Pokaz siły Lecha, potkniecie Legii - podsumowanie 16. kolejki T-Mobile Ekstraklasy
Niespodziewana porażka Legii i pewne zwycięstwo Lecha sprawiło, że na szczycie tabeli zrobiło się bardzo gorąco. Ciekawie jest też na dole, gdzie Podbeskidzie podjęło walkę o utrzymanie. Co jeszcze działo się na ligowych boiskach? Zapraszamy na podsumowanie 16. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.
Zagłębie Lubin 3:0 Pogoń Szczecin – Srogi odwet Miedziowych, Portowcy zaskoczeni
Otwarcie rundy wiosennej odbyło się w warunkach, których wiosennymi nikt by raczej nie nazwał. Przy gęsto padającym śniegu, na zupełnie białej nawierzchni, Zagłębie bezlitośnie rozprawiło się z Pogonią, rewanżując się tym samym za kompromitującą porażkę 0:4 z inauguracji sezonu. Miedziowi pozostawili po sobie świetne wrażenie i mogą być poważnym kandydatem nawet do walki o puchary. Ważne dla lubinian jest też na pewno to, że nie są uzależnieni od Szymona Pawłowskiego, swojej największej gwiazdy. Choć reprezentant Polski jest wiodącą postacią zespołu, to jednak poza nim też jest komu grać. Jeż, Papadopulos czy Małkowski to piłkarze, których z chęcią widziałby w swoim składzie niemal każdy trener ligi.
W Szczecinie panują zupełnie inne nastroje niż po otwarciu rundy jesiennej. Wtedy była euforia, teraz jest lekkie zaniepokojenie. Na szczęście dla Portowców utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej jest prawie pewne, więc żadnych nerwowych ruchów nie trzeba na razie wykonywać. Zastanawiająca jest nieufność trenera Skowronka do Dusana Pernisa regularnie powoływanego do reprezentacji Słowacji, byłego czołowego bramkarza szkockiej ligi, którego przyjście do Polski było ogromną niespodzianką. Od początku sezonu bronił jednak Janukiewicz, pod koniec rundy między słupki wskoczył Słowak i prezentował się bardzo dobrze. Teraz Artur Skowronek znów postawił na Janukiewicza, a ten „odwdzięczył się” błędem przy trzecim golu. Ciekawe, jak rywalizacja tych golkiperów będzie przebiegała w następnych kolejkach.
Polonia Warszawa 1:1 Lechia Gdańsk – „Bezzębne” drużyny na remis
Przed sezonem Polonię skazywano na pożarcie, ale Czarne Koszule niespodziewanie grały świetnie i zimę spędziły na podium. Drugi raz o takim cudzie mowy być już raczej nie może. Prezes Król wciąż szuka dla trenera Stokowca nowych wyzwań, już w drugim okienku transferowym z rzędu pozbawiając go połowy zawodników z pierwszej drużyny. A jednak szkoleniowiec Polonii radzi sobie z tymi trudnościami bardzo dobrze i znów udało mu się stworzyć nieprzynoszącą wstydu drużynę. Jeśli jednak Król w następnym okienku znów pozbędzie się tylu piłkarzy, Stokowiec będzie chyba musiał sam grać w zespole.
Lechia chciała udowodnić, że istnieje życie bez Abdou Razacka Traore. Mówiąc krótko, kompletnie się to nie udało. Bez przebojowego napastnika gdańszczanie wyglądali kompletnie bezradnie w ataku. Jeśli chodzi o ofensywę, to można ich pochwalić za doskonałą skuteczność, bo wykorzystali wszystkie dobre sytuacje do strzelenia gola - wynik pokazuje, ile ich było. Okazało się, że zastępujący (albo raczej próbujący zastąpić) Razacka Algierczyk Rahoui nie przypadkowo w wieku 24 lat kopał piłkę w piątej francuskiej lidze. Choć oczywiście jest za wcześnie by mówić, że jest to transferowy niewypał, to jednak z pełną odpowiedzialnością można powiedzieć, że nie jest to zawodnik, który przynajmniej zbliżałby się poziomem do Burkińczyka.
Podbeskidzie Bielsko-Biała 4:0 Jagiellonia Białystok – Szok w Bielsku, słabeusz nie składa broni
O takim wyniku debiutujący w roli szkoleniowca Podbeskidzia Dariusz Kubicki nie śmiał chyba nawet marzyć. Tymczasem jego podopieczni wręcz roznieśli Jagiellonię i wysłali jasny przekaz: jeszcze nie spadliśmy. W ciągu zaledwie jednej kolejki Górale z murowanego faworyta do spadku stali się drużyną, która realnie może myśleć o podjęciu walki o utrzymanie. Do bezpiecznej lokaty tracą raptem sześć punktów, a biorąc pod uwagę to, co zaprezentował Ruch, wszystko jest możliwe. Co więcej, jeśli Podbeskidzie pokona za tydzień Wisłę, jego strata do Białej Gwiazdy zmaleje do siedmiu punktów. To dla krakowskiej drużyny wizja co najmniej niepokojąca.
Jagiellonia na papierze miała wszystkie atuty potrzebne do tego, by ograć gospodarzy sobotniego meczu. Po niespecjalnie udanej rundzie jesiennej, wiosna miała należeć do podopiecznych Tomasza Hajty. Tymczasem już pierwszy mecz poddał w wątpliwość jakość przygotowywanej przez byłego wybitnego reprezentanta drużyny. Jednak jest zdecydowanie za wcześnie, by skreślić Jagę. Nawet w tym meczu nie brakowało szans na zdobycie gola i wydaje się, że zespół stać na rozgrywanie dużo lepszych spotkań. Ciekawe, jak w kolejnych meczach wypadną dwaj nowi, ciekawi piłkarze: Koreańczyk Kim i Hiszpan Quintana. Jeśli znajdą wspólny język z kolegami, Jaga może być bardzo groźna w ofensywie.
Śląsk Wrocław 2:1 Widzew Łódź – Śnieżna bitwa dla wrocławian
Sobotni mecz rozgrywany we Wrocławiu również rozgrywany był w zimowej aurze. Padający śnieg i grząska murawa nie sprzyjały pięknej, technicznej grze, dominowały przypadek i walka. W tych ciężkich warunkach lepiej odnaleźli się podopieczni Stanislava Levy’ego i to oni zgarnęli trzy punkty. Dzięki temu Śląsk zrobił kolejny, ważny krok w stronę podium. W tej chwili teoretycznie nawet obrona tytułu nie jest nierealna – do liderującej Legii Wojskowi tracą zaledwie cztery punkty, więc wszystko jest jeszcze możliwe. W walce o mistrzostwo największą bolączką wrocławian jest brak skutecznego napastnika. Cristian Diaz chwilami wyglądał tak, jakby grał na treningu, Łukasz Gikiewicz tradycyjnie marnował sytuacje, a Johann Voskamp nie znalazł się nawet w kadrze meczowej. Szkoda, że Sebastian Mila, który ostatecznie został we Wrocławiu, nie ma komu dogrywać swoich doskonałych podań.
Widzew z mistrzem kraju walczył dzielnie, ale ostatecznie poległ. Trener Mroczkowski potwierdził, że nadal będzie stawiał na młodzież. Na bój z najlepszą drużyną ubiegłych rozgrywek posłał 17-letniego Stępińskiego i 21-letniego Pawłowskiego, zostawiając w rezerwie doświadczonych Kaczmarka i Ban Dhifallaha. Oprócz nich wystąpiło jeszcze dwóch 20-latków i jeden 19-latek. Trenera łódzkiej drużyny mogą na pewno cieszyć postępy, jakie robią jego młodzi gracze. Porażka 1:2 na stadionie mistrza z pewnością wstydu im nie przynosi, wręcz przeciwnie – świadczy o sile, jaka drzemie w łódzkiej młodzieży. Bez wątpienia ma ona jeszcze spore rezerwy i dziewiąte miejsce, jakie aktualnie zajmuje Widzew, może być poprawione.
Korona Kielce 3:2 Legia Warszawa – Lider upadł na pierwszej przeszkodzie
Lepszego początku sezonu nikt w Kielcach nie mógł sobie wymarzyć. Chociaż prawie nikt nie stawiał na podopiecznych Leszka Ojrzyńskiego, ci rozegrali doskonały mecz i zasłużenie pokonali Legię. Nieprawdopodobne zaangażowanie, walka o każdą piłkę, bieganie do upadłego – taka była taktyka na Legię i sprawdziła się ona znakomicie. Co ciekawe, trzy gole strzelone w sobotnim meczu stanowią 20% całego dorobku kielczan z tego sezonu! Nie jest jednak powiedziane, że teraz Korona seryjnie będzie zdobywać punkty i zacznie marsz w górę tabeli. Mecz z Wojskowymi był w ich wykonaniu niemal doskonały, ale przed nimi jeszcze 14 meczów, w których trzeba będzie potwierdzić, że nie był to tylko jednorazowy wyskok.
Legia miała w rundzie wiosennej roznosić rywali i spokojnie sięgnąć po mistrzowski tytuł, ale na razie ma problem z tym, by pokonać 13 w tabeli Koronę. Podopieczni Jana Urbana wyglądali na drużynę absolutnie przekonaną o tym, że ten mecz wygrają bez względu na to, co będzie się działo. Okazało się jednak, że rywale nie będą strzelać sobie goli i trzeba trochę pobiegać, by zdobyć trzy punkty. Można tłumaczyć porażkę kiepską murawą czy tym, że Korona dała z siebie 110%, a w kolejnych meczach tak dobrze grać już nie będzie. Być może tak właśnie jest, ale w Anglii każdy „spina się” na Manchester, w Hiszpanii na Barcelonę, we Francji na PSG. Mimo tego wielkie drużyny potrafią sobie radzić i liderują w swoich krajach. Legia pokazała, że wielką drużyną, nawet jak na nasze realia, na razie nie jest.
GKS Bełchatów 0:0 Wisła Kraków – Waleczni Brunatni, fatalna Biała Gwiazda
Brunatni w nowej rundzie zaprezentowali się w nieco odświeżonym składzie. Na tle fatalnej Wisły wypadli zupełnie nieźle, ale czy taka gra wystarczy do utrzymania? Brunatni nie są wiele gorsi od ostatniej bezpiecznej w tej chwili drużyny, czyli Ruchu Chorzów, ale problemem podopiecznych Kamila Kieresia może być zbyt duża strata, z jaką kończyli rundę jesienną. Osiem punktów to sporo, bo ciężko uwierzyć, by Bełchatów miał teraz zdobywać punkty w każdym meczu. W tej chwili GKS jest na pewno głównym kandydatem do opuszczenia Ekstraklasy. A już za tydzień Brunatni będą musieli szukać punktów z Legią na Łazienkowskiej, a jak trudne będzie to zadanie, nikomu nie trzeba tłumaczyć.
„Bez serc, bez ducha” – tak zagrali wiślacy w niedzielne popołudnie i nic nie wskazuje na to, by coś w drużynie miało drgnąć w najbliższym czasie. O tym, że ten sezon jest już dla Białej Gwiazdy stracony, było wiadomo już od dawna, ale skala kryzysu, jaki ogarnął krakowian, musi bardzo niepokoić kibiców w kontekście następnego sezonu. Z tymi piłkarzami nic już Biała Gwiazda nie osiągnie, potrzebna jest gruntowna rewolucja. Aż przykro patrzeć jak zespół, jeszcze niedawno naszpikowany reprezentantami różnych krajów, męczy się potwornie z ostatnią drużyną ligi. Choć wydaje się to wręcz nieprawdopodobne, Wiśle zagląda w oczy widmo degradacji. Natomiast trener Kulawik próbuje rozbawić kibiców, z żelazną konsekwencją stawiając na Daniela Sikorskiego…
Ruch Chorzów 0:4 Lech Poznań – Błysk nowych lechitów, Niebiescy nad krawędzią
W niedzielne popołudnie Lech zaprezentował dwóch swoich nowych piłkarzy: Fina Hamalainena i Łukasza Teodorczyka. Ten pierwszy zaliczył kapitalną asystę i strzelił piękną bramkę, drugi zaliczył dwie asysty, choć grał tylko nieco ponad pół godziny. Siła ofensywna Kolejorza jest imponująca i wydaje się, że trener Rumak może zapomnieć o problemach ze zdobywaniem goli.
Nie ma wątpliwości, że ci piłkarze będą ogromnym wzmocnieniem dla Lecha. Wreszcie w Poznaniu będą mogli zapomnieć o Rudniewie i Stiliciu. Lech zaprezentował się zdecydowanie najkorzystniej ze wszystkich drużyn czołówki i udowodnił, że zapowiedzi walki o mistrzostwo nie były rzucane na wiatr. Wydaje się, że sprawę tytułu rozstrzygną między sobą Lech i Legia. Ta walka zapowiada się absolutnie pasjonująco.
Ze swojego występu na pewno nie są dumni gracze Ruchu. Koszmarne błędy w obronie, nieistniejący atak – tak na dzień dzisiejszy prezentuje się wicemistrz Polski. Sprzedaż Piecha do Turcji wymiernie podreperowała klubowy budżet, ale jednocześnie oznaczała znaczną degradację sportową. Katastrofalny debiut zaliczył Marcin Baszczyński, wracający do Chorzowa po trzynastu latach. Nie tylko zawalił przynajmniej jedną bramkę, ale dodatkowo zaliczył bramkę samobójczą, która przekreśliła wszelkie nadzieje Ruchu na podjęcie walki. Na pewno nie tak "Baszczu" wyobrażał sobie swój powrót...
Górnik Zabrze 1:0 Piast Gliwice – Derby dla Górnika
Adam Nawałka musiał poradzić sobie z nie lada problemem. Nie dość, że z Górnika do Bayeru Leverkusen odszedł Arkadiusz Milik, to jeszcze w meczu z Piastem nie mógł wystąpić Nakoulma, który nabawił się urazu. Okazało się jednak, że w bolidzie Nawałki całkiem niezłe są również części zapasowe. Trener Górnika „odkurzył” Tomasza Zahorskiego, a ten odwdzięczył się bramką na wagę trzech punktów. Bez dwóch zdań największą gwiazdą zespołu z Zabrza pozostaje trener, który wart jest każdych pieniędzy, szczególnie w perspektywie otwarcia nowego, pięknego stadionu, który zasługuje na to, by być domem dobrej drużyny.
Piast Gliwice nie będzie wspominał miło pierwszego meczu w 2013 roku. Mimo całkiem niezłej gry, zawodnicy Marcina Brosza musieli uznać wyższość Górnika, który w tym meczu był drużyną wyraźnie lepszą. Mimo porażki sytuacja gliwiczan jest całkiem niezła – strefa spadkowa majaczy gdzieś bardzo daleko, bliżej jest Piastowi do podium (strata do trzeciego Górnika wynosi dziewięć oczek). Nikt oczywiście nie oczekuje od nich takiego rezultatu, kibiców powinno zadowolić miejsce w górnej części tabeli. Warto zwrócić uwagę na młodych zawodników, którzy przebijają się do składu gliwickiej ekipy: Radosław Murawski czy Bartosz Szeliga mogą namieszać w drużynie.
Statystyki 16. kolejki T-Mobile Ekstraklasy
- Liczba goli – 22
- Średnia goli na mecz – 2,75
- Zwycięstwa gospodarzy – 5
- Remisy – 2
- Zwycięstwa gości – 1
- Liczba żółtych kartek – 34
- Liczba czerwonych kartek – 1
- Liczba widzów – ok. 47000
- Średnia frekwencja – ok. 6000
Zapowiedź 17. kolejki T-Mobile Ekstraklasy
W piątek jako pierwsi na murawę wybiegną piłkarze Lechii i Pogoni, którzy na PGE Arenie zmierzą się w derbach Pomorza. Tego samego dnia drugi w tabeli Lech zmierzy się przy Bułgarskiej z Polonią. W sobotę Legia spróbuje zrehabilitować się za wpadkę z Koroną w meczu ze słabiutkim Bełchatowem. Następnego dnia kielczanie w meczu ze Śląskiem będą chcieli udowodnić, że zwycięstwo z Wojskowymi nie było przypadkiem.
Przed nami tydzień piłkarskich hitów: podwójne Gran Derbi, Bayern - BVB, Puchar Polski... [PLAN]