menu

Pokaz nieskuteczności na start Ekstraklasy. Zawisza z Górnikiem na remis

13 lutego 2015, 19:52 | Grzegorz Ignatowski

Okazji bramkowych w pierwszym wiosennym meczu Ekstraklasy nie brakowało. Zupełnie odmieniony kadrowo zespół Zawiszy Bydgoszcz, ani Górnik Łęczna nie zdołały jednak zdobyć dzisiaj gola. Z dobrej strony pokazali się obaj bramkarze, Grzegorz Sandomierski i Sergiusz Prusak.

Zawisza Bydgoszcz - Górnik Łęczna 0:0
fot. Tomasz Czachorowski / Polskaprsse
Zawisza Bydgoszcz - Górnik Łęczna 0:0
fot. Tomasz Czachorowski / Polskaprsse
Zawisza Bydgoszcz - Górnik Łęczna 0:0
fot. Tomasz Czachorowski / Polskaprsse
Zawisza Bydgoszcz - Górnik Łęczna 0:0
fot. Tomasz Czachorowski / Polskaprsse
Zawisza Bydgoszcz - Górnik Łęczna 0:0
fot. Tomasz Czachorowski / Polskaprsse
Zawisza Bydgoszcz - Górnik Łęczna 0:0
fot. Tomasz Czachorowski / Polskaprsse
Zawisza Bydgoszcz - Górnik Łęczna 0:0
fot. Tomasz Czachorowski / Polskaprsse
Zawisza Bydgoszcz - Górnik Łęczna 0:0
fot. Tomasz Czachorowski / Polskaprsse
Zawisza Bydgoszcz - Górnik Łęczna 0:0
fot. Tomasz Czachorowski / Polskaprsse
Zawisza Bydgoszcz - Górnik Łęczna 0:0
fot. Tomasz Czachorowski / Polskaprsse
Zawisza Bydgoszcz - Górnik Łęczna 0:0
fot. Tomasz Czachorowski / Polskaprsse
Zawisza Bydgoszcz - Górnik Łęczna 0:0
fot. Tomasz Czachorowski / Polskaprsse
1 / 12

Fani polskiej piłki zdążyli zatęsknić za ligową młócką, ale piłkarze bardzo szybko wystawili ich cierpliwość na dużą próbę. Zawodnicy Zawiszy Bydgoszcz i Górnika Łęczna grali zwyczajnie słabo. Wystarczy powiedzieć, że obie ekipy w pierwszej połowie oddali po jednym celnym strzale. Umiejętności Sandomierskiego wypróbował w 29. minucie Bozok, a formę Prusaka sprawdził strzałem z rzutu wolnego w 33. minucie Kamil Drygas. Z wyjątkiem tych dwóch sytuacji mecz toczył się w atmosferze ligowego folkloru.

Określenie "ligowy" przypomina mi pewną sytuację, kiedy jedna znajoma powiedziała do mojego kolegi "masz taki agrarny wyraz twarzy" − pisał na Twitterze Dominik Szarek.

Na szczęście w drugiej połowie było nieco lepiej. Dwie dogodne sytuacje bramkowe dla Zawiszy wypracował Barisić, ale najpierw nie podania Chorwata nie potrafił zamienić na bramkę Danković, a później sam Barisić przegrał pojedynek z jednym z najlepszych zawodników tego spotkania - Sergiuszem Prusakiem. Na stadionie w Bydgoszczy zapachniało bramkami, ale ten zapach jedynie połechtał nozdrza spragnionych kibiców, po czym bezpowrotnie uleciał w nieznane.

W końcówce meczu niewielką przewagę wypracowali sobie piłkarze Górnika, ale w żaden sposób nie potrafili tego przełożyć na wynik meczu. Nic dziwnego, skoro w decydującym momencie w pole karne leciały dośrodkowania rodem z futbolu amerykańskiego, albo przy próbie przyjęcia piłka odskakiwała na kilka metrów. Było widać, że piłkarze chcieli zrobić coś pozytywnego, że bardzo im zależy na osiągnięciu korzystnego wyniku, ale też widać było, że zwyczajnie brakuje im jakości. I tak to spotkanie zostanie zapamiętane, jako mecz walki, w której obu ekipom zabrakło jakości.

"Trudne piękno", ewentualna nazwa dla wystawy poświęconej Ekstraklasie − pisał na Twitterze Leszek Milewski.


Polecamy