menu

Pogrom w Bielsku. Wisła pnie się w górę, Podbeskidzie pikuje w dół

19 września 2015, 19:50 | Przemysław Drewniak

Wisła Kraków nie miała litości dla Podbeskidzia i zwyciężyła w Bielsku aż 6:0! Dwa gole zdobył wracający po kontuzji Paweł Brożek, a po jednym dołożyli Denis Popobić, Łukasz Burliga, Rafał Boguski i Rafael Crivellaro.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków
fot. Łukasz Klimaniec / Polska Press
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków
fot. Łukasz Klimaniec / Polska Press
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków
fot. Łukasz Klimaniec / Polska Press
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków
fot. Łukasz Klimaniec / Polska Press
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków
fot. Łukasz Klimaniec / Polska Press
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków
fot. Łukasz Klimaniec / Polska Press
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków
fot. Łukasz Klimaniec / Polska Press
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków
fot. Łukasz Klimaniec / Polska Press
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków
fot. Łukasz Klimaniec / Polska Press
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków
fot. Łukasz Klimaniec / Polska Press
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków
fot. Łukasz Klimaniec / Polska Press
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków
fot. Łukasz Klimaniec / Polska Press
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków
fot. Łukasz Klimaniec / Polska Press
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków
fot. Łukasz Klimaniec / Polska Press
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków
fot. Łukasz Klimaniec / Polska Press
1 / 15

Mecz w Bielsku-Białej oddzielił chłopców od mężczyzn. W tej drugiej roli wystąpili oczywiście piłkarze Wisły Kraków, którzy pokazali piłkarzom Podbeskidzia miejsce w szeregu, przewyższając ich o kilka klas.

Goście, którzy pod Beskidami chcieli przełamać wyjazdową niemoc (nie wygrali meczu ligowego poza Krakowem od ponad dziewięciu miesięcy), ruszyli do ataku od pierwszej minuty. Już po 200 sekundach znakomitą okazję na gola miał Paweł Brożek, który po rzucie rożnym główkował w poprzeczkę. Szczęście w kolejnym meczu pomogło więc Emilijusowi Zubasowi, ale w obliczu dominacji „Białej Gwiazdy” okazało się to za mało. W 11. minucie Rafał Boguski łatwo ograł na lewej flance Adama Pazio, podał w pole karne do Łukasza Burligi, a ten włożył piłkę niepilnowanemu Brożkowi. Napastnik Wisły tym razem nie miał problemów ze skierowaniem jej do siatki.

Dopingowana przed ponad 500-osobową grupę kibiców z Krakowa Wisła na tym nie poprzestała. Goście z ogromną łatwością i raz po raz „rozklepywali” obronę Podbeskidzia. Zubas świetnie spisywał się przy groźnych strzałach Wilde-Donalda Guerriera i ponownie Brożka, ale w 34. minucie był już bezradny. Krzysztof Mączyński szybko wykonał rzut wolny, zaskoczeni Gracjan Horoszkiewicz i Adam Mójta zupełnie zgubili krycie, a najlepszy snajper Wisły mocnym strzałem z ostrego kąta zdobył swoją czwartą bramkę w tym sezonie.

Podbeskidzie grało bardzo niedokładnie, wolno, a nade wszystko niedokładnie. Dopiero przy stanie 0:2 bielszczanie zaczęli częściej przedostawać się pod pole karne Wisły, ale poza efektowną próbą przelobowania Radosława Cierzniaka (bramkarz strącił piłkę nad poprzeczkę) w wykonaniu najlepszego w szeregach gospodarzy Mateusza Szczepaniaka, nie byli w stanie stworzyć ani jednej dogodnej okazji. „Biała Gwiazda” czuła się pewnie i zamknęła mecz jeszcze przed przerwą po bardzo precyzyjnym uderzeniu Denisa Popovicia z rzutu wolnego.

W goleadzie pod Szyndzielnią musiał wziąć udział Łukasz Burliga. Pochodzący z Suchej Beskidzkiej obrońca jedną trzecią swoich bramek w Ekstraklasie strzelił Podbeskidziu, a ta zdobyta 56. minucie z pewnością jest najpiękniejszą z nich. Po ładnej akcji Popovicia, Jankowskiego i Richarda Guzmicsa, Burliga z kilku metrów od bramki uderzył piłkę przewrotką, nie dając szans Zubasowi. I choć piłkarz Wisły był na minimalnym spalonym, to goście na to trafienie w pełni zasłużyli. Wciąż robili z rywalami to, co chcieli, a w 71. minucie podwyższyli na 0:5. Kolejną szybką, efektowną akcję całego zespołu wykończył Rafał Boguski, który wygrał sytuację jeden na jeden z Zubasem. „Szóstkę” w samej końcówce wbił „Góralom” rezerwowy Rafael Crivellaro.

Kibice Podbeskidzia zasiadający w młynie jeszcze kilkanaście minut przed końcem opuścili trybuny, by na koronie stadionu w ostrych słowach domagać się zwolnienia Dariusza Kubickiego i prezesa Wojciecha Boreckiego. Trudno dziwić się ich irytacji – bielszczanie ponieśli z Wisłą swoją najwyższą domową porażkę w dwudziestoletniej historii klubu.

Krakowianie w niezwykle efektowny sposób zakończyli trwającą od 2014 roku serię meczów bez zwycięstwa na wyjeździe. Wisła zbliżyła się do ścisłej czołówki tabeli, a po doskonałym występie swojej drużyny Kazimierz Moskal może spać spokojnie. W przeciwieństwie do Kubickiego, bo trudno się dziwić, by szkoleniowiec „Górali” nie musiał już pakować walizek.


Polecamy