ręcznej (przeciw Islandii). Był na tyle dobrym zawodnikiem (z pola – grał w Kjaldur), że dostał propozycję z duńskiego klubu Kolding, ale postawił na futbol po tym jak FIFA i UEFA dopuściły Wyspy Owcze do eliminacji MŚ i ME. Nadal jest wielkim fanem handballu i bardzo ceni piłkarzy ręcznych Industrii Kielce, którzy w poprzednim sezonie dotarli do finału Ligi Mistrzów. Jens Martin Knudsen ma swoim sportowym dorobku także mistrzostwo Wysp Owczych w gimnastyce.
[polecany]25455991[/polecany]