Pojedynek snajperów w Turynie. Juventus pokonał Real i jest bliżej finału Ligi Mistrzów
W pierwszym meczu 1/2 finału Ligi Mistrzów Juventus pokonał Real Madryt 2:1. Gole dla turyńskiego klubu strzelali Alvaro Morata i Carlos Tevez z rzutu karnego, a honorowe trafienie dla "Królewskich" zapisał na swoim koncie Cristiano Ronaldo.
Ci, którzy skazali przed meczem mistrzów Włoch na porażkę, musieli być mocno zaskoczeni. „Stara Dama” zaczęła mecz z Realem bardzo agresywnie, starała się szybko odebrać piłkę rywalowi i zaskakiwać go błyskawicznymi atakami. W ten sposób grała praktycznie do samego końca i robiła to bardzo skutecznie.
Bardzo aktywny był Alvaro Morata, który już w 7. minucie starał się zaskoczyć Casillasa. Wtedy jeszcze górą był kapitan „Królewskich”, ale kiedy napastnik Juve uderzył minutę później, to piłka zatrzepotała w siatce. Były piłkarz Realu dobił piłkę po strzale Carlosa Teveza i interwencji bramkarza.
Real był w szoku, ale starał się odgryzać. W 13. minucie gry Buffon popisał się ładną interwencją po uderzeniu Kroosa, po kolejnych czternastu zrobił się remis. Goście przeprowadzili koronkową akcję, James Rodriguez dośrodkował z prawej strony boiska, a kompletnie niepilnowany Cristiano Ronaldo wyrównał strzałem głową.
Kolumbijczyk do asysty mógł dorzucić gola, ale z bliskiej odległości trafił w poprzeczkę, po kolejnej bardzo ładnej akcji zespołowej i dośrodkowaniu Marcelo. Na przerwę jedni i drudzy schodzili z rezultatem 1:1. Druga połowa znów zaczęła się od mocnego uderzenia gospodarzy, którzy po straceniu gola nieco spuścili z tonu.
W 57. minucie szybka kontra podopiecznych Allegriego sprawiła, że Carvajal musiał ratować sytuację faulem na Tevezie we własnej szesnastce. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł sam poszkodowany, który mocnym strzałem w środek nie dał szans Casillasowi. Real starał się odpowiadać, ale chyba najlepszej okazji nie wykorzystał Cristiano Ronaldo. Portugalczyk po sprytnym przepuszczeniu piłki przez Hernandeza nie zdołał w nią trafić, mimo iż był bardzo blisko bramki.
Trudno powiedzieć, aby przyjezdni po golu strzelonym przez Teveza rzucili się do odrabiania strat. Drużynie Carlo Ancolettiego brakowało elementu zaskoczenia, na którym mogliby zbudować dogodną okazję bramkową. Mecz mógł skończyć się jeszcze wyższą wygraną turyńczyków, ale Llorente nie potrafił wykorzystać doskonałej sytuacji po dośrodkowaniu Pirlo z rzutu wolnego.
Wynik 2:1 nie jest może dla Realu rezultatem wymarzonym, ale w kontekście rewanżu przed własną publicznością, daje nadzieje na awans do finału. Do tego wystarczy triumf 1:0.