menu

Pogrom w Kluczborku na inaugurację sezonu. Bezradny Rozwój stracił 5 goli

28 lipca 2013, 13:22 | Maciej Dąbrowski

Świetny start sezonu zanotowali piłkarze MKS-u Kluczbork, którzy w pierwszej kolejce II ligi grupy zachodniej rozbili Rozwój Katowice aż 5:0. Mecz został rozstrzygnięty już w pierwszych 45 minutach, bo gospodarze schodzili do szatni z 4-bramkową zaliczką.

MKS Kluczbork rozgromił Rozwój Katowice
MKS Kluczbork rozgromił Rozwój Katowice
fot. Monika Wieja-Baczyńska

W zespole MKS-u zabrakło 3 podstawowych zawodników - Mateusza Abramowicza, Tomasza Swędrowskiego oraz Piotra Burskiego. Ciężko było zauważyć brak któregokolwiek z nich, bo drużyna radziła sobie we wczorajszym meczu koncertowo. Amadeusz Skrzyniarz, debiutant, świetnie radził sobie i na linii bramkowej i na przedpolu, Kamil Stępień wspaniale rozgrywał piłkę, a Krzysztof Wolkiewicz był wczoraj prawdziwym egzekutorem i wyróżnił się zdobyciem dwóch goli.

Od początku tempo meczu było dosyć szybkie, a patrząc na świecące słońce i biorąc pod uwagę temperaturę, wielu kibiców mówiło, że piłkarze po przerwie będą "oddychać rękawami". Nic takiego nie miało miejsca w zespole gospodarzy - u gości wręcz przeciwnie.

Już w 8. minucie padł pierwszy gol w meczu. Rzut wolny z około 25 metrów egzekwował Wojciech Bzdęga i kapitalnym strzałem w długi róg bramki strzeżonej przez Sebastiana Fabera dał prowadzenie miejscowym.
Na drugą bramkę też nie trzeba było długo czekać. Po kwadransie gry było już 2:0. Tym razem bardzo ładną akcją popisali się Kojder i Niziołek. Ten pierwszy zagrał piłkę do Rafała Niziołka a on świetnym, płaskim strzałem po raz drugi pokonał Fabera.

Dwie minuty później Rozwój po raz pierwszy zagroził bramce MKS-u. Po rzucie wolnym z około 35 metrów do strzału głową doszedł Przemysław Gałecki i w sobie tylko znany sposób Amadeusz Skrzyniarz wspaniale obronił uderzenie obrońcy gości. Była to najlepsza sytuacja Rozwoju w całym meczu.

W 29. minucie było już praktycznie po meczu. Stępień podał do Orłowicza, ten natychmiast oddał piłkę do Hobera, a prawy pomocnik miejscowych oddał uderzenie zza pola karnego. Strzał okazał się na tyle precyzyjny, że wpadł do bramki katowiczan tuż przy słupku.

Na czwartego gola czekać trzeba było tylko trzy minuty. Znowu spory udział przy golu miał Adam Orłowicz - tym razem wstrzelił piłkę w pole karne po ziemi, tam strzału próbował Kojder, ale piłka odbiła się od obrońcy i trafiła pod nogi Wolkiewicza. Były gracz juniorskich drużyn Lecha Poznań zdecydował się na strzał z powietrza i była to jak najbardziej słuszna decyzja. Futbolówka wpadła w długi róg bramki Fabera i było już 4:0.
W 39. minucie trener gości przeprowadził już dwie zmiany i biorąc pod uwagę piekielny upał nie była to dobra decyzja. Trzecia zmiana została przeprowadzona jeszcze w przerwie, a czwarta w 52. minucie.

Do 63. minuty na placu gry niewiele się działo. Dobrą sytuację miał Stępień, ale piłka po jego strzale przeleciała obok bramki. Po tej szansie, zdarzenia na boisku znowu nie układały się pomyślnie dla gości. Za faul na wychodzącym na czystą pozycję Kojderze z boiska wyleciał Gałecki, a do tego MKS dostał rzut karny. Większość kibiców na stadionie dodała sobie już jedną bramkę na konto MKS-u, a tymczasem Łukasz Ganowicz fatalnie przestrzelił "jedenastkę".

Sprawiedliwości stało się zadość trzy minuty później. Arian podał piłkę na prawe skrzydło do Orłowicza, a ten trzeci raz w tym meczu popisał się świetnym zagranie,. Tym razem dośrodkował piłkę tak, że Wolkiewicz musiał tylko dostawić nogę i gospodarze cieszyli się z piątego gola.

Po tych wydarzeniach MKS nie forsował tempa, a Rozwój nie palił się do ataku, mimo zachęceń trenera. W 85. minucie bardzo blisko gola był Mateusz Arian, ale piłka po jego uderzeniu prześlizgnęła się po poprzeczce i wyszła poza boisko. Do końca meczu nie wydarzyło się już nic poza zabawą piłkarzy z Kluczborka z graczami Rozwoju.

Wynik oddaje to co działo się na placu gry. Gospodarzą wychodziło na boisku wszystko, ich rywalom - kompletnie nic. Już za tydzień przekonamy się czy to spotkanie odzwierciedli rzeczywistą siłę obu klubów w tym sezonie czy po prostu był to jednorazowy "wybryk".


Polecamy