Kruk z Kataru: Ostatni mundial Bryana Ruiza. Kostarykańczyk pozdrawia kibiców Legii Warszawa
W 2014 roku Bryan Ruiz był jedną z kluczowych postaci reprezentacji Kostaryki, którą w brazylijskich finałach mistrzostw świata zatrzymali dopiero w ćwierćfinale, i to po karnych Holendrzy. „Ticos” witano w ojczyźnie w glorii bohaterów narodowych, a część z tamtej ekipy wciąż gra dla swojego kraju.
fot. EPA/PAP
Trzeci mundial kostarykańskiego weterana Bryana Ruiza
Przed ośmioma laty Ruiz rozegrał w finałach mistrzostw świata pięć spotkań (strzelił dwa gole), w Rosji w 2018 trzy spotkania, a w Katarze w 2022 dostał jedynie... 29 minut w przegranym 0:7 meczu z Hiszpanią.
– Takie porażki się zdarzają, są bardzo bolesne, ale można się z nich dużo nauczyć. Zareagowaliśmy na tą klęskę w kolejnym meczu z Japonią. W nim byliśmy już dobrze zorganizowani, ruchliwy przeciwnik nie stworzył zbyt wiele okazji, a my wykorzystaliśmy naszą jedną – powiedział Ruiz, który pogodził się z rolą zmiennika i… motywatora, ale pozostał kapitanem kadry.
– Jeśli moje doświadczenie może się przydać, to staram się nim dzielić. Dla mnie to trzeci start w mundialu i jestem szczęśliwy, że znów dostałem powołanie. Mam już 37 lat, zbliżam się do końca kariery, ale cieszę się z każdej chwili spędzonej z drużyną narodową – dodał Ruiz, któremu kolumbijski selekcjoner Kostarykańczyków Luis Fernando Suarez nie dał szansy gry w spotkaniu z Niemcami, które „Ticos” przegrali 2:4.
Aż ośmiu Kostarykańczyków po trzydziestce przeciw Niemcom
Nawet przez chwilę Kostaryka znajdowała się w 1/8 finału, gdy prowadziła 2:1. Keylor Navas (1986), Kendall Waston (1988), Oscar Duarte (1989), Juan Pablo Vargas (1995), Keysher Fuller (1994), Celso Borges (1988), Jelcyn Tejeda (1992), Bryan Oviedo (1990), Joel Campbell (1992), Johan Venegas (1988), Brandon Aguilera (2003) – w wyjściowej jedenastce na Niemców kolumbijski selekcjoner „Ticos” wystawił aż ośmiu zawodników po trzydziestce. Musi tak postępować, bo brakuje młodych, jest ich niewielu, a w składzie na mundial w Katarze znalazło się tylko czterech piłkarzy z klubów z Europy.
Większość podopiecznych Suareza broni barw klubów z Kostaryki. Najstarszy – Bryan Ruiz gra w Alajuelense, skąd się wybił, a po wielu latach wojaży wrócił by zakończyć tam karierę.
Bryana Ruiza pozdrawia gorąco kibiców Legii Warszawa
– Wierzę w naszą młodzież, bo weterani potrzebują następców. Warto ciężko pracować, dobrze grać w kadrze i walczyć o wyjazdy do europejskich klubów – podkreśla Ruiz, który z powodzeniem grał w Belgii (Gent), Holandii (Twente Enschede, PSV Eindhoven), Anglii (Fulham), Portugalii (Sporting Lizbona), a przed powrotem do ojczyzny spróbował swych sił w słynnym brazylijskim Santosie.
– Nie mogę narzekać na swoją karierę. Strzelałem gole w Champions League, Premier League, grałem w znakomitych zespołach i przeciw znakomitym, dotarłem do ćwierćfinału Mistrzostw Świata w Brazylii. Spełniałem swoje marzenia – mówi Ruiz, który ma sentyment do Polski. – Dla Sportingu Lizbona strzeliłem gola w spotkaniu z Legią Warszawa, która ma świetnych kibiców. Kiedyś przed meczem kadry na Słowacji odwiedziła mnie grupa polskich fanów, którzy życzyli mi awansu na mundial. To się spełniło, a ja nigdy nie zapomniałem serdeczności tych ludzi. Mogę tylko dodać, że żałuje, że nie zagrałem w żadnym polskim klubie – kończy Ruiz, który uzbierał 147 meczów w drużynie narodowej. Może być jeszcze jedno, pożegnalne.
Z Kataru Jaromir Kruk
[polecany]24149255[/polecany]